
.
Alicja Kliber
.
Niezwyczajnych miejsc jest obok nas wciąż więcej, niż nam się wydaje. Ukryte w cieniu, za symbolicznymi zamkniętymi drzwiami, czekają na swoją kolej. Dziś otwieram jedne z takich „skrzypiących drzwi” żeby cofnąć się sto, dwieście i trzysta lat w dolnośląskich niezwykłościach.
Wolnym krokiem, kamienistą drogą podchodziłam pod górę. Przypominałam sobie to, co już przeczytałam o „tych” ludziach. Zwyczajni ludzie? No, nie do końca. Pierwsi z nich pojawili się w III wieku n.e. w Palestynie i Egipcie. Czczeni byli jako święci mężowie, do których inni przychodzili w różnych sprawach po radę. Stanowili wzorzec dla późniejszych zakonów chrześcijańskich o surowej regule. To pustelnicy, eremici, dawni anachoreci. Osoby, które z pobudek religijnych decydują się na życie w celibacie i odosobnieniu.
Na Ziemi Kłodzkiej, po której wędrowałam, zwanej od wieków Ziemią Pana Boga i Maryi, jeszcze przed II wojną światową opisano 56 pustelni. Postanowiłam odszukać je i spojrzeć na stan obecny. Pomysł wziął się z przeczytanej książki ks. Jerzego Kosa z Nowej Rudy pt. „Śladami pustelni na Ziemi Kłodzkiej”. Historie pustelni na innym terenie są mniej znane z powodu braku opracowań. Wędrowałam więc do tych zapomnianych często miejsc, które teraz spełniają oprócz duchowej także inną rolę, bo poznawczą, historyczną i turystyczną. Bardzo często nie ma już domków pustelników, ale pozostały kaplice, którymi opiekowali się. Są to wciąż miejsca kultu i kilkusetletnie zabytki.
.
Czytaj dalej
.
Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Rogate sanie w Karkonoszach