.
Grzegorz Wojciechowski
.
Berlin jest miejscem, gdzie corocznie, już od 1951 roku, odbywa się jeden z największych i najbardziej cenionych festiwali filmowych na świecie. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie (Internationale Filmfestspiele Berlin), w skrócie „Berlinale” jest uznawany za jeden z trzech najbardziej znanych i renomowanych festiwali filmowych obok festiwalu w Wenecji i Cannes. Organizatorem tej imprezy są władze miasta Berlina, przewidzieli oni wiele nagród, w tym Złotego Niedźwiedzia (Goldener Bär) – dla najlepszego filmu i cały szereg Srebrnych Niedźwiedzi ( Silver Bär) przeznaczonych dla najlepszego reżysera, najlepszej aktorki i aktora, za najlepszy scenariusz czy też muzykę. W różnych sekcjach prezentowanych jest około 400 filmów dopuszczanych przez komisję powołaną przez organizatorów. Rok przed pandemią sprzedano 325 000 biletów, a doliczając akredytowanych gości, to w salach kinowych oglądało filmy 490 000 kinomanów. W festiwalu wzięło udział 16 000 osób ze świata filmu i kilka tysięcy dziennikarzy reprezentujących różne media.
Jak każde tego typu wydarzenie „Berlinale” obfitował w wiele emocjonujących zdarzeń i skandali.
Niewątpliwie najbardziej dramatycznym pod tym względem był festiwal w roku 1970, zakończył się ogromna polityczną awanturą o poważnych konsekwencjach. W tym to bowiem roku zaproszono do konkursu głównego film niemieckiego twórcy Michaela Verhoevena „O. K.” . Obraz przedstawiał prawdziwą historię jaka wydarzyła się w czasie wojny w Wietnamie, kiedy grupa młodych amerykańskich żołnierzy zgwałciła a następnie zabiła młodą wietnamską dziewczynę. Ten wstrząsający film był umieszczony bardzo mocno w realiach politycznych tamtych czasów, pokazując okrucieństwo toczącej się w Indochinach wojny.
Film został pokazany na festiwalu dwukrotnie, najpierw 30 czerwca o godzinie 15:00, a następnie 21:00 w sali kinowej ZOO Palast. Już na sali kinowej doszło do różnicy ocen co do wartości filmu. Większość publiczności biła brawo i przyjęła go z uznaniem; cześć zaś wyszła z sali kinowej. Wśród tych, którzy opuścili salę był niemiecki członek jury Manfred Durniok. Prasa jednak w większości przyjęła film Verhoevena bardzo przychylnie.
Na drugi dzień doszło do posiedzenie jury festiwalowego, wywołało ono jeszcze większy skandal, bowiem przed jego rozpoczęciem Manfred Durniok publicznie przeprosił przewodniczącego jury Amerykanina George’a Stevensa za to, że taki film produkcji RFN pokazano podczas konkursu. Jury w głosowaniu wynikiem 6:3 postanowiło zwrócić się do komisji selekcyjnej o ponowne sprawdzenie, twierdząc, że istnieją obawy, czy ten film, aby na pewno „sprzyja porozumieniu miedzy narodami”, jak nakazywał statut festiwalu.
Po wydaniu tego orzeczenia przez jury, wybuchł gwałtowny spór, część krytyków filmowych, dziennikarzy, twórców i polityków zarzuciła jury uprawianie cenzury politycznej i wyraziło swoja solidarność z niemieckim reżyserem i jego dziełem. Pojawiły się też plotki, że jury usunęła film z konkursu festiwalowego. Afera przybrała gigantyczne wręcz rozmiary i całkowicie zdominowała imprezę.
Kilku członków jury, w tym dyrektor festiwalu Alfred Bauer ogłosiło, że wystąpiło do Senatu Berlina z wnioskiem o rezygnację z prac w jury.
Sytuacja zaczynała całkowicie wymykać się spod kontroli organizatorów Berlinale .
5 lipca dziennikarz Rudolph Ganz, publicznie odczytał rezolucję, w której żądał od jury i Alfreda Bauera rezygnacji, a producentów i reżyserów nawoływał do wycofania swoich filmów z udziału w festiwalu. Uchwała została podjęta zdecydowaną większością głosów. W odpowiedzi na tą rezolucję część filmów została wycofana z festiwalu. Tego samego dnia po południu zebrało się ponownie jury, wewnętrzne podziały doprowadziły do tego, że nie było ono w stanie funkcjonować, dlatego ogłosiło, że zaprzestaje działalności. Nie przyznano więc żadnych nagród, ale część filmów była wyświetlana, po to, aby usatysfakcjonować festiwalową publiczność.
Minęło zaledwie sześć lat, a festiwalem wstrząsnął kolejny skandal, Tym razem za sprawą filmu produkcji japońsko-francuskiej – „Imperium zmysłów”, scenariusz napisał i film reżyserował Nagisa Oshima. Fabuła została oparta na autentycznym zdarzeniu i opowiada o pewnej parze uzależnionej od seksu, miłosna gra tych dwojga ludzi staje się coraz bardziej wyrafinowana i przyjmuje coraz bardziej skrajne formy. Finałem tej erotycznej gry jest śmierć mężczyzny, który daje się zabić i wykastrować swojej partnerce. Oczywiście, że ten mocny film musiał, szczególnie w latach siedemdziesiątych XX wieku, wywołać ostre reakcje.
