.
Grzegorz Wojciechowski
.
Nie da się tego faktu ukryć, ale Polska weszła w fazę ostrego kryzysu światopoglądowego, którego skutkiem jest i będzie rewolucja światopoglądowa. Ową rewolucję należy rozumieć jako masowe przekształcenia w płaszczyźnie świadomości społecznej dokonujące się w ciągu ostatnich lat w polskim społeczeństwie w stosunku do religii i oceny Kościoła jako instytucji.
Rozwój nauki i techniki, który doprowadził do swobodnego przepływu wiedzy oraz idei sprzyja konfrontacji ze starymi, często opartymi na wielowiekowym wychowaniu i tradycji konserwatywnym wizjom świata i społeczeństwa. Z dużo większą łatwością i śmiałością są one poddawane krytycznej ocenie ze strony, już nie tylko elit intelektualnych, ale i innych grup społecznych. Dobrze wyedukowana polska młodzież, znająca języki obce, obyta w Europie, bardziej podatna jest na wszelkiego rodzaju nowe idee i krytykę starego konserwatywnego porządku światopoglądowego Europa staje się coraz bardziej laicka i ateistyczna, według niedawno przeprowadzonych badań wśród studentów brytyjskich uczelni, aż 80% uważało się za niewierzących, co ciekawe podobna ankieta została przeprowadzona wśród studentów uczelni amerykańskich, a ich wynik był podobny, w Czechach zaś aż 91% studentów to zdeklarowani ateiści. W ciągu ostatnich kilku lat w Holandii zamknięto prawie połowę kościołów – przyczyna: brak wiernych.
To są skutki, w dużej mierze, przekształceń i rozwoju cywilizacyjnego społeczeństw zachodnich, jest to zjawisko obiektywne, i nie jest skutkiem żadnego spisku wolnomyślicielskiego, czy też lewackich knowań przeciw Kościołowi i religii. Tak po prostu rozwija się świat i społeczeństwo.
Kościół starszy społeczeństwo ateistami i laicyzacją, utrzymuje, że doprowadzi to do upadku świadomości i kultury narodowej. Jednak wielu Polaków coraz bardziej krytycznie podchodzi do tego typu opinii. Wystarczy pojechać do Czech, gdzie odwrotnie jak w naszym kraju, jest nie 80% wierzących i 20 % ateistów, lecz 80% ateistów i 20 % wierzących, aby zaobserwować, że wzdłuż dróg w Czechach nie stoją krzyże z umęczonymi na nich katolikami, a i w miastach i wioskach nie ma klatek ze lwami, czekającymi na posiłek z chrześcijanina. W dodatku, o zgrozo, nie upadła kultura, ani świadomość narodowa, a w kraju tym oczywiście, że politycy się kłócą, ale nie ma wojny czesko-czeskiej, i żyje się jakoś przyjemniej, a 44 000 Polaków, którzy tam chcą ułożyć sobie życie cieszy się, między innymi tym, że nie ma tam w przestrzeni publicznej Kościoła, dlatego żyje się dużo przyjemniej i spokojniej.
Procesy laicyzacyjne, które następują, a są wynikiem konfliktu światopoglądowego oraz moralnego upadku kleru, będą nie tylko przejawiały się w samym odstępowaniu Polaków od Kościoła i religii, ale również będzie zmieniała się forma religijności. Coraz więcej osób zaczyna uważać, że do obcowania z Bogiem nie jest potrzebny im taki Kościół, że mogą sami porozmawiać sobie ze Stwórcą i szukać w ten sposób spokoju i bezpieczeństwa. Hasło – „Bóg – tak! Kościół – nie! – może stanąć się niezwykle nośnym wśród polskich katolików za 10 czy 20 lat, kiedy odejdzie pokolenie tradycyjnie związane z religią.
Człowiek ma prawo do decydowania o swoim losie i sumieniu zgodnie z własnym poczuciem moralności, oczywiście jeśli nie narusza on obowiązujących norm prawnych i nie niszczy wolności innych ludzi. Bywa jednak i tak, że owe normy prawne są wynikiem poglądów i opcji światopoglądowych części społeczeństwa, wówczas to mniejszość musi podporządkować się woli większości wbrew własnemu sumieniu, czyli zrezygnować z własnej suwerenności, i właśnie to nazwano w Polsce „kompromisem światopoglądowym”.
Dlaczego ktoś, kto ma inny światopogląd, niż katolicki musi podporządkować się ich systemowi wartości, skoro ma swój. Dlaczego odmawia mu się prawa do posiadania własnej moralności, możliwości oceny tego co jest dobre, piękne i szlachetne lub złe? Czy dlatego, że ma inne poglądy to jest kimś gorszym, niemoralnym, niezdolnym do prawidłowego kierowania swoim życiem.
Dzisiaj nie żyjemy już w państwie „kompromisu światopoglądowego” ponieważ takiego czegoś nie ma, on nie istnieje, my żyjemy w państwie terroru światopoglądowego, o naszym życiu decydują i chcą decydować inni bez naszego udziału, ponieważ tak chcą i narzucają nam niechciany system wartości, uznając, że nie jesteśmy wstanie samodzielnie istnieć w społeczeństwie.
Społeczność katolicka ma prawo do posiadania swojego systemu wartości, i to jest ich wewnętrzna sprawa, i nikomu nie wolno się do tego mieszać, a zwłaszcza państwu, ale nie ma też prawa, przy pomocy państwa narzucać innym swojego systemu, szczególnie pod rygorem sankcji karnych.
Można ze sobą dyskutować, starać się przekonać do swoich racji, ale nie wolno nikomu zakazać rzeczy, które są wynikiem jego sumienia i poglądów. Na tym polega kultura wzajemnego współżycia różnych grup społecznych w jednym państwie.
Polski Kościół i rządząca Polską ultrakatolicka partia tego nie akceptuje i nie rozumie, i to właśnie jest jednym z głównych problemów dzisiejszej Polski.
Niedawno jedna z amerykańskich agencji zajmujących się badaniem procesów zachodzących w społeczeństwach dokonała bardzo kompetentnych badań dotyczących procesów laicyzacyjnych, jak na ich tle wypada Polska. Okazuje się, że jest ona najszybciej laicyzującym się państwem na świecie. O ile w przedziale wiekowym 40+ około 40% Polaków uważa, że Kościół i religia jest dla nich bardzo ważna, to w przedziale wiekowym -40, już uważa tak zaledwie około 16% mieszkańców naszego kraju. Rozpolitykowanie Kościoła, i próba uczynienia z Polski państwa, w dużej mierze, wyznaniowego doprowadza tę instytucję na krawędź katastrofy. W roku 2016 na msze uczęszczało 36,7% Polaków, a w roku 2018 już tylko 26%.
Od religii odsuwają sie głównie ludzie młodzi, których przy Kościele jest już tylko garstka, nie należy więc się dziwić, że przygarnia on do swego przybytku wszelkie skrajnie prawicowe, wręcz faszyzujące organizacje młodych ludzi powołujące się na ich związek z katolicyzmem. Wydaje się, że już prawie tylko to mu pozostało. Jakim autorytetem moralnym dla młodego i wykształconego Polaka może być ks. Rydzyk lub arcybiskup Głódź – żadnym i to też odsuwa młodych ludzi od religii.
Przyszłość polskiego Kościoła jawi się więc w samych czarnych barwach; obecni biskupi ze względu na bardzo ograniczone możliwości intelektualne, nie są w stanie zreformować swojej instytucji, a co gorsze, wcale tego nie chcą robić, ponieważ sami są niereformowalni.
.
Nasi okupanci – List Biskupów
Kościół: Miedzy rewolucją a kompromisem
Czy socjaliści jedzą w wielkim poście kiełbasę?