Artykuły

Listek figowy i genitalia demokracji. Destyropianizacja czyli taczki dla władzy

 

Grzegorz Wojciechowski

 

Artykuł ukazał się w „Odrodzonym Słowie Polskim” w czerwcu 2015 r.

 

      Można by przypomnieć pewną myśl, analizując naszą polityczną rzeczywistość, którą blisko 160 lat temu wyraził pewien zapomniany filozof:

  Hegel powiada gdzieś, że wszystkie wielkie historyczne fakty i postacie powtarzają się, rzec można dwukrotnie. Zapomniał dodać: za pierwszym razem jako tragedia, za drugim jako farsa.

  Tak też  rzec można by i dziś: Paweł Kukiz zamiast Lecha Wałęsy. Czy to nie żart historii?

Historia potrafi często zakręcić koło, ci co niegdyś byli bohaterami niosącymi społeczeństwu wolność i demokrację, stają się później siłą wsteczną i destrukcyjną, a często i nieudolną skorumpowaną władzą bez pomysłu na rządzenie.

     Bywa bowiem w historii i tak, że pewne ruchy społeczne, niegdyś pozytywne i demokratyczne zaczynają przeradzać się w swoje zaprzeczenie.

   Tak też stało się w Polsce. Polska z roku 1980 czy też 1989 i dzisiejsza to zupełnie coś innego inne państwo inne społeczeństwo, inna ekonomia i inni ludzie, chociaż często ci sami.

    Gdy spojrzymy na stare archiwalne zdjęcia, to ujrzymy na nich, młodych ludzi w sweterkach, którzy zwykli sypiać na styropianie, oni o coś walczyli, byli pełni pasji i poświęcenia dla swoich idei o których marzyli.

   Minęły lata, widzimy tych samych ludzi, jak bardzo się oni zmienili: Komorowski, Tusk, Niesiołowski, Zdrojewski, Schetyna, Dudkiewicz, Borusewicz, Rulewski, Frasyniuk, Pinior, Michnik i wielu innych to ci sami ludzie, ale nie tacy sami.

Czy mają jeszcze te same ideały, czy pozostały im w ustach zwykłe frazesy, których nowe pokolenie Polaków nie rozumie już?
  Jak tragicznie wyglądał pan prezydent Komorowski, w czasie ostatniej kampanii wyborczej. Mówił językiem, którego nie rozumiała duża część społeczeństwa, ale co gorsza on nie rozumiał dlaczego młodzi ludzie nie rozumieją i nie akceptują tego co on mówił.

    Mówił o wolności politycznej, ale ci młodzi ludzie nie rozumieją wolności, która ich zmusza do ucieczki z kraju, w którym się urodzili; nie rozumieją wolności, która im karze pracować na śmieciowych umowach, i być traktowanym przez swoich pracodawców jak śmieci.

     Styropianowe pieszczochy zajęły się już swoimi sprawami i sprawami swoich bogatych kumpli, zapomniały o równości , wolności i sprawiedliwości, te wszystkie idee stały się tylko wspomnieniem o czasach minionych. Dokonał się silny i trwały podział społeczeństwa; na tych, którzy stali się beneficjentami przemian, które zaszły po roku 1989 i tych, którzy stali się niewolnikami współczesnego ustroju, bez praw, bez nadziei, bez perspektyw na lepsze jutro, dla których jedyna nadzieją jest nie emigracja, a ucieczka z Polski.

     Ludzie współczesnej władzy całkowicie oderwali się od społeczeństwa, nie są w stanie zrozumieć jego potrzeb i nie mają ani metody, ani ochoty, aby te ważne problemy spróbować rozwiązać.

      W normalnych systemach politycznych, po okresie rządów prawicy rządzącej w interesie właścicieli środków produkcji, przychodzi okres rządów lewicy, która naprawia wiele zrujnowanych przez prawicę dziedzin życia. W Polsce jest inaczej SLD, przestała być już partią lewicową, i nie zabiega o lewicowy elektorat, który rozbiegł się już po naszej scenie politycznej. Dla aparatu SLD nie są już istotne potrzeby ludzi pracy, którzy zostali praktycznie społecznie i politycznie wykluczeni, w okresie rządów obecnej koalicji. Aparatczycy SLD mają jedno marzenie zdobyć trochę mandatów w wyborach do Sejmu i znaleźć się na pozycji koalicjanta w nowym rządzie, nie ważne, kto by był u władzy. Wiąże się to z dostępem do wielu stanowisk i synekur, które są ich celem.

