Artykuły

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: O sole mio! Historia hymnu Neapolu

.

Grzegorz Wojciechowski

.

Wiele przebojów muzycznych, ma z reguły krótkie życie, wiele z nich odchodzi w zapomnienie, niektóre słuchane są jeszcze wiele lat później, zanim przejdą na stałe do historii muzyki, ale jest jedna pieśń, która już od ponad 120 lat jest tak samo żywa i  wzbudza wśród ludzi radość i chęć jej słuchania – to hymn Neapolu O sole mio (Moje słońce). Pieśń ta jest wiecznie żywa, mieli i mają ją w swoich repertuarach najwybitniejsi muzycy ostatnich stu lat.

.

Uliczka w Neapolu – początek XX wieku

.

Eduardo di Capua, urodził się w mieście u stóp Wezuwiusza 12 maja 1865. Jego ojciec Giacobbe był muzykiem – grał na skrzypcach, a także był autorem cieszących się wówczas pewną popularnością piosenek neapolitańskich. To właśnie ojciec Eduarda zadbał o edukację muzyczną syna, która odbywała się poza placówkami edukacyjnymi. Wprawdzie  uczęszczał on do  Konserwatorium San Pietro a Majella, ale zaledwie przez kilka miesięcy, ponieważ musiał porzucić naukę, aby zarabiać na życie i wyjeżdżać, razem z kierowanym przez ojca zespołem muzyków na tournée po Włoszech, Anglii i Rosji. Jeszcze przed wyjazdem z Włoch miał już na swoim koncie, jako kompozytor, nieco sukcesów jak chociażby pokaźny cykl pieśni, które ukazywały się już od 1884 roku. Pewien rozgłos jako artyście przyniosły mu skomponowane w 1887 roku pieśni „Margaretelli” i „Capille d’oro”.

.

Eduardo Di Capua

.

Jego życie osobiste układało się bardzo źle, w wieku 31 lat został wdowcem i musiał opiekować się dwójką dzieci, żył w dużym niedostatku. Chcąc rozwiązać swoje problemy ekonomiczne, zaczął grać na loterii, wpadając w sidła hazardu, wciąż liczył jednak na wielką wygraną, która odmieniłaby jego los, ale nic takiego się nie wydarzyło, a było tylko coraz gorzej.

Istnieje wiele hipotez i legend dotyczących okoliczności skomponowania przez Di Capuę „O sole mio”, najbardziej wiarygodną podaje Enciclopedia della canzone neapoletana, według przedstawionej tam wersji Di Capua już w przededniu swojego wyjazdu do Rosji zawarł umowę z wydawnictwem „Edizioni Bideri”, którego od pewnego czasu był współpracownikiem i w dniu wyjazdu miał przy sobie tekst piosenki autorstwa Giovanniego Cappuro, do której melodię miał napisać, w czasie podróży do Rosji.

.

Giovanni Capurro

.

Powszechnie twierdzi się, przypuszczać należy, że jest to legenda, powstała dla celów reklamowych, którą sprytnie stworzyło wydawnictwo, iż Di Capua kiedy przebywał w hotelu w Odessie, położonym nad brzegiem Morza Czarnego, zachwycił się odbitymi na szybie promieniami słonecznymi. Ten moment spowodował w nim olbrzymią tęsknotę za Neapolem i Włochami, gdzie Słońce świeciło równie intensywnie jak to na Ukrainie. Skoro tekst pieśni miał jednak di Capua już przy sobie, to miejsce i okoliczności skomponowania melodii, nie muszą być takie jak podaje to legenda. Kompozytor widział do jakich słów miał napisać melodię i do niczego nie było mu więc potrzebne słońce Odessy, można też powątpiewać czy muzyka do tego utworu powstała w mieście nad Morzem Czarnym

.

Zatoka Neapolitańska

.

Według tej legendy to melodia miała powstać pierwsza, a dopiero później miał zostać napisany do niej przez Giovanniego Cappuro tekst. Ta pieśń miała już w zamyśle wydawcy oddziaływać na uczucia Włochów. W końcu XIX wieku i w pierwszej dekadzie wieku XX Włochy, a południe  w szczególności, dotknięte były skutkami społecznymi  olbrzymiej emigracji. Miliony ludzi opuściło swoje miejsca zamieszkania, udając się głównie do Stanów Zjednoczonych i Argentyny, pieśń miała więc działać na uczucia patriotyczne i potęgować nostalgię za ojczyzną.

Autor tekstu Giovanni Capurro urodził się 5 lutego 1859 roku w neapolitańskiej dzielnicy Montecalavario. Jego ojciec był profesorem języków obcych, a jego matka Francesca Prestopino była Sycylijką. Syn miał być kształcony na uczelni technicznej, jak chciał jego ojciec, ale Giovanni wybrał konserwatorium, później zaś został dziennikarzem  socjalistycznej gazety „Montagna”, następnie pisał dla  „Don Marzio” i „Romy”, w której w roku 1896 został zatrudniony jako reporter. Capurro był bardzo inteligentnym i kulturalnym człowiekiem, doskonale śpiewał i grał na pianinie, toteż nic dziwnego, że bywał częstym gościem na neapolitańskich salonach.

