Artykuły

Czy wałbrzyszanin pan Antoni Hyczka był dowódcą Adolfa Hitlera?

Adolf Hitler wśród kolegów na froncie I wojny światowej

.

W numerze 244 „Słowa Polskiego” z 5 września 1947 roku, ukazał się wywiad przeprowadzony przez red. Zbigniewa Mosingiewicza z mieszkającym w Wałbrzychu  panem Antonim Hyczką.

Rozmówca dziennikarza utrzymywał, że w okresie I wojny światowej był przełożonym samego Adolfa Hitlera i przez kilka miesięcy razem z nim pełnił służbę na linii frontu.

Pan Hyczka nie podaje szczegółów dotyczących wspólnej służby, w szczególności nazwy i numeru jednostki wojskowej oraz miejsca i roli jaką pełniła ona na froncie. Dziennikarz nie zadał mu też takich pytań, co w znacznym stopniu uwiarygodniłoby opowieść wałbrzyszanina, lub przeciwnie podważyło jej prawdziwość.

Ów rzeczywisty, lub domniemany przełożony Hitlera, podaje jedynie, iż był feldfeblem, czyli podoficerem – sierżantem, a z Hitlerem spotkał się na froncie w 1916 roku i służyli wspólnie kilka miesięcy a następnie feldfebel Hyczka dostał się do niewoli, gdzie spędził cztery lata. Ten fakt wydaje się mało prawdopodobny, wiemy, że Hitler walczył na froncie zachodnim we Francji. Jest więc mało prawdopodobne, aby wałbrzyski przełożony Führera przebywał, będąc Polakiem, w francuskiej niewoli do roku 1920/1921.

Niemniej jednak pozwoliliśmy sobie opublikować artykuł red. Mosingiewicza w całości.

Grzegorz Wojciechowski

PS. Ciekawa uwaga, na zdjęciu , na którym Adolf Hitler jest ze swoimi kolegami ( siedzi jako pierwszy z prawej) ma  długie wąsy. Pan Antoni Hyczka za to jest „w ząbek czesany”.

 

 

 

Zwierzchnik Hitlera mieszka w Wałbrzychu

.

Największy zbrodniarz, jakiego zna ludzkość, Adolf  Hitler nie zawsze był historyczną postacią znaną całemu Światu. Byt czas, kiedy człowiek ten, na którego rozkaz ginęły później miliony niewinnych ludzi, był zwykłym szarym „Zugsfuebrerem“ i podlegał bezpośrednio Polakowi Antoniemu Hyczce, który mieszka obecnie w Wałbrzychu przy ul. Świdnickiej 18, pasie kozy, prowadzi małe gospodarstwo rolne i nie może przebaczyć sobie, że mógł uratować od śmierci miliony ludzi, gdyby miał trochę twardsza serce i nie ulitował się pewnego razu nad Hitlerem.

.

Było to już bardzo dawno — opowiada ob. Hyczka — zetknąłem się z Hitlerem w roku 1916 na froncie. Ponieważ miałam stopień feldfebla, przydzielono mi pluton, w którym „Zugsfuebrerem“ był Adolf Hitler.

Jaki był stosunek żołnierzy do Hitlera?

Właściwie go nie lubiano. Był bardzo apodyktyczny, nazywana go w plutonie „krzykaczem“ alba „parszywym malarzem“ . Ale trzeba przyznać, że umiał narzucać swoją wolę. Ja byłem feldfeblem, ale moim plutonem rządni Hitler.

Dlaczego pan na to pozwalał?

Hyczka się zakłopotał:

Widzi pan, lubię spokój…

Czy długo przebywał pan w tym pułku?

Kilka miesięcy. Wzięto mnie do niewoli. Spędziłem w niej cztery lata i Hitlera więcej nie widziałem.

Czy ma pan jakieś ciekawe wspomnienia?

Jedno, tylko jedno, ale były w czasie okupacji chwile, gdy to wspomnienie spędzało mi sen z oczu.

Co to było takiego?

W tym okresie gdy byłem zwierzchnikiem Hitlera nikt nie przypuszczał, że będzie on kiedyś trząsł Niemcami. Dlatego też nie zwracałem na niego specjalnej  uwagi. Ot „Zugsfuehrer”, taki jak wielu innych, może tylko bardziej od innych wygadany.

Ale kiedy wybuchła wojna jak żywe stanęło przede mną pewne wydarzenie.

 

H i t l e r    m i a ł   s z c z ę ś c i e

 

Było to w roku 1916. Pewnej nocy polecono mi wysłać patrol złożony z kilku żołnierzy. W ich liczbie miał być i Hitler. Zmierzchało już i żołnierze wybierali się do wyjścia w teren, gdy stanął przede mną zugsfuehrer  poprosił, abym go dziś zastąpił w patrolu kim innym. Zapytałem dlaczego, a Hitłer odpowiedział, że czuje się chory i prawdopodobnie ma gorączkę. Nie chciałem wysyłać człowieka chorego, więc poleciłem mu zostać i zameldować się natychmiast w izbie chorych.

.

Adolf Hitler wśród kolegów na froncie I wojny światowej

.

Z patrolu, który wyszedł tej nocy nikt nie wrócił.

Na nasze nieszczęście, Hitler miał szczęście…

Wywiad – przeprowadził

Zbigniew Mosingiewicz

„Słowo Polskie” nr 244 z 5 września 1947 r.

.

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Więzień twierdzy Landsberg

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Wielka ucieczka z Festung Breslau

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Norymberga – miasto nazistowskich partyjnych wieców

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Spotkanie w Torgau nad Łabą

NAZISTOWSKIE ARCHIWUM X

75 rocznica kapitulacji stolicy III Rzeszy. W zdobytym Berlinie -wspomnienia

Inne z sekcji 

Opowieści Wojciecha Macha. Wyborczy biznes z zaświatami

. Wojciech Mach . Uwaga: nadchodzi czas jasnowidzenia i przepowiedni! Na finiszu kampanii przedwyborczej, przemęczone sztaby wyborcze usiłują niekonwencjonalnymi metodami przewidzieć względnie „załatwić” wynik korzystny dla swego kandydata. Niezależnie od partyjnej przynależności, licząc także na przychylność zaświatów, obiecują siłom nadprzyrodzonym intensywne modły i pielgrzymki. A po udanym wyborze dopiero zrobią niejeden show! Również ukradkiem angażują […]

Przeczytane w „Pionierze”: „Ubermensche” bez maski

Niemcy opuszczają Polskę . Koniec II wojny światowej stał się końcem świata przemocy i terroru, jaki Polacy doświadczali przez blisko sześć lat niemieckiej okupacji. Całkowicie zmieniły się relacje pomiędzy Polakami i Niemcami. Butni i aroganccy obywatele III Rzeszy nagle stali się tymi, którzy przegrali wojnę, a wielu z nich będzie musiało zostać rozliczonych z tego […]