.
Radosław S. Czarnecki
.
Zbyt długo służyłem złej sprawie i zbyt długo milczałem.
Prof. Andrzej ROMANOWSKI
(Przegląd z dnia 27.04-03-05 2020)
.
Bankructwem III RP nie są rządy PiS-u. Bo PiS jest immanentną częścią całych 3 dekad transformacji Polski Ludowej w III RP. Tak w praktycznym jak i mentalno-teoretycznym, medialno-propagandowym wymiarze. To nie jest koniec tego państwa i jego porządku upadającego pod ciosami wirusa, ale zefirek który zwala przegniłe do korzeni drzewo. To trzepot skrzydełek motyla przewracający z nóg chorego, osłabionego zmianami ideo-doktrynalnymi mamuta. To jest degrengolada wszystkiego czym karmiono to społeczeństwo – bez względu na rządzących i przekaz mainstreamowy mediów pozostających cały czas na krótkiej i bezwzględnej smyczy kapitału – od 30 lat. Kolaps państwa budowanego i funkcjonującego wedle recept elit wywodzących się z etosu, tradycji i doktryny „Solidarności”, bezrefleksyjnie, bezmyślnie zapatrzonych w mody i trendy panujące na Zachodzie. Bez uwzględniania historii, tradycji, mentalności doświadczeń polskiego społeczeństwa. Nie kto inny, w obliczu narastającego zagrożenia COVID-19, pieszczoch globalnych neoliberałów i bankierów, prezydent Francji Emanuel Macron stwierdził, że „….Pandemia. uświadomiła nam, że istnieją dobra i usługi, które muszą funkcjonować poza prawami rynku”. Bałwochwalczy i bezmyślny kult niewidzialnej ręki rynku, totalnej prywatyzacji, a tym samym (choć tego nikt nie powie głośno – ze wstydu i sromoty) świętości prywatnej własności jako niczym nie podważalnej pada na naszych oczach w całym świecie.
W sieci, na Facebooku, pojawił się dramatyczny wpis dr nauk medycznych, pulmunolożki, dr Doroty Szlosowskiej. Opisuje ona dokładnie abdykację naszego państwa w ochronie zdrowia jako sumy wieloletnich zaniedbań. Dziś jest tylko spotęgowanym efektem całej polityki w tym zakresie. PiS z charakterystyczną dla siebie mentalnością i działaniem to po prostu „wisienka na torcie” złożonych procesów społecznych trawiących Polskę od wielu lat. Niedoinwestowanie publicznej służby zdrowia, oświaty i edukacji to suma myślenia życzeniowego i ideologicznego w imię „załatwi wszystko niewidzialna ręka rynku”. Dziś wydaje to myślenie gorzkie owoce. I to jest jeden z wielu – tu chodzi o służbę zdrowia ale dotyczy to wszystkich przestrzeni życia publicznego – problemów ukazanych przez pandemie.
Rządy elit po 1989 (wszystkie, oczywiście w różnym stopniu) widziane z dzisiejszej perspektywy dały nam: dramatyczne braki w radzenia sobie z rosnącą stratyfikacją społeczną, powiększającym się nadmiarem dostatku wśród nielicznych i ubóstwem bardzo wielu, nie radzenie sobie (głównie z przyczyn doktrynalno-ideologicznych) z kwestią przyzwoitości systemu opieką nad ludźmi potrzebujących pomocy, z powszechnym dostępem do edukacji na coraz wyższym poziomie, z myśleniem perspektywicznym o przyszłości, z opanowaniem chciwości na tyle, żeby powstrzymać masowe wykluczenie społeczne.
Dlaczego tak się stało odpowiedź znajdziemy m.in. w wydanej prawie 20 lat temu przez politologa i socjologa amerykańskiego, gorącego entuzjasty „Solidarności” z lat 1980-81 Davida Osta książce pt. „Klęska Solidarności”. Opisuje on drogę jaką podążał ten związek zawodowy od pro-społecznych, pro-pracowniczych i egalitarnych zasad ku neoliberalnej, jawnie rynkowej i kapitalistycznej (w wersji manchesterskiej a’la XIX wiek) ideologii i rozwiązaniom. Na dodatek krzewiąc bałwochwalczy kult własności prywatnej i kapitału. Dziś, po 15 latach nieprzerwanych rządów post-solidarnościowej prawicy, wywodzącej się z jednego pnia politycznego mamy namacalne bankructwo projektu, pomysłu i tego co jest egzystencjalnie związane w funkcjonowaniem państwa, społeczeństwa, narodowej zbiorowości. Oburzonym demo-liberałom z dawnej Unii Wolności, uważających się za twórców jedynie słusznych projektów ostatniego 30-lecia w historii Polski, dziś funkcjonujących w jej kolejnych politycznych klonach przypominam, że Akcja Wyborcza „Solidarność” rządząca w latach 1997-2001 była oficjalną emanacją idei panny „S”. W tym ugrupowaniu politycznym znajdowali swe miejsce przedstawiciele całej prawicy i centro-prawicy post-solidarnościowej. Ten niesławny i zostawiający budżet państwa w gruzach (pamiętna dziura Bauca, ministra finansów w rządzie Jerzego Buzka) firmowali swoimi nazwiskami przez 4 lata jego trwania m.in. Leszek Balcerowicz i Lech Kaczyński, Hanna Suchocka i Artur Balazs, Marek Biernacki i Janusz Pałubicki, Bronisław Komorowski i Jan Szyszko, Władysław Bartoszewski i Maciej Srebro, Tadeusz Syryjczyk i Jerzy Kropiwnicki. Czyli konglomerat polityków niesłychanie – medialnie i propagandowo – wrogich sobie aktualnie na wzajem: dzisiejszej Zjednoczonej Prawicy oraz Platformy Obywatelskiej. Czyli prawicowy twór określany – gdyż neoliberałowie i neo-konserwatyści z PO to też prawica co się przemilcza znacząco – mianem POPiS-u.
Pacyfikując gniew ruchu pracowniczego z racji kryzysu wywołanego pierwszą dekadą transformacji ustrojowej w Polsce cały obóz „Solidarności” starał się go tak sformatować, aby nie miał on ostrza klasowego i tym samym poprowadził go na manowce. Stąd m.in. bierność i słabość ruchu związkowego w naszym kraju. W Polsce mamy od trzech dekad prowadzoną neoliberalną politykę. Lecz także w mniejszym lub większym ale permanentnym stopniu, oplata nas narracja ją promująca. Z tym wiąże się bałwochwalczy kult całkowitej prywatyzacji wszystkiego. Przede wszystkim usług publicznych będących jednak kręgosłupem państwa, społeczeństwa, więzi społecznych i solidarności. To pokłosie zarówno polskiej historii, jak i peryferyjności polskich intelektualnych elit: politycznych, medialnych, kulturowych czerpiących natchnienie z wieków minionych i bezkrytycznie odbieranych zachodnich mód i trendów. Bo kiedy uważany za przeciwnika liberałów i liberalizmu Antoni Macierewicz wypowiada się w Radiu Maryja, że państwo PiS „stworzy możliwości aby każdy sam sobie mógł stworzyć dobrobyt” jest to niczym innym jak propozycja totalnej prywatyzacji polityki społecznej. To pokłosie skrajnego, post-sarmackiego indywidualizmu. To karykaturalna wersja nowoczesnego państwa w następującym brzmieniu: wszystko sobie kup sam. Dobrobyt też.
Należy na kanwie epidemii COV-19 i namacalnego bankructwa naszego państwa zwanego III RP oprócz walki o godne życie, cywilizowane prawa pracownicze, nowoczesne i dostępne dla ogółu obywateli usługi publiczne (przede wszystkim edukację i służbę zdrowia), uczciwy i solidarny system podatkowy, de-klerykalizację walczyć o historyczną prawdę o ostatnich 30 lat tzw. transformacji. Głównie chodzi o demitologizację „Solidarności” gdyż rządy PiS-u są „wisienką na torcie” sporej części tradycji tego ruchu oraz jego politycznej i społecznej drogi.
.