Jedna z wersji pierwszej zwrotki „O sole mio” napisanej przez niego brzmi:

Jaki piękny jest słoneczny dzień!

Gdy powietrze jest spokojne jak po burzy.

Powietrze jest tak świeże, że odczuwa się święto.

Jakże piękny jest słoneczny dzień.

W drugiej zwrotce pojawia się już inne Słońce i ma ono twarz pięknej kobiety. Kim była ta neapolitańska piękność? I czy była realną postacią, czy też może jedynie jakimś ulotnym i nierealnym marzeniem.

.

Anna Maria Vignati-Mazza miss Neapolu

.

Jak się okazało, ową kobietą, z której twarzy i postaci biło w oczy słońce była muzą Giovanniego Capurro, nazywała się Anna Maria  Vignati-Mazza, zwana powszechnie „Niną”, była żoną neapolitańskiego polityka senatora Giorgio Arcoleo, która w pierwszym konkursie na najpiękniejszą mieszkankę miasta pod Wezuwiuszem zdobyła główną nagrodę zostając uznaną za miss Neapolu.

Zachowało się jedno z jej zdjęć, ale nie wyszła na nim zbyt powabnie, ubrana w obszerny ni to szlafrok, ni to habit, bardziej przypominała mniszkę niż najpiękniejszą kobietę swego miasta.

Wizerunek Niny znajduje się również na broszurce wydanej przez wydawnictwo „Edizioni Bideri”, gdzie jej głowa jest umieszczona obok Słońca, jako że zgodnie ze słowami pieśni były dwa słońca, jest też podpis „donna Nina Arcoleo”. Poniżej znajduje się napis Primo Premio al Concorso de la – „Tavola Rotonda” Piederotta 1898.  Jest to nformacja, jakoby piosenka ta zajęła pierwsze miejsce w konkursie „Piedigrotta” w 1898 roku, organizowanym przez firmę muzyczną „Tavola Rotonda” jest to jednak niezgodne z prawdą, bowiem pieśń „O sole mio” zajęła drugie miejsce, zdobywając nagrodę 200 litów, którą otrzymali jej twórcy, były to wszystkie pieniądze jakie dostali za „O sole mio” Di Capua i Capurro, bowiem prawa autorskie do niej posiadało wydawnictwo Edizioni Bideri”.

.

 

Pieśń szybko zdobyła uznanie wśród Włochów, a neapolitańczyków w szczególności, stała się też nieformalnym hymnem włoskiej emigracji. Jak szybko zdobyła swoją popularność świadczy fakt, że na ceremonii zamknięcia Igrzysk Olimpijskich w Antwerpii w 1920 roku została zaśpiewana zamiast oficjalnego włoskiego hymnu.

.

Jak pisze Daniela Rota w Dizionario Biografico degli Italiani

Nawet niezależnie od słów, które w tamtym czasie musiały poruszyć miliony Włochów boleśnie dotkniętych plagą emigracji), muzyka „O sole mio podsumowuje i syntetyzuje w swojej zwięzłości i prostocie wszystkie składniki najbardziej autentyczną neapolitańską tradycję liryczną, zaczynając od osobliwego dla tego gatunku śpiewu melodycznego. I cantabile: „O sole mio, to bez cienia wątpliwości: rozciągłość melodii, mieszcząca się w wąskich granicach oktawy lub niewiele więcej, w rejestrze wokalnym najłatwiejszego i najpowszechniejszego dostępu; liniowy przebieg utworu, unikający zbyt dużych skoków i innych modulacji niż – żałosna – od durowej do molowej; naturalność (lub, jak kto woli, umowność) faktury harmonicznej, zawsze i tylko oscylującej pomiędzy toniką a dominacją wszystko to sprawia, że ​​„O sole mio” jest melodią w zasięgu każdego, od wielkich głosów lirycznych po najskromniejsze języczki

„O sole mio” mieli w swoim repertuarze i mają dalej niemal wszyscy najwybitniejsi tenorzy, chociażby tacy jak  Caruso, czy też nasz Jan Kiepura, jej amerykańska wersję śpiewał Elvis Presley. Jest też pierwszą i chyba jedyną pieśnią wykonaną w kosmosie, bowiem w roku 1961 zaśpiewał ją w czasie swojego pierwszego lotu w przestworza Jurij Gagarin.

.

Bardziej nam współcześnie znane jest wspaniałe wykonanie przez trzech tenorów. Luciano Pavarottiego, Placido Domingo i Jose Carerrasa.

Obaj twórcy zmarli w ubóstwie, jakże powszechnym wówczas  na południu Włoch, Eduardo di Capua, zakończył swoje życie w roku 1917, jego trudna a właściwie nawet dramatyczna sytuacja materialna była w dużej mierze wynikiem uzależnienia od hazardu. U schyłku swojego życia grał w kinach na pianinie muzykę do filmów niemych, a po jego śmierci instrument ten sprzedano na pokrycie jego długów.

Drugi z twórców Giovanii Capurro, przeżył Eduarda zaledwie o trzy lata, zmarł bowiem w roku 1920, również w niedostatku.

Żaden z nich za swojego życia nie skonsumował chociażby części sukcesu, którym już wówczas cieszyła się „O sole mio”.

Obaj autorzy sprzedali swoje prawa autorskie do „O sole mio” wydawnictwu muzycznemu Edizioni Bideri, już przed debiutem pieśni i ani za swojego życia, ani po ich śmieci ich spadkobiercy nie uzyskiwali z tego tytułu żadnych tantiem. Jednak po latach, na skutek zmian w prawie autorskim, przyznano prawa do czerpania korzyści z utworu spadkobiercom twórców pieśni.

.

Pod koniec lat sześćdziesiątych XX wieku, pojawił się jednak człowiek, który utrzymywał, że jest współautorem melodii, sygnowanej dotąd wyłącznie nazwiskiem Di Capuo, był nim Emmanuele Alfredo Mazzuchi (1878- 1972).  Znany jako współautor kilku popularnych utworów, grał też na mandolinie i na zlecenie wydawców dokonywał pewnych zmian w oryginalnych melodiach przed publikacją piosenek. W ten sposób był też współautorem wielu pieśni, w tym niektórych przypisywanych Eduardo di Capua. Mazzucchi grał jego utwory, Di Capua ich słuchał i wprowadzał pewne zmiany, a następnie publikował je wyłącznie pod swoim nazwiskiem. Jednak jego wkład w wiele utworów nie był doceniany. W roku 1969 sędziwy Mazzucchi, przy pomocy swoich spadkobierców złożył pozew, o uznanie jego praw autorskich do 23 pieśni, uznawanych dotąd za wyłączne dzieło Eduardo Di Capua. Mazzucchi zmarł w roku 1972. Sprawa jednak miała swój dalszy bieg i 6 listopada 1973 roku redakcja „Edizioni  Bideri” złożyła wniosek o ujawnienie nazwiska Mazzucchiego jako współautora 23 pieśni w tym „O sole mio” do Urzędu Własności Literackiej i Naukowej (UPLAS) Rady Ministrów, wniosek ten jednak został odrzucony. W październiku 1999 roku prawnuk kompozytora przyznał, że jedynym twórcą melodii do tej pieśni jest jego pradziadek. Jednak później w czasie postępowania apelacyjnego przyznał się, że Mazzucchi współpracował przy tworzeniu melodii. W ten sposób pojawił się trzeci autor tego dzieła. Dzięki temu, że prawnuk Eduardo di Capua, przypomniał sobie o tym fakcie, utwór nie stał się domeną publiczną, a prawa do niego mają nadal „Edizioni Bideri , spadkobiercy Giovanniego Capurro , Eduardo di Capua i oczywiście Mazzucchi’ego  i  zostały one przedłużone do roku 2042, a tantiemy z nich  wynoszą około 150 000 Euro rocznie.

.

Tekst objęty prawami autorskimi, kopiowanie i publikowanie bez zgody autora zabronione

.

Spodobał Ci się ten artykuł? Masz konto na FB, daj link do tego tekstu, podziel się nim ze swoimi znajomymi.

Dziękujemy.

.

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Pieśń bardziej sycylijska niż Sycylia

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Marlena wracaj do domu!

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Giuseppe Tomasi di Lampedusa i jego Lampart

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Sycylijskie wędrówki. Źródło Aretuzy w Syrakuzach

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Zośka „Wykałaczka” z Pozzuoli

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Najpiękniejsze nogi II Rzeczypospolitej z wizytą w Japonii

Inne z sekcji 

O akcji „Wisła” inaczej

. Faszyzmu nie wyróżnia liczba jego ofiar, lecz sposób ich zabijania. Jean-Paul Sartre . Akcja „Wisła”, (także – operacja „Wisła”) to akcja pacyfikacyjna o charakterze wojskowym przeprowadzona w latach 1947–1950 przez struktury państwowe Polski Ludowej przeciwko Ukraińskiej Powstańczej Armii (a także Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów) działającej na terytorium RP, w celu odcięcia jej oddziałów od naturalnego zaplecza. Polegała na masowym wysiedleniu ludności cywilnej z […]

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: „Ludzie lodu” z karkonoskich stawów

. Grzegorz Wojciechowski .        Kilka lat temu media głównie elektroniczne, podały dość interesującą i sensacyjną informację, że znana duńska tenisistka polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki wbiegła w samych majtkach i biustonoszu na szczyt Śnieżki. Powszechnie wiadome jest, że Królowa Karkonoszy zimą nie należy do miejsc najbardziej przyjaznych człowiekowi. Na jej wierzchołku panują temperatury ujemne, a […]