Najostrzej zareagowała niemiecka prokuratura i skonfiskował film, pod zarzutem publicznego wyświetlania filmu pornograficznego, wyręczając w ten sposób jury od podejmowania decyzji, która zawsze kogoś by nie zadowalała. Przeciwko organizatorom festiwalu wszczęto postępowanie, jednakże zakończono je kilka miesięcy później i nikomu nie postawiono zarzutów.
W 1979 roku ponownie Wietnam stał się przyczyną skandalu, tym razem za spraw filmu ” Łowca jeleni” produkcji amerykańsko-brytyjskiej w reżyserii Michaela Cimino, z doborową obsadą: Robertem de Niro, Christopherem Walkerem i Johnem Savage’em. W tym filmie Wietnamczycy byli przedstawieni w roli czarnych charakterów, którzy znęcali się nad amerykańskimi jeńcami. Spowodowało to falę protestów ze strony państw socjalistycznych, które wycofały swoje filmy z festiwalu.
Skandale i skandaliki są solą każdego filmowego festiwalu, bez nich byłaby to impreza na pewno ciekawa, ale też trochę i nudna. Zdarzyło się na Berlinale ich dość wiele. W 1994 roku jeden z fińskich reżyserów, ponoć z nudów upił się w czasie konferencji prasowej. Rok Później borykający się z alkoholem Robert Downey publicznie ubliżał Hugh Grantowi.
Ciekawie było też w roku 2000, kiedy do Berlina przybył Leonardo di Caprio. Jedna z berlińskich gazet ogłosiła, że jeśli którejś z pań uda się pocałować aktora i zrobić sobie z nim zdjęcie otrzyma od redakcji 1000 USD. Było wówczas sporo emocji i pisków na czerwonym berlińskim dywanie.
W 2001 roku ponownie seks stał się przyczyną skandalu, jednak nie tak dużego jak w przypadku filmu „Imperium zmysłów”, tym razem bohaterem był film produkcji francusko-hiszpańsko-niemiecko-brytyjskiego „Intymność” w reżyserii Patrice Chereau. Tym, którzy zarzucali mu zbyt śmiałe sceny erotyczne ocierające sie o pornografię, ówczesny dyrektor festiwalu Moritz de Hadeln odpowiedział, że Berlinale to nie Watykan i film otrzymał Złotego Niedźwiedzia.
Niedawno za sprawą dziennikarzy tygodnika „Die Zeit”, światło dzienne ujrzała sensacyjna informacja dotycząca Alfreda Bauera, który przez ćwierć wieku kierował tą imprezą, będąc jej dyrektorem. Dla wielu ludzi związanych z kulturą filmową artykuł jaki ukazał się w tym czasopiśmie 30 stycznia 2017 roku, był szokiem. Dziennikarze powołujący się na dokumenty znajdujące się w Archiwum Federalnym oraz Archiwum Krajowym w Berlinie, ustalili bardzo ścisły związek Bauera z kinematografią III Rzeszy. Okazuje się, że był on wysokim funkcjonariuszem tak zwanej Filmowej Intendentury Rzeszy i to właśnie do jego obowiązków należał nadzór nad angażowaniem reżyserów i aktorów, którymi oczywiście musieli być wyłącznie ludzie popierający nazistowskie władze i jej ideologię. Dziennikarze w teczkach archiwalnych dokumentów, odszukali opinię o Bauerze, wynikało z niej, że był „zapalonym człowiekiem SA”, a jego „polityczne postawy są bez zarzutu”.
Sprawa niewątpliwie miała wymiar dużego skandalu, po II wojnie światowej Niemcy przeszły przez proces denazyfikacji, dlatego wiedza o tak wysoko postawionym funkcjonariuszu aparatu III Rzeszy powinna być ogólnie znana. Prawdą jest, że zacierał on ślady swojej hitlerowskiej działalności, nie przyznał się do tego, że był członkiem organizacji nazistowskich i podawał fałszywe informacje na temat swojego życia w czasach nazizmu, jak widać nie były jednak one weryfikowane.
Po ujawnieniu afery Bauera, problemem stała się jedna z głównych nagród przyznawana na festiwalu, otóż po jego śmierci, w roku 1986, ustanowiono nagrodę jego imienia, przyznawana ona była przez jury festiwalowe za wyznaczanie nowych perspektyw w sztuce filmowej. Wcześniej laureatami tej nagrody było wielu wybitnych reżyserów. Wśród wielu znanych nazwisk znalazło się również tam nazwisko Andrzeja Wajdy, który w roku 2009 uzyskał ją za film „Tatarak” oraz Agnieszka Holland za film „Pokot”. Andrzej Wajda został też w roku 2006 uhonorowany Złotym Niedźwiedziem za całokształt twórczości.
W związku z powstałą sytuacją Instytut Historii Współczesnej (Institut für Zeitgeschichte) przeprowadził w tej sprawie postępowanie, które potwierdziło zarzuty i Bauer przestał być patronem nagrody Srebrnego Niedźwiedzia.
Zapewne niedługo będziemy świadkami kolejnych skandali, taki jest bowiem los filmowych festiwali.
.
XX Edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego „NOWE HORYZONTY”