
.
Radosław S. Czarnecki
Od dawna obserwując i analizując nadwiślańską przestrzeń publiczną coraz bardziej jestem przekonany że:
….zdjęliśmy co prawda żupany odpięliśmy
karabele, zrzuciliśmy kontusze ale
mentalność i umysły pozostały w nas nadal
sarmacko-kontrreformacyjno-kolonialne.
Gdy do tego dochodzą neoliberalne, wmówione powszechnie miazmaty, mówiące iż celem samym w sobie jest zysk i sukces (przede wszystkim materialny) rzutujący na społeczną pozycję jaką prezentują media, coraz bardziej biorą „mnie wymioty” i chęć pozostawania jak najdalej od tego bagienka. Pozostawania jak najdalej we wszystkich, możliwych sytuacjach. Np. odmowa uczestnictwa w jakichkolwiek tzw. wyborach, będących ponoć prawem, ale także „obywatelskim obowiązkiem”.
Ogłoszenie przez wszystkie polityczne plemiona polskiej polityki list kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego okazuje się kolejnym skandalem pokazującym beznadzieję tej kasty zwanej politykami. W świetle tego co się obserwuje w nadwiślańskiej przestrzeni publicznej te koterie trudno nazywać partiami politycznymi bo o nijaki interes społeczny w tej grze nie chodzi. Są to głównie ugrupowania wodzowskie gdzie o wszystkim decydują bądź autorytarnie zarządzający nimi niczym feudalni władcy szefowie albo jakieś areopagi totumfackich zgromadzone wokół takich „generalissimusów”.
Popatrzmy tylko na niektóre „jedynki” (są to losowo wybrane nazwiska) z list partyjnych:
Nowa Lewica: Śmiszek, Żukowska, Szejna, Konieczny, Scheuring-Wielgus
KO: Kierwiński ,Sienkiewicz, Joński, Budka, Zdrojewski, Arłukowicz
Trzecia Droga: Kobosko
PSL: Herman
Nie wspominam tu, uprzedzając krytyków i obrońców (afektywnych niczym „babcia Kasia”) dobrego imienia „koalicji 15.10” i wszystkiego co z nią związane. O PiS-ie i na jego temat swoje zdanie wyraziłem wielokrotnie jeszcze zanim ta formacja objęła rządy w 2015 r. Nie o jakości ewentualnych (i dotychczasowych) euro-parlamentarzystów z tej partii tu mowa. W ogóle nie jest to tekst o „jakości” i merytorycznym przygotowaniu kandydujących. Rzecz jest o czymś zupełnie innym.
„Koalicja 15.10.” szła po władzę aby naprawiać nasze państwo, jego struktury, jakość polityki by stała się cywilizowaną, wolną od kłamstwa i krętactwa, małych gierek i zakulisowych machinacji. Państwo i przestrzeń polityczna zostały bowiem zdegradowane przez rządy – oczywista oczywistość (tu nie ma u mnie zastrzeżeń, zwłaszcza jeśli chodzi o przestrzeganie obowiązującego prawa) – przez minionych 8 lat dokumentnie. Choć i przedtem nie było cywilizowanych i praworządnych czyli normalnych porządków. Chodzi o to, że idąc do Sejmu i Senatu, a po objęciu władzy także państwowych foteli urzędniczo-decyzyjnych obiecywaliście „koalicjanci 15.10.” inną jakość polityki w Polsce, sanację stosunków i zwłaszcza jurysprudencji (w najszerszym tego słowa znaczeniu) oraz normalizowanie przestrzeni publicznej. To są procesy długotrwałe, systematyczne i przez to powolne. Nad którymi trzeba pracować i dawać swoją osobą stosowne przykłady. Zwłaszcza kiedy etyka, moralność, wzniosłe hasła i odwołania (jak w początkach maja i ogłoszenie owych list owocuje „bombastyką” przypomnienia rocznicy Konstytucji 3 Maja) jawnie „skrzeczą”.
Szanowni nasi reprezentanci, których m.in. z takich powodów wybraliśmy pół roku temu do polskiego parlamentu okazujecie się dziś wg mnie „przekręciarzami” albo pospolitymi kłamcami. Albo jednym i drugim.. Po pół roku uważacie iż swoje zrobiliście, że obiecanki i solenne zapewnienia wykonaliście ? I w związku z tym możecie uciec do Parlamentu Europejskiego ? To jest pospolite oszustwo wyborców w Polsce, to nieuczciwość i etyczne dno, to deprecjacja jakiejkolwiek – poza zapewnieniem sobie prywatnego „dolce vita” – publicznej działalności. Politycznej przede wszystkim. Nie dziw, że wiele osób chcących traktować poważnie taką działalność, nie jako komercyjny i prywatnie utylitarny „biznes” opakowany w mile słówka będące oszustwem za którym stoi etyczna pustka, odżegnuje się od wszelkiego udziału w tej farsie.
Moim zdaniem podwójnie nagannym, godnym napiętnowania jest to w przypadku osób wybranych do polskiego parlamentu, a które podjęły obowiązki związane z posadami w centralnej administracji państwowej. To jest mega-oszustwo, mega-kłamstwo, powielone wielokrotnie. To absolutny brak etyki, nie szanowanie własnego słowa, własnego wizerunku jako polityka i osoby publicznej. To przykłady szczególne godne napiętnowania. Takie postawy powodują że polityka jawi się jako przedsięwzięcie do cna niemoralne, przepełnione postaciami które można nazywać pospolitymi prestidigitatorami. I dot. to en bloc wszystkich ugrupowań politycznych w naszym kraju. Stad wnioski, iż taka działalność jest przepełniona ludźmi na wskroś „wsobnymi” czyli interesownymi. Czy to mogą być przykłady naprawy najszerzej rozumianych stosunków obowiązujących w sferze publicznej naszego kraju ?
I niech nikt nie mówi, iż „jedynki” ciągną całą listę. To jest chore, głęboko niemoralne świadczące o degeneracji systemu. Bo jak nie etycznie postępujące osoby, jak politycy którzy oszukali de facto wyborców, mogą być poważnymi, wiarygodnymi reprezentantami idei którą listy ich partii maja reprezentować ?
Na koniec jeszcze jeden fakt z „łączki” polityczno-etyczno-moralnej, związany z ogłoszeniem owych list. Nepotyzmu rozumiany jest jako korupcyjne nadużyciem stanowiska, posiadanej władzy i pozycji zajmowanej w hierarchii społecznej w załatwianiu, lobbowaniu za awansami i faworyzowaniu członków rodziny oraz znajomych w procesie obsadzania stanowisk w firmie, instytucji, w zajęciu eksponowanego miejsca w przestrzeni publicznej etc. Jak więc traktować reklamę i lobbing za wyborem swego partnera życiowego zajmującego 1 miejsce na liście lewicy na Dolnym Śląsku jakiego będzie dokonywał euro-poseł (ponownie kandydujący z Warszawy) Robert Biedroń, jeden z „trzech tenorów” Nowej Lewicy ? I nie podważam tu merytorycznego, prawnego przygotowania Krzysztofa Śmiszka zwracając jedynie uwagę na aspekty: etyczny i nepotyczny, jaki ma tu miejsce.
W całej sprawie pomijam wiedzę kandydujących nt. samej UE oraz co zamierzają tam zrobić by zmienić jej dotychczasowy, więdnący wizerunek i aby stała się ona bardziej przyjazną ludziom oraz by nie jawiła się jako kolejny, oderwany od rzeczywistości i potrzeb społecznych biurokratyczny twór.
A teraz epilog nie związany z meritum prezentowanego tu problemu (lecz czy na pewno): miesięczne podstawowe wynagrodzenie euro-posła wynosi 10 075,42 euro brutto przed opodatkowaniem. To ponad 40 tysięcy złotych. Dla porównania polski poseł otrzymuje wynagrodzenie w kwocie 9892,30 zł brutto. Nie wspominając o bonusach i dietach.
.
Spodobał Ci się ten artykuł? Masz konto na FB, daj link do tego tekstu, podziel się nim ze swoimi znajomymi.
Dziękujemy.