    Miliony ludzi pracy najemnej, którzy są naturalnym zapleczem dla lewicowej partii politycznej, która ma walczyć o ich pozycje w społeczeństwie, zostały bez swojego politycznego reprezentanta.

      Konsekwencją tego jest to, że lewicowe postulaty zaczynają umieszczać w swoich programach partie prawicowe.

    W Polsce narasta gniew i bunt, tych którzy zostali politycznie i społecznie wykluczeni.

Pojawił się więc prorok, na którego w takich sytuacjach istnieje zapotrzebowanie mas. Dla wielu nie jest ważne, że mówi on skrajne głupoty, które zamiast coś naprawić mogą tylko jeszcze pogorszyć sprawy. Dla wielu jego wyborców jest  najważniejsze to, że nie pochodzi  on ze styropianowej elity, jest jednym z nich, tak jak trzydzieści lat temu byli styropianowi bohaterowie.

    To co stało się w czasie wyborów prezydenckich jest historycznym końcem „styropianowego etosu”, który zniszczyli ci sami ludzie, co go stworzyli. Ich tragedia polega na tym, że oni nadal mentalnie uważają się za ludzi niosących postęp i demokracje, podczas, gdy w rzeczywistości stają się już jej zaprzeczeniem.

   Ostatnio słuchałem Adama Michnika, z przerażeniem  uzmysłowiłem sobie, że ten człowiek. którego niegdyś uważałem za intelektualnie bardzo wydolnego, całkowicie zatracił swoje właściwości, on w ogóle nie rozumie co się stało i dlaczego tak jest, nie potrafi analizować rzeczywistości, jego czas widać też minął; jedni ideolodzy odchodzą, w ich miejsce pojawiają się inni; taka jest kolej politycznych losów.

    Rozpoczął się proces odchodzenia formacji ludzi ze styropianu. Tak jak oni niegdyś wywieźli na taczkach realny socjalizm, tak dziś czeka ich to samo. Pierwszy został zapakowany prezydent Komorowski i jego świta, kolej na następnych.

Historia zatacza koło.

  Panie, Panowie! Taczki czekają. Zapraszamy.

 

.

Listek figowy i genitalia demokracji. Problemy współczesnego katolicyzmu I

Listek figowy i genitalia demokracji. Prezydent ponad podziałami potrzebny od zaraz

Listek figowy i genitalia demokracji. Komu bije dzwon?

Listek figowy i genitalia demokracji. Dlaczego nie lubię Lecha Wałęsy

Listek figowy i genitalia demokracji. Jak nie pudrem to Ogórkiem

Listek figowy i genitalia demokracji. Kacze jajo Kaczyńskiego

Inne z sekcji 

Listek figowy i genitalia demokracji: Czy w Budapeszcie powstanie polski rząd

. Grzegorz Wojciechowski . Jeszcze mniej więcej dziesięć lat temu pan Prezes Tysiąclecia i Ojciec Narodu, zwykł mówić, że „zrobimy Budapeszt w Warszawie”. Wielu obywateli, którzy nie interesowali się tak dogłębnie polityką, nie bardzo wiedziało o co chodzi polskiemu despocie. Mijały lata i coraz bardziej stało się jasne co to znaczy. Chodziło bowiem o wejście […]

ATAK NA KAPITOL JAKO SYMPTOM CHOROBY

. Radosław S. Czarnecki .   . Ustępujący w 1996 r. Sekretarz Generalny ONZ, pod wpływem amerykańskiego weta (rządził w Białym Domu wówczas demokrata i liberał Bill Clinton ze swoją ekipą, Sekretarzem Stanu był Warren Christopher) Boutros Ghalli – powodem weta było nie dość pro-amerykańskie stanowisko tego egipskiego dyplomaty – stwierdził, iż minie trochę czasu, […]