Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Najpiękniejsze nogi II Rzeczypospolitej z wizytą w Japonii
29.12.2024
.
Grzegorz Wojciechowski
.
Kto pamięta przed laty pierwsze kroki Lody Halamy na deskach „Perskiego Oka”, gdy tańczyła rosyjskiego „triepaka” i … nie umiała nic więcej, ten dzisiaj spojrzy z podziwem na zawrotną karierę ulubienicy Warszawy. W ciągu kilku lat z poczwarki wyfrunął motyl o tęczowych skrzydłach, wyfrunął z Polski w świat. Lodę Halamę zna przecież Paryż i Nowy York, Berlin i Tokio wielkie metropolie sztuki i teatru. Tak pisano o polskiej Josefinie Becker w jednym z programów przedstawienia muzyczno-teatralnego wystawianego w Warszawie tuż przed wybuchem II wojny światowej.
Loda występowała w wielu przedstawieniach rewiowych głównie w teatrze Morskie Oko, takich jak: Warszawa – Paryż, Wielka rewia karnawałowa, Rewia miłości, Tęcza nad Warszawą, czy też w Teatrze Cyganeria w przedstawieniu Ram-pam-pam.
Na swoim artystycznym koncie miała także wiele filmów, takich jak: Uśmiech losu (1927). Prokurator Alicja Horn (1933), Kocha lubi szanuje (1934), Manewry miłosne (1935) i kilka innych.
Swój wyjątkowy talent artystyczny odziedziczyła po rodzicach, jej mamą była tancerka Marcjanna Cegielska, pochodząca „z tych Cegielskich” czyli rodziny słynnego poznańskiego fabrykanta, a ojcem zaś był muzyk Stanisław Halama z pochodzenia Ślązak.
Urodziła się jednak ani nie w Poznaniu, ani na Śląsku, lecz dnia 20 lipca 1911 roku, w Czerwińsku nad Wisłą, gdzie jej rodzice przebywali w czasie wyjazdu artystycznego. Loda miała dwie siostry: Józefinę zwaną „Zizi” oraz najmłodszą Alicję czyli „Punię”, które również robiły karierę jako tancerki.
Loda śpiewa, że ma nogi
.
W roku 1934, kiedy Loda Halama była już znaną i cenioną artystką, otrzymała niezwykłą propozycję artystyczną wyjazdu do Japonii. Stało się to dzięki inicjatywie ambasadora Rzeczpospolitej Polskiej w Tokio pana Michała Mościckiego syna ówczesnego prezydenta Ignacego Mościckiego, który bardzo aktywnie starał się promować w Kraju Kwitnącej Wiśni polską kulturę.
Jest jedenasta wieczór – wspomina tancerka – Telefon. Dzwoni Grzegorz Fitelberg: „Loda, proszę się ubierać i zaraz przyjechać do Oazy, jest tu impresario z Dalekiego Wschodu. Chce ciebie zabrać do Japonii na występy. Pomyślałam, albo to Prima Aprilis, albo nasz sławny muzyk trochę zalany, ale zabieram męża i jadę do oazy.
.
Loda Halama w akcji – Szatan nie kobieta (Przyp. Grzegorz Wojciechowski)
.
Spotkanie było bardzo konkretne. Japończyk powołał się na ambasadora Mościckiego i zaproponował Lodzie trasę niezwykłego tourne’e, w którym nasza gwiazda odwiedziłaby Tokio, Nagoję, Kioto, Kobe i Osakę, miała być główną solistką, w towarzystwie tancerek z wiedeńskiego baletu Bodenwieser.
Taka nieoczekiwana i niezwykle atrakcyjna propozycja zachwyciła Lodę, która oczywiście, że wyraziła zgodę.
Aby dostać się do Japonii, trzeba wówczas było przebyć koleją cały Kraj Rad i dopiero w porcie we Władywostoku przesiąść się na statek. Była więc to podróż długa i niewątpliwie męcząca. Wyjazd polskiej tancerki i jej koleżanek nastąpił z Warszawy w dniu 9 marca 1934 roku o godzinie 7 rano z Dworca Wschodniego. Wieczór przed wyjazdem Loda spędziła ze znajomymi niezwykle przyjemnie, bawiono się prawie do świtu i kiedy zaczął wstawać poranek, całe towarzystwo udało się na dworzec, aby ją odprowadzić. Toastów nie brakowało! – jak informowała prasa – Mimo to pociąg wiozący artystkę do egzotycznego kraju ruszył w drogę bez opóźnienia. Za to egzotyczne towarzystwo, żegnające artystkę: sentymentalnie, lecz na wesoło – z dużym opóźnieniem powróciło do swych domów.
Loda Halama w Japonii
.
Warunki podróży były bardzo dobre, przedziały wygodne, a wagon restauracyjny spełniał wszystkie wymagania korzystających z niego artystek. Kiedy pociąg dojechał do Moskwy nastąpiła przerwa w podróży, w czasie której Loda została zaproszona na kawiorowy lunch przez ambasadora Juliusza Łukasiewicza. Dalsza podróż do Władywostoku przebiegała przyjemnie i znająca dobrze język rosyjski nasza tancerka nawiązała wiele znajomości, dzięki czemu nie nudziło jej w czasie jazdy pociągiem.
W czasie podróży okazało się, że z portu we Władywostoku statek do Japonii odpływa jedenaście godzin po przyjeździe pociągu, a statki kursowały rzadko, bo raz na dziesięć dni. Jednak dzięki pomocy władz portu we Władywostoku statek został zatrzymany i czekał, aż artyści przyjadą i zaokrętują się. Była to duża i nieoczekiwana uprzejmość ze strony ludzi, którzy w pocie czoła już od kilkunastu lat budowali lepszy ustrój społeczny.
Rejs bynajmniej nie był zbyt spokojny, jak twierdzi nasza gwiazda:
Drogę morską mieliśmy niezbyt… zdrową, bowiem tuż przed nami przeszedł tajfun i wskutek tego morze było bardzo niespokojne. Najlepiej zniósł ją impresario. Wypił ogromną ilość whisky i było mu wszystko jedno. My jako tancerki byłyśmy niepijące.
Wreszcie podróż dobiegła końca i statek dopłynął do japońskiego portu.
.
.
Tygodnik „Kino”, który zamieścił relację z pobytu Lody w Japonii
.
W swojej rozmowie z dziennikarzem tygodnika Kino, Loda Halama tak opowiadała swoje przybycie do Japonii: Wszystko tutaj jest małe; i ludzie i domy i góry i drzewa. Noc spędziliśmy w wagonie po drodze z Czurugi do Tokio. I oto, gdy obudzeni rano spojrzeliśmy przez okna wagonów na tę baśniową krainę, mieliśmy wrażenie, że to sen. A na dworcu w Tokio „strasznie cudna” niespodzianka, cały peron zatłoczony uczennicami japońskich szkół baletowych, które przyszły na nasze powitanie. (…) Kolorowe kimona, chorągiewki z napisami zygzakowatemi, lub z naszemi nazwiskami, czarno-krucze włosy, blade lub bielusieńkie twarzyczki.
Tu wtrącił się redaktor Marian Szczęsny:
– Jak to białe? Przecież Japonki są żółtej rasy.
– Wszystkie niemal mają biało uszminkowane twarzyczki. – wyjaśniła Loda – Jak później się przekonałam, bielą sobie twarze rozmarynem, który przypomina nasze poczciwe wapno. Nie sposób było zabrać wszystkich kwiatów, które nam przyniosły nasze japońskie młode koleżanki, bo trzeba było wynająć kilka taksówek – to też każda z nas wzięła tylko po dwa bukiety i pojechałyśmy do hotelu, „Imperial”. Jest to najpiękniejszy hotel w Tokio.
Po przyjeździe artystkom bardzo dużo czasu zajęło odwiedzanie miejscowych redakcji i instytucji kulturalnych, ze wszystkimi trzeba było wymienić grzeczności i oczywiście napić się herbaty.
Wreszcie jednak odbyła się premiera przedstawienia, z którym przybyły do Tokio europejskie tancerki. Na spektakl przybyli liczni goście, zjawili się prawie w komplecie przedstawiciele korpusu dyplomatycznego. Panie w wieczorowych toaletach z obnażonymi ramionami, obwieszone naszyjnikami z brylantami, panowie w czarnych frakach. Było niezwykle elegancko.
Loda Halama wykonała kilka tańców w tym mazurek Chopina i taniec młodej Cyganki. Niewątpliwie był to wielki sukces polskiej artystki. Po premierze chciało złożyć jej swoje gratulacje wielu widzów.
W Japonii istnieje zwyczaj odwiedzania artystów w garderobach. – relacjonowała Loda – Przychodzili więc z kwiatami w rękach, stawali przy drzwiach garderoby i… tylko patrzyli. Nie pragnęli nawet porozmawiać, choć, rzeczywiście byłoby to trudne… Czasem przysyłali wiersze, hymny na cześć mojego tańca. O ile zdążyłam ich poznać, Japończycy są sentymentalni, uczuciowi i romantyczni. Oglądałam wysepkę o kilka kilometrów od Tokio, z której zakochane pary rzucają się do morza…Bierze się to stąd, że Japończycy w krańcowym swoim sentymentalizmie i egzaltacji wyznają zasadę, że prawdziwa i jedyna miłość winna się kończyć śmiercią.
Po miesięcznym pobycie w Tokio, bogatym w występy, grupa tancerzy wyjechała na prowincję do Kobe, Nagasaki, Kioto i Osaki, występując w każdym z tych miast przez dwa tygodnie.
W czasie pobytu bywały też zabawne sytuacje, wynikające z różnic kulturowych. Kiedyś artystka zwróciła uwagę dyrektorowi teatru, że w jej garderobie nie ma lustra, co bardzo utrudnia jej przygotowanie do występów. Ten zareagował bardzo szybko i za chwilę pracownik teatru wniósł do garderoby lustro, usiadł na podłogę i podtrzymywał je nogami. Rozpaczliwym gestem tłumaczyłam, że muszę się przebierać. Za kilkanaście minut rozpoczynało się przedstawienie. Ale Japończyk tylko się uśmiechał i – patrząc gdzieś w przestrzeń – odsługiwał swoje.
.
Hotel „Imperial” w Tokio, gdzie mieszkała Loda Halama
.
W czasie pobytu w Japonii Halama zetknęła się z japońskim kinem. W wywiadzie dla tygodnika Kino opowiadała dziennikarzowi Mieczysławowi Szczęsnemu o tym, że zwiedziła atelier wytwórni filmowej Soczika, było ono bardzo duże i wyposażone w najnowszą aparaturę produkcji amerykańskiej
– Jaki jest materiał aktorski? – Zapytał red. Szczęsny.
– Kobiet wcale nie mają. Mężczyźni grają role kobiece. I trzeba przyznać – z dużym powodzeniem i wielkim talentem.
Jednym z największych przeżyć artystycznych, jakie doznała Polka w czasie pobytu w Japonii, było oglądanie tradycyjnego teatru japońskiego kabuki, którym się zachwyciła, to właśnie w przedstawieniach tego teatru role żeńskie grane są przez mężczyzn. W produkcjach filmowych występowały japońskie aktorki.
Słynna japońska tancerka pani Sumi Hanayagi zaprosiła Lodę czyli Rodę Haramę, jak nazywali ją Japończycy, do swojego teatru, aby dawać jej lekcje tańca, było to dla Polki niezwykle cenne doświadczenie zawodowe i artystyczne.
Grupa baletowa Bodenwieser z Lodą Halamą jako solistką przebywała w kraju Kwitnącej Wiśni ponad trzy miesiące, które były dla polskiej tancerki niezwykłym artystycznym i kulturowym przeżyciem.
Związki słynnej polskiej tancerki z Japonią bynajmniej nie ustały po powrocie do kraju, 12 czerwca 1938 r. w teatrze Wielka Operetka Warszawska odbyła się premiera przedstawienia muzycznego Gejsza autorstwa Sydneja Jonesa w reżyserii Witolda Zdzitowieckiego, Loda wykonała tam taniec marynarski. Jak zawsze zachwyca doskonałe poczucie rytmu i wyborna technika. Nawet jej mimika widoczna na zbliżeniach [ten występ zarejestrowano na taśmie filmowej – przypis G. Wojciechowski], jest rytmiczną. A do tego zabawnie gra z rekwizytem, którym jest fajka marynarza – tak oceniła jej występ autorka biografii artystki Anna Lisiecka.
Halama więc, w Gejszy głównej roli nie zagrała, ale temat japoński dalej towarzyszył jej w artystycznej drodze.
Późniejsze dzieje polskiej Josephine Becker są również frapujące jak i jej kariera artystyczna, w czasie wojny prowadziła działalność konspiracyjną, później wyjechała do Szwajcarii i Wielkiej Brytanii, a następnie osiadła w Stanach Zjednoczonych. Miała aż pięciu mężów, co niewątpliwie w kręgach artystycznych nie jest niczym niezwykłym. W Polsce ponownie pojawiła się w 1984 roku. Zmarła w Warszawie 13 lipca 1996 roku.
.
Tekst objęty prawami autorskimi, kopiowanie i publikowanie bez zgody autora zabronione
.
Spodobał Ci się ten artykuł? Masz konto na FB, daj link do tego tekstu, podziel się nim ze swoimi znajomymi.
Dziękujemy.
Artykuł był publikowany na łamach kwartalnika „TORI” nr 59 – grudzień 2023.
.
Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Giuseppe Tomasi di Lampedusa i jego Lampart
Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Zośka „Wykałaczka” z Pozzuoli
Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Marlena wracaj do domu!
Miał se Michalik cukiernię. Jak w Krakowie kultura z „Jamy” wyszła