.
Stefan Stamirowski
.
Wśród działaczy socjalistycznych, aresztowanych przez bezpiekę w czerwcu 1947 roku pod pozorem wykrycia „kierowniczego centrum WRN”, znajdował sie Antoni Zdanowski. Jak wiadomo, Zdanowski, wybitny przywódca robotniczego ruchu zawodowego, był przez długie lata sekretarzem generalnym Związku Robotników Przemysłu Tytoniowego, ponadto redaktorem „Robotniczego Przeglądu Gospodarczego”, oficjalnego miesięcznika Komisji Centralnej Związku Zawodowych oraz zastępcą sekretarza tejże Komisji, Zygmunta Żuławskiego. W czasie okupacji niemieckiej brał czynny udział w ruchu podziemnym PPS i był ścigany przez gestapo. W grudniu 1945 roku na skutek apelu Żuławskiego wstąpił do koncesjonowanej PPS, gdzie został wybrany przewodniczącym egzekutywy Wojewódzkiego Komitetu w Warszawie, jednak kierownictwo partii unieważniło wybór i zarządziło wybór ponowny. W ślad za Żuławskim, Zdanowski kandydował do Sejmu na wspólnej liście państwowej PSL i niezależnych socjalistów oraz na okręgowych listach „ludowo-robotniczych” w Warszawie i Łodzi; kandydatura jego została unieważniona najpierw przez państwową komisję wyborczą – pod ohydnym pretekstem rzekomej kolaboracji z Niemcami w czasie okupacji, potem została unieważniona także przez okręgowe komisje wyborcze, nadto Zdanowski został pozbawiony stanowiska w Ubezpieczalni Społecznej, gdzie pracował.
Po aresztowaniu trzymany był przez kilka dni w więzieniu bezpieki przy ulicy Koszykowej, potem w celi pojedynczej na XI oddziale więzienia na Mokotowie, gdzie był przesłuchiwany trzy czy cztery razy w celi. Był chory na serce i na płuca, a ponadto był człowiekiem o ogromnej wrażliwości. Przejął się pogróżkami i niezwykle brutalną presją w pierwszych dniach śledztwa, które osłabiły jego odporność psychiczną i doprowadziły go do depresji i omamów. Z depresją psychiczną wiązała się depresja fizyczna – i tak stan zdrowia więźnia pogarszał się nieustannie. Lekarzem więziennym był wówczas jeniec niemiecki, lekarz-lotnik. Kilkakrotnie zwracał on uwagę pułkownika Różańskiego na stan zdrowia Zdanowskiego – zawsze bezskutecznie. Dopiero gdy w lutym 1948 roku lekarz ostrzegł naczelnika więzienia, że Zdanowski nie przeżyje więcej jak 3 dni – Różański w sposób jak najbardziej perfidny zawiadomił żonę Zdanowskiego, że mąż jej zostanie zwolniony, „proszę przyjechać po męża”. Było to po około dziewięciu miesiącach pobytu Zdanowskiego w więzieniu. Zdanowski już nie mógł chodzić. W domu był nieprzytomny. W trzy dni po zwolnieniu zmarł w obłędzie. Był to świadomy mord, popełniony bez żadnych skrupułów.
„Robotnik” nr 3 z 1957 roku.
Tekst inkorporowano z portalu Lewicowo.pl, który zaprzestał już swojej działalności.
.
Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Jak bolszewicy chcieli podbić Indie