Artykuły

Opowieści Wojciecha Macha. Praktyczne wspomnienia

.

Wojciech Mach

.

W 1983 r. redaktor Teresa Dąmbska jako pierwsza w kraju założyła i prowadziła w Słowie Polskim rubrykę Klub Samotnych „Złotego Listka”. W następnym roku ja, młody u-wodzirej, z braku czasu formalnie też samotny, zacząłem organizować spotkania, bale i wycieczki. Natomiast red. Terenia została przysypana tysiącami listów z kraju i zagranicy.

Imprezy musieliśmy organizować codziennie, w różnych klubach i lokalach na całym Dolnym Śląsku. Tłumy prawdziwych samotnych szturmowały drzwi przepełnionych sal. Ogłosiliśmy zatem, iż poprowadzimy Bale na dwie zmiany : popołudniową oraz nocną, która dostanie rano kubek gorącego mleczka bez kożuszka i chrupiącą bułeczkę ministra Krasińskiego. Od razu zgłaszali się chętni !

Jako organizatorzy i prowadzący takie imprezy byliśmy przez uczestników traktowani jak przyjaciele-spowiednicy. Obserwowaliśmy wiele przezabawnych sytuacji, czasem tez doradzaliśmy. Do dziś jesteśmy żywymi encyklopediami życiowych przypadków ze wszystkich sfer społecznych.

Pewien pan, uczestnik naszych Balów Samotnych, przysłał do redakcji list : „wiosną na Waszej zabawie poznałem nową panią – zgrabną, ładną i samotną. Gdy dowiedziała się, że jestem rzemieślnikiem złota rączka         powiedziała, że bardzo jej się spodobałem i natychmiast mam z sublokatorki przeprowadzić się do niej. Było nam dobrze razem. Przez lato remontowałem         jej mieszkanie. Gdy na końcu wykafelkowałem łazienkę ona powiedziała, że mam się zaraz wyprowadzać gdyż z zagranicy wraca jej mąż”…

Zwykle na balach zapowiadałem, iż przy redakcji Słowa Polskiego utworzony został Społeczny Fundusz Alimentacyjny więc spokojnie można i należy figlować … I oto pewnego poranka u redaktora naczelnego – Romualda Gomerskiego zjawiła się pani lat około 40, stanowczo żądając od Słowa płacenia alimentów ! Okazało się, że sprawcą tej sytuacji był pan poznany przez nią na Balu Samotnych . Naczelny jednak nie zapłacił lecz wyobraźmy sobie jego zaskoczenie i minę !

Jeden z moich znajomych, bardzo rozrywkowy, często wypuszczający się na weekendowe wypady z różnymi dziewczętami i oczywiście chętnie poznający nowe panie, taki mały biznesmen, nieoczekiwanie dodatkowo „dorobił się”. Tydzień temu przyszedł do mnie po poradę jako do znawcy miłosnych problemów. Pokazał list otrzymany od dziewczyny poznanej w Polanicy w pensjonacie Akacja na wielkanocnym turnusie.           Gustowny liścik zaczynał się i kończył tak : „Kochany – czy pamiętasz jak z okna Twego pokoju razem oglądaliśmy zachód słońca ?         Właśnie okazało się, że wtedy nie tylko słońce zaszło … ”.

Niedawno, w czasie ostatnich huraganów i powodzi, wychodząc wieczorem od znajomej muzy, na klatce schodowej usłyszałem taką rozmowę dwóch mieszkanek: „ a wie pani, że ten nasz lokator z 3 piętra to bardzo dobry człowiek. W związku z tragiczną sytuacją klęski żywiołowej cały swój dorobek życiowy bezpłatnie przekazał domowi dziecka. – Tak? A wiele tego było ? – Ośmioro dzieci…”. Jak z wynika z takich przypadków, obie płcie miewają praktyczne pomysły !

.

Opowieści Wojciecha Macha. Chcesz zrozumieć kobietę? Nawet nie próbuj bo wyjdziesz na głupka

Czy jaja mają płeć?

Opowieści Wojtka Macha: „Bujamy się”

Opowieści Wojtka Macha: „Nowe obyczaje”

Horror okołożużlowy

Opowieści Wojtka Macha: Wizja wśród spalin

Inne z sekcji 

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Schaffgotschowie i kaplica św. Wawrzyńca na szczycie Śnieżki

.  Grzegorz  Wojciechowski . Na początku wieku XVII Śnieżka była przedmiotem sporów dwóch możnych rodzin: Czerninów oraz śląskich Schaffgotschów, a także Albrechta von Wallensteina, wybitnego do­wódcy wojsk cesarskich w okresie wojny trzydziestoletniej.  Kandydatura Wallensteina do władztwa nad „Królową Karkonoszy” odpadła z chwilą zgładzenia go przez zaufanych cesarza. Po tragicz­nej śmierci Hansa Ulrycha Schaffgotscha ( o […]

Strzelanie do wodzireja

. Wojciech Mach .                                Nie tylko w filmowych westernach i przy gangsterskich porachunkach strzela się do zwykłych ludzi oraz do idoli. Jako wodzirej organizujący i prowadzący przeróżne imprezy w różnych miejscach, osobiście doświadczyłem skutków bycia na celowniku. Zdarzyło się na początku lat 90., że w restauracji luksusowego wrocławskiego hotelu, początkujący, nowobogaccy biznesmeni rzucali […]