.
Grzegorz Wojciechowski
.
Sierpień, jak co roku wzbudza refleksje, nad tym co wydarzyło się w Polsce w roku 1980; blisko połowa naszego społeczeństwa wie o fali strajków i społecznym wybuchu, jaki wówczas dokonał się w Polsce z opowiadania rodziców, lub z mediów, które interpretują tamte wydarzenia najczęściej z punktu widzenia opcji politycznej, której są dysponentem.
Warto więc sięgnąć do źródeł i przypomnieć o co walczyli stoczniowcy w Gdańsku i Szczecinie.
Żądania strajkujących robotników można było podzielić na dwie główne grupy. Pierwsza z nich obejmowała postulaty o charakterze ogólno – politycznym takie jak:
akceptacja niezależnych od partii i pracodawców wolnych związków zawodowych;
przestrzeganie zagwarantowanej w Konstytucji PRL wolności słowa, druku, publikacji.
Przywrócenia do poprzednich praw: – ludzi zwolnionych z pracy po strajkach w 1970 i 1976: domagano się wprowadzenia reform gospodarczych.
Były to postulaty zmierzające w swojej istocie do demokratyzacji życia politycznego i wprowadzenia zmian systemowych, które by taką demokratyzację gwarantowały.
Druga grupa postulatów dotyczyła sfery ekonomicznej i socjalnej; żądano między innymi: obniżenia wieku emerytalnego dla mężczyzn do lat 55 i 50 lat dla kobiet; wprowadzenie kartek na mięso i jego przetwory ( do czasu opanowania sytuacji na rynku ); zagwarantowania automatycznego wzrost płac równolegle do wzrostu cen i spadku wartości pieniądza; zniesienia cen komercyjnych i sprzedaży za dewizy w tzw. eksporcie wewnętrznym; wprowadzenia zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej, oraz zniesienia przywilejów MO, SB i aparatu partyjnego poprzez: zrównanie zasiłków rodzinnych; poprawienia warunków pracy służby zdrowia; zapewnienia odpowiedniej liczby miejsc w żłobkach i przedszkolach dla dzieci kobiet pracujących; wprowadzenia urlopów macierzyńskich płatnych przez okres trzech lat na wychowanie dziecka; skrócenia czasu oczekiwania na mieszkanie; wprowadzenia wszystkich sobót wolnych od pracy.
Ruch społeczny, który powstał w sierpniu 1980 roku miał charakter buntu pracowników przeciwko władzy, która nie zaspakajała wszystkich oczekiwanych potrzeb społecznych i politycznych.
Już później po zarejestrowaniu związku zawodowego NSZZ „Solidarność” formułowane były niewątpliwie interesujące koncepcje dotyczące uspołecznienia przedsiębiorstw państwowych, wpływu załogi na kierowanie zakładem pracy – tworzono koncepcje „Samorządnej Rzeczypospolitej” rozumianej jako rodzaj ludowładztwa. Chciano uspołecznić państwo, tak, aby jak największy wpływ na jego funkcjonowanie miały jak największe rzesze pracowników.
Nawoływano do budowy socjalnego, opiekuńczego państwa prawnego.
Nikt w sierpniu 1980 roku nie dał legitymacji tym, którzy dziś zbudowali i chcą w Polsce dalej budować państwo oparte na dzikim prymitywnym kapitalizmie w sferze ekonomicznej i socjalnej Nikt nikomu nie dał legitymacji politycznej i moralnej, aby likwidować socjalną i opiekuńczą sferę działalności państwa, jak uczyniono to po roku 1989.
Spróbujmy więc spojrzeć z perspektywy tych 40 lat, jakie dzielą nas od sierpnia 1980 roku i przyjrzeć się jak wygląda współczesna Polska, która rządzą ludzie wywodzący się z ruchu jaki wówczas się narodził.
1. Sprawiedliwość społeczna – Pamiętam jak ważne znaczenie miała ona dla tamtego społeczeństwa, jak ludzi oburzały wszelkie przejawy nadużycia władzy. Ten termin przestał już w ogóle funkcjonować w naszym życiu politycznym, została ona wyszydzona i uznana za komunistyczny przeżytek. Obecnie liczy się ten kto ma władzę i kasę, a nie jakieś przestarzałe i dla wielu niezrozumiałe idee. Ci sami ludzie, którzy tak oburzali się na przywileje komunistycznego aparatu władzy ( jakże marne przy obecnych przywilejach władzy ), bardzo szybko zaczęli sami tworzyć przywileje dla siebie, niemal natychmiast po roku 1989 pojawiło się pojęcie VIP-a, które było przecież zaprzeczeniem wcześniej głoszonych egalitarnych poglądów. W tym nowym postsolidarnościowym państwie nie wszyscy więc mieli być równi i tak już zostało. Współcześni ludzie władzy nie żałują sobie niczego i pełnymi garściami konsumują jej owoce; przy nich komunistyczni przywódcy to byli jacyś średniowieczni asceci i altruiści.
2. Sprawa zadłużenia Polski, była to kwestia kluczowa, obwiniano osobiście Edwarda Gierka za zadłużenie kraju sięgające około 40 mld USD. Za pożyczone pieniądze unowocześniano przestarzały przemysł, budowano nowe fabryki i mieszkania. Zbudowane za czasów Gierka zakłady pracy nowa władza sprzedała, bardzo często po aferalnie niskiej cenie. Wyprzedano olbrzymią część majątku narodowego, a uzyskane środki po prostu przejedzono.
Po to, aby nie być gołosłownym warto przytoczyć kilka danych ( według Polskiego Lobby Przemysłowego ).
W roku 1990 obroty towarowe z zagranicą dawały nadwyżkę 50 mld złotych, w roku 2012 deficyt wynosił 40 mld złotych.
Nadwyżka budżetowa w roku 1990 wynosiła, 2,4 mld zł; w roku 2011 deficyt budżetowy wynosił 25,1 mld zł.
Zadłużenie zagraniczne wynosiło w roku 1990 48,5 mld USD – w roku 2010 już 280 mld USD.
Jak widać same sukcesy.
3. Mieliśmy iść na emeryturę w wieku 55 i 50 lat. Co mamy dziś? Lepiej tego nie komentować. Mieliśmy jako emeryci kąpać się w basenach w egzotycznych krajach, dziś wielu wątpi, czy w ogóle dostaniemy na starość jakieś pieniądze.
4. W sierpniu 1980 roku, poruszano palący społecznie problem mieszkaniowy, wówczas przyrost naturalny w Polsce wynosił ponad 1,1 %. a ludności w roku 1989 było w naszym kraju więcej niż obecnie. Istniały więc obiektywne warunki, aby przez ponad trzy dekady rozwiązać ów problem. Na przykład, gdyby przyrost naturalny utrzymywał się na dawnym poziomie to dziś Wrocław liczyłby ponad 950 000 mieszkańców. Przy tej polityce mieszkaniowej jaka istnieje we współczesnej Polsce, gdzie ci ludzie mieliby mieszkać? Zapewne w parkach w szałasach i przyczepach campingowych. Gdzie by pracowali?
5. W tamtym czasie dostrzegano problem służby zdrowia, dziś problem jest jeszcze większy. Ludzie umierają przed bramami szpitali, inni latami czekają na zabieg lub wizytę u specjalisty.
6. Chciano zlikwidować biurokrację i odpolitycznić administrację. Efekt, w czasach PRL było 170 000 urzędników państwowych i administracji terenowej, dziś jest ponad 600 000. Duży sukces, prawda? Prof. Piotr Nowak z Uniwersytet Jagiellońskiego tak charakteryzuje dzisiejszy system władzy:
Na górze zwykle jest jakiś poseł. Najlepiej jak ma tzw. przełożenie na Warszawę i dojście do jakiegoś ministerstwa. W województwie lub powiecie znajduje się gwiazda takiego układu. Na ogół jest to człowiek umocowany politycznie, który pełni rolę pośrednika. Często ci „organizatorzy” znajdują się też w starostwach powiatowych. Duże znaczenie ma urząd marszałkowski, bo tam są pieniądze i realny wpływ na politykę w lokalnych społecznościach. Natomiast na dole jest poziom gminny, gdzie to wszystko przekłada się na konkrety – kontrakty i etaty. Wie Pan, jak to brzmi? Jak klasyczny układ feudalny. Mnie się przypomina sytuacja z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą. Na czele stał kacyk. Była egzekutywa wojewódzka. I byli: wątek ekonomiczny – dyrektorzy państwowych zakładów, którzy zależeli od sekretarza. On dzisiaj także jest obecny, tylko w inny sposób. Inny, bo dyrektorów zastąpili prywatni przedsiębiorcy. Tylko że ci prywatni przedsiębiorcy bardzo często środki czerpią z kontraktów państwowych i dotacji unijnych. Są włączeni w system wspólnych interesów.
Właściwie można by tak bez końca, pisać o zawiedzionych nadziejach, o straconych złudzeniach. Nawet nie ma sensu pisać o ucieczce z kraju dużej części młodego pokolenia, o degradacji demograficznej i innych tragediach współczesnej Polski. Kiedyś zadałem pytanie jednemu ze swoich znajomych, mocno zaangażowanych w latach osiemdziesiątych w „Solidarność”, aby porównał tamte i obecne czasy, jak było i jak jest. Odpowiedział mi w ten sposób: Jest tak samo inaczej.
Przez ostatnie osiem lat, zamiast dążyć do Europy, o której marzyło moje pokolenie Polaków, skorumpowana władza katolickich nacjonalistów zaczęła wieść nas w kierunku Rosji i Białorusi, niszcząc urządzenia demokratyczne w Polsce.
Tylko postsolidarnościowi politycy, celebryci i w większości biznesmeni są szczęśliwi i dumni z siebie. Niedługo, jak co roku, powiedzą nam, że tak jest, ponieważ to my tego chcieliśmy w sierpniu 1980 roku.
( 1.03 2020 r.)
Listek figowy i genitalia demokracji. Kilka słów o 13 grudnia 1981 roku
Listek figowy i genitalia demokracji. Skąd się biorą populiści?
Droga do wspólnej Europy zaczęła się w Mesynie
Zanim przyjdą po ciebie. Poradnik dla przyszłych tymczasowo aresztowanych
Dlaczego Reagan pozwolił zamknąć „Solidarność”?
26 marca 1936 roku w Częstochowie