Artykuły

„Za króla Sasa jedz i popuszczaj pasa”

.

Ryszard Zbrzyzny

.

To szlacheckie przysłowie opiewające beztroskę i dobrobyt czasów, gdy w Rzeczypospolitej panował August III Sas. Przeszedł on do historii jako „ludzki pan”, bo w trakcie jego rządów twierdzono, iż kraj przeżywa okres rozkwitu i dobrobytu. Była to jednak czysta iluzja. Zaledwie 9 lat po jego śmierci nastąpił I Rozbiór Polski? Poprzedzał go stan całkowitej anarchii. Powszechnie wtedy sprzedawano i kupowano wszystko i wszystkich: publiczne godności, urzędy, wyroki sądowe, szlachtę, duchownych, stopnie oficerskie, a czego nie spieniężono, o to grano w karty. W taki to hulaszczy sposób doprowadzono do 120 letniego okresu utraty państwowości i wolności. „Kolos na glinianych nogach” z hukiem padł na kolana przed obcymi mocarstwami.

Niestety wiele wskazuje na to, że historia zatacza koło. Znowu jako kraj żyjemy ponad stan. Z jednej strony mamy czas kupowania wszystkiego i wszystkich a z drugiej przechodzimy okres spowolnienia gospodarczego. Zagrożenie epidemiologiczne nie może tu być jakąkolwiek wymówką lub usprawiedliwieniem. To jedynie zasłona dymna tuszująca przekręty, nepotyzm i nieudolność obecnej władzy.

Media głównego nurtu kilkadziesiąt razy dziennie przypominają nam, że premier Morawiecki i jego ministrowie panują nad finansami publicznymi i dzięki temu stać nas na programy 500+, 300+, mieszkanie+ oraz dodatkowe emerytury i bezpłatne leki dla seniorów. Władza to nie tylko „ludzki pan” ale ma także gest.

Pewnie dlatego niedawno pojawiła się informacja, iż rząd niedawno zmuszony był przyjąć projekt nowelizacji budżetu na 2020 rok. Wynika z niego, że deficyt sektora finansów publicznych wyniesie 109,3 mld złotych, wobec wcześniej zakładanego, pewnie dla celów wyborczych, zerowego deficytu. Przewiduje się, że w 2020 r. dochody budżetu państwa będą niższe od zaplanowanych w ustawie budżetowej na 2020 r. o 36,7 mld zł i wyniosą 398,7 mld zł. Wydatki budżetu państwa zostały zaplanowane na 508,0 mld zł, co oznacza wzrost o 72,7 mld zł od przewidzianych w ustawie budżetowej na 2020 r.

To jednak nie koniec złych wiadomość. Ze stuprocentową pewnością można przyjąć, iż na prawie 110 mld złotych deficytu się nie skończy. Wiele bowiem zobowiązań poupychanych jest po takich jednostkach sektora publicznego, które nie są ujęte w polskiej definicji deficytu i długu. Na przykład Bank Gospodarstwa Krajowego, ZUS czy Polski Fundusz Rozwoju. Do tego dodać też trzeba wymuszanie przez obecną władzę zadłużenia samorządów lokalnych oraz spółek skarbu państwa. Oznacza to, że zadłużenie Polski faktycznie jest o ładne kilkaset miliardów złotych wyższe. Co gorsza rząd nie ma żadnego pomysłu jak obronną ręką z tego galimatiasu wyjść.

Z pewnością czekają nas nie tylko kolejne podnoszenia różnych podatków i danin, ale również wysoka inflacja. To wszystko jednak może okazać się niewystarczające na pokrycie narastających zobowiązań. Prawo i Sprawiedliwość ma przecież rozmach i ułańską fantazję w szastaniu nie swoimi pieniędzmi. Przypomnę tylko ponad 70 mln zł wydane przez ministra Sasina na majowe niewybory czy też zakup nieistniejących respiratorów za minimum 200 mln zł.

Gdy przed kilku laty Grecja znalazła się w podobnej sytuacji zdecydowała się na swoistego rodzaju dobrowolny rozbiór części swojego terytorium. Pod młotek poszły wówczas wyspy na Morzu Śródziemnym.

Szły jak ciepłe bułeczki. Między innymi sześć z nich za 8,5 mld dolarów zakupił emir Kataru szejk Hamad as-Sani. Co Polska może wystawić na licytację? Wyspę Wolin, Półwysep Helski i Mierzeję Wiślaną? Puszczę Białowieską i Park Tatrzański? Może znajdą się chętni na Wawel, Wilanów i zbiory Czartoryskich? Na liście być może znajdą się też udziały Polskiej Miedzi, Orlenu, PKP Cargo czy też Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Wszystko jest prawdopodobne, bo Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego ogranicza tylko wyobraźnia.

Nie takiej Polski chcemy. Sen o potędze szybko się skończy. Zgliszcza pozostaną. Największe koszty tej głupoty i nieudacznictwa poniosą niestety najubożsi.

Bądźmy jeszcze bardziej aktywni w zwalczaniu tej niebezpiecznej głupoty. Przy tej głupocie i braku wyobraźni są niestety w stanie zaserwować naszemu krajowi „krwawe igrzyska”. Nie ma naszej zgody na taki scenariusz.

.

I Dolnośląski Kongres Lewicy – czy Lewica potrafi się zmienić?

Podsumowanie 15 lecia rządów centroprawicy

I Dolnośląski Kongres Lewicy – 19 września 2020.

Pomoc seniorom – priorytet dla Lewicy

Inne z sekcji 

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Latające kobiety

. Grzegorz Wojciechowski . Pierwsza wzmianka o skaczącej na nartach kobiecie pochodzi ze stycznia 1862 roku z Norwegii, w miejscowości Trysil, skakała tam Ingrid Vestby. W roku 1897 pojawiły się doniesienia, że niespełna dziesięcioletnia Regna Pettersen na skoczni Mesterbaken w Nydalen skoczyła 12 metrów. Pod koniec XIX wieku w położonej w pobliżu Oslo miejscowości Asker […]

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Tor łyżwiarski na Małym Stawie czyli karkonoskie Medeo

. Grzegorz Wojciechowski .                Teraz sprawa nie do pomyślenia, ale kiedyś było inaczej. Obecnie wiemy, że w Małym Stawie żyją zwierzęta rzadkie, którym nie jest wolno dostarczać stresów związanych ze sportowymi emocjami. Traszka górska i ropucha szara potrzebują spokoju, dlatego teren Małego Stawu przynależy do Karkonoskiego Parku Narodowego.        Jednakże fakt, iż ów […]