.
Prof. dr hab. Andrzej Małkiewicz
.
Z pewnym opóźnieniem dotarł do naszej redakcji felieton Andrzeja Małkiewicza, mimo że w tytule autor umieścił miesiąc listopad, jednak jest on dalej jak najbardziej aktualny.
Red.
Myśli na koniec listopada
.
Ten kto czerpie wiedzę polskich publicznych mediów może odnieść wrażenie, że wracamy do średniowiecza: zarazy, najazdy barbarzyńców ze wschodu, modły jako remedium na nieszczęścia…
Ten obraz, choć niezupełnie zmyślony, jest jednak niezupełnie prawdziwy. Świat jest inny, niż przedstawiają go niektórzy nasi dziennikarze. Dziś chcę wlać nieco optymizmu w nasze znękane serca, powiedzieć kilka słów o tym, co zdarzyło się w światowej nauce, w jej najbardziej perspektywicznej dziedzinie jaką są badania kosmiczne. A zdarzyło się w ostatnich latach naprawdę wiele, szkoda tylko, że niemal bez udziału Polski, choć z drobnym wkładem entuzjastów z Wrocławia, którzy 20 grudnia 2020 r. amerykańską rakietą wysłali na orbitę polskiego nanosatelitę LabSat, o masie 3 kilogramy, zbudowanego przez wrocławską firmę SatRevolution we współpracy z uczelniami wrocławskimi: Politechniką, Uniwersytetem Medycznym i Uniwersytetem Przyrodniczym oraz Instytutem Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN. A tymczasem w ostatnich dwóch latach satelity z prawdziwego zdarzenia wysyłały na orbity nawet takie państwa jak Litwa, Tajlandia, Ukraina, Wenezuela, Luksemburg. Słowenia, Gwatemala – oczywiście nie własnymi rakietami, ale amerykańskimi, czy często japońskimi.
By nie nadużywać cierpliwości, powiem jeszcze tylko najkrócej o dwóch zakresach: badaniach Księżyca i Marsa.
Po spektakularnych lotach na Księżyc, które tyle emocji dostarczały nam, gdy byliśmy bardzo młodzi, przez niemal 40 lat niemal nic się nie działo. Dopiero ostatnio wznowiono wyprawy. W 2018 r. Chiny wysłały pierwszy w historii lądownik, który osiadł na niewidocznej stronie Księżyca i przez ponad 300 dni prowadził tam badania. W listopadzie 2020 r. chińska bezzałogowa misja wylądowała na Księżycu, po czym wróciła na Ziemię, przywożąc próbki skał. By nie dać się wyprzedzić Chińczykom zarówno Rosja jak i Stany Zjednoczone zapowiedziały podjęcie w najbliższych latach załogowych wypraw na Księżyc – Amerykanie zadeklarowali, że tym razem poleci kobieta. W odpowiedzi Chiny w listopadzie 2021 r. wysłały kobietę na swoją stację kosmiczną krążącą wokół Ziemi – jak widać walka o równouprawnienie przeniosła się w Kosmos.
A w 2021 r. głównym obiektem badań stał się Mars. Półtora roku temu w krótkich odstępach czasu bezzałogowe misje na tę planetę wysłały Stany Zjednoczone, Chiny i Zjednoczone Emiraty Arabskie – wszystkie dotarły z sukcesem wiosną bieżącego roku. Misje chińska i amerykańska lądowały i podjęły badania za pomocą łazików. Misja amerykańska wylądowała w rejonie nazwanym Jezero – to znajomo dla nas brzmiące słowo pochodzi z języka chorwackiego, misja ma m.in. zbadać hipotezę, że rejon ten rzeczywiście stanowił kiedyś jezioro pełne wody. Arabowie ograniczyli się do wejścia na orbitę, z której prowadzą badania atmosfery i klimatu.
Mamy skłonność, by patrzeć na kraje arabskie jako zacofane. Tymczasem wiele z nich, dzięki rozsądnie inwestowanym dochodom z ropy naftowej i gazu, przeżywa burzliwy rozwój cywilizacji i nauki. Arabski pojazd poleciał już na Marsa, a my wysłaliśmy na Księżyc tylko Pana Twardowskiego na kogucie. Szczycimy się zwycięstwami polskiej husarii w dawnych wiekach, lecz poza sukcesami polityki historycznej innych osiągnięć mamy ostatnio coraz mniej. Ale o polityce nie zamierzam mówić, więc na tym skończę.