Artykuły

Strzelanie do wodzireja

.

Wojciech Mach

.

                     

         Nie tylko w filmowych westernach i przy gangsterskich porachunkach strzela się do zwykłych ludzi oraz do idoli. Jako wodzirej organizujący i prowadzący przeróżne imprezy w różnych miejscach, osobiście doświadczyłem skutków bycia na celowniku.

Zdarzyło się na początku lat 90., że w restauracji luksusowego wrocławskiego hotelu, początkujący, nowobogaccy biznesmeni rzucali we mnie butelkami. Dokładniej: celowali w balowy cylinder, tkwiący na mojej głowie. Po chwili wybrali cel większy i łatwiejszy do trafienia – zespół muzyczny.

Prowadząc konferansjerkę i reklamy produktów na Jarmarku Ekologicznym na wrocławskim Nowym Targu, poczułem się jak na Dzikim Zachodzie. W biały dzień, z okna bloku mieszkalnego, strzelano do nas z wiatrówki. Kupującemu akurat słoik miodu klientowi zraniono rękę a w sąsiednim stoisku odstrzelono nogę wyrzeźbionemu misiowi. Ja miałem tylko rozdarty śrutem rękaw marynarki.

Już po godzinie przybyli wezwani policjanci, spisali rannego klienta i po bacznych oględzinach stwierdzili naocznie, iż w dwu stoiskach targowych –  drewnianych budkach, tkwi kilka kulek śrutu. Następnie z całą powagą zaproponowali nam samodzielne odszukanie mieszkania strzelca i doprowadzenie przestępcy do sprawiedliwych rąk nieustraszonej, dzielnej  policji! Oczywiście w ramach aktywizacji społeczeństwa…

I pomyśleć, że w naszym, wrocławskim grodzie, już w 1466 r. założono Bractwo Kurkowe, zupełnie niegroźne dla mieszkańców. Doroczne zawody w bezpiecznym strzelaniu odbywały się w poniedziałek po Zielonych Świątkach. W 1777 r. strzelnicę przeniesiono na Plac Strzelecki – czynna była aż do Śląskiej Wystawy Rzemiosł i Przemysłu w 1881 r. Ciekawe, czy wtedy kręcił się tam jakiś wodzirej…

Do dziś tajemnicze są szczegóły i kulisy głośnej strzelaniny w kultowym warszawskim hotelu Victoria 1 sierpnia 1981 r. Na oczach hotelowych gości ciężko zraniony został jeden z ukrywających się w Polsce najważniejszych palestyńskich bojowników. Sprawa została od razu politycznie wyciszona lecz sensacyjne plotki krążyły w narodzie. Dla przeciętnego obywatela było to wydarzenie znane jedynie z zachodnich gangsterskich filmów…

Dla nas niezwykle traumatycznym wydarzeniem był ludowy festyn sprzed ponad 20 lat w okolicach Lubina. W trakcie występu znakomitego wrocławskiego Teatru „Frant”, na widowni, w pierwszym rzędzie, nastąpił wybuch. Na estradę spadły strzępy ludzkich kończyn… Okazało się, iż tamtejsi seniorzy – kopalniani emeryci, byli między sobą mocno skłóceni. Jeden z nich przyniósł w teczce materiał wybuchowy… Było to nadzwyczaj bombowe uwieńczenie wspomnieniowego, plenerowego spotkania byłych bojowników walki  o demokrację!

Tuż po II wojnie wybuchowych sytuacji było sporo ale w powyższym przypadku zapewne zadziałała dobra pamięć, zaciekłość i kombatanckie przyzwyczajