.
Jan Chudy
.
Poniższa prezentacja ma dość szczególną formę . Przedstawiałem dotąd wiele wierszy nie polskich autorów w przekładzie różnych polskich twórców . Twórców właśnie albowiem chyba „ od zawsze „ dominuje najsłuszniejsze przeświadczenie że tłumaczenie jest sztuką , czyli rodzajem twórczości , a w dodatku – iż poezję powinni tłumaczyć poeci . Podpieram się esejem „ Mały lecz maksymalistyczny manifest translatologiczny „ autorstwa Stanisława Barańczaka jednego z naszych najwybitniejszych tłumaczy , który za najważniejsze uznawał rekonstrukcję głosu autora poprzez analizę rytmiczną tekstu wiążącą się z jego analizą oraz wieloznaczeniową interpretacją . Generalnie od przekładu oczekuje się dwu rzeczy : wierności i urody . Znany aforyzm Witkacego poddaje to w wątpliwość – jego zdaniem przekłady są jak kobiety – albo piękne , albo wierne . Pesymistą w tym zakresie był też poeta amerykański Robert Frost który przewrotnie zauważył , że poezją jest to co przepada w tłumaczeniu .
Pomijając wysoce niestosowną nutę seksizmu sądzę , że jak zawsze prawda , jest bardziej złożona …
Proponuję aby czytelnik sam spróbował rozstrzygnąć choćby i w minimalnej skali te dylematy poprzez lekturę kilku wersji jednego wiersza . Jego autorką była uznana za najwybitniejszą amerykańską poetkę XIX wieku Emily Elizabeth Dickinson , żyjąca w latach 1830 – 1886 w Amherst w stanie Massachuseetts . Jej dorobek to około 1800 wierszy , z czego za jej życia opublikowano ( i to anonimowo ) zaledwie 10 . Z jednej strony nie starała się sama o publikacje , jednakowoż autografy pokazują wielokrotne późniejsze autopoprawki wskazujące na przekonanie o przyszłych prezentacjach . Fenomen wciąż ogromnej popularności tej twórczości wynika z emocjonalnej intensywności jej liryki jak też z faktu swoistej otwartości na wynikające z tych wierszy wszelakie – nawet z gruntu przeciwstawne – konkluzje i konstatacje . Prezentowany utwór dotyka oswajania na różne sposoby śmierci , której bliskość wyostrza niejako percepcję . Odarta z metafizycznej aury poprzez obrazoburczy obraz bzyczącej muchy śmierć jest tu cielesna , zaś życie kończy się zwyczajnie kiedy ustaje zmysłowe postrzeganie . Powyższe oceny jak i prezentowany wybór przekładów pochodzą od Agnieszki Salskiej z Wyboru poezji Emily Dickinson wydanych w 2023 r. przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich w II serii Biblioteki Narodowej .
.
Emily Dickinson
nr 465
przełożył Wacław Iwaniuk
***
Słyszałem muchy lot , gdym skonał ;
Cisza nad moim ciałem
Była jak cisza zawieszona
Wśród burzy rozszalałej .
Do tego oczy wyschły same ,
I oddech w piersi wzbierał
Na bój ostatni , kiedy król
Chciał siłą swą zadziwić .
Rozdałem testamentem wszystko
To , co mi pozostało
Do odpisania – potem zaś
Do muchy się zabrałem .
Niebieski , nikły , zbłąkany bzyk
Pomiędzy mną i światłem
I nagle okna zgasły – i nagle
Rozstałem się ze światem .
.
przełożyła Kazimiera Iłłakowiczówna
***
Umarła , muchy słyszałam brzęk ;
cisza dokoła trupa
była jak cisza powietrznych sfer
pośród wichury wybuchów .
Oczy obecnych wyschły od łez ,
już spokoju nabierał oddech ,
bo miał się zacząć szturmu kres ,
co twierdzę królowi podda .
Zleciłam była wszelki mój skarb ,
zapisałam wszystko , co moje ,
i wtedy nagły , urwany brzęk
konającą zaniepokoił .
Wdał się niepewny muszy lot
pomiędzy mnie a światło
i nie widziałam więcej nic
przez okna , które zgasły .
.
przełożył Stanisław Barańczak
***
Przez śmierć słyszałam Brzęk Muchy –
Pokój dokoła zamilkł –
Tak Burza – cichnie na moment
Pomiędzy dwoma Zrywami –
Oczom obecnych – Łez zabrakło –
Oddechy – zbierały wszystkie
Siły – na Najście ostatnie –
Gdy Król ma zjawić się w Izbie –
Rozdałam już Testamentem
Pamiątki po sobie – tę całą
Porcję Mnie – którą mogłam Zapisać –
I wtedy – Mucha się wdała
Niebieskim , niepewnym Brzękiem
Pomiędzy mnie a światło –
Potem Okna zgasły – a potem
Już nie widziałam – patrząc –
.
przełożyła Ludmiła Marjańska
***
Umierałam – słysząc jak mucha
Brzęczy – cisza w pokoju
Była jak cichość powietrza –
Pośród naporów sztormu –
Wyschły oczy otaczających –
Oddech siły gromadził
Na ostatni atak – gdy władca –
W pokoju się pojawi –
W testamencie oddałam pamiątki –
Cząstkę mnie , która była
Do rozdania – i wtedy mucha
Raptownie się wtrąciła –
Niebieskim – niepewnym brzęczeniem –
Między światło – a osobę moją –
Potem zgasły okna – i wtedy
Nie mogłam już widzieć , by pojąć –
.
przełożyła Krystyna Lenkowska
***
Usłyszałam bzyk Muchy – gdy umarłam –
Bezruch w pokoju
Był jak Bezruch Powietrza –
Między zrywami Burzy –
Oczom wokół – łez zabrakło –
I Oddechy się zbierały
W ostatni Poryw – kiedy Król
Pojawi się – w Pokoju –
Zrobiłam Zapis – Zrzekłam się
Tej części mnie która
Do zrzeczenia słuszna – i wtedy
Wtrąciła się Mucha –
Z Niebieskim – i chwiejnym Bzykiem –
Między światło – i mnie –
I wtedy Okna zgasły – i już
Nie widziałam widzenia –
.
Chwila liryki. Odsłona dwudziesta pierwsza – Tadeusz Różewicz
Chwila liryki. Odsłona dwudziesta czwarta – Włodzimierz Wysocki