
.
Andrzej Małkiewicz
.
Polska kultura uzyskała właśnie nieoczekiwany, gorzki sukces. Agnieszka Holland ma odebrać w watykańskiej filmotece specjalną nagrodę Fuoricampo, a jej film „Zielona granica” będzie zaprezentowany w ramach XXVII edycji na festiwalu Tertio Millennio Film Fest, który zapoczątkował Jan Paweł II, który odbywać się będzie od 14 do 18 listopada w Rzymie, pod patronatem papieskiej Dykasterii ds. Kultury i Edukacji oraz Dykasterii ds. Komunikacji (dykasterie to w Watykanie jakby odpowiedniki ministerstw).
Organizatorzy docenili „Zieloną granicę” za to, że była w stanie „wstrząsnąć sumieniami” i poruszyła tematykę „poszukiwania najgłębszego sensu życia” – podał oficjalny portal informacyjny Watykanu. Nagroda Fuoricampo, którą otrzyma polska reżyserka, wręczona będzie 13 listopada w Filmotece Watykańskiej w obecności Papieża (informację w języku polskim można zaleźć na stronie katolickiej agencji informacyjnej: https://opoka.org.pl/News/Swiat/2023/papiez-obejrzy-zielona-granice).
Sukces jest gorzki, bo film jest straszny. Pokazuje dramatyczne zjawiska na polskiej „zielonej granicy”. Jest to film fabularny, ale ściśle oparty na zdarzeniach. Wszystko, co w nim pokazano, rzeczywiście miało miejsce. Tak traktowani są tam ludzie, tak działają Straż Graniczna i Policja. Ale są też ekipy ratunkowe, próbujące ludzi ocalić przed okrucieństwem, ryzykując szykany i prześladowania, poświęcając wiele dla ratowania bliźnich. W filmie pokazano jedną taką ekipę, było ich kilka. Na szczęście są tacy Sprawiedliwi XXI wieku!
Obraz jest przerażający, a film prawdziwy. Docenili to najgłębiej odczuwający ludzie Kościoła. Szkoda, że w Polsce przez tak wielu jest opluwany, przez ludzi bez sumienia!
Oczywiście, widziałem go i zachęcam do obejrzenia każdego, kto ma sumienie. Trzeba się uzbroić w cierpliwość, bo jest długi, dwie i pół godziny. Jest wstrząsający, więc mniej wytrzymałym psychicznie radzę wziąć środki uspokajające. To nie jest obraz Polski z reklam, ani czytanek dla dzieci. Jest mroczny, niemal jak niegdyś „Czas Apokalipsy”, bardziej niż wiele filmów katastroficznych, epatujących różnymi fikcyjnymi strachami. Tu nie ma fikcji, są prawdziwe dramaty prawdziwych ludzi, w dodatku pokazane z autentycznym talentem. To film wybitny jako obraz i jako oskarżenie. W pewnym momencie padają słowa: „Jesteśmy w Europie!” – rychło okazuje się, że to złudzenie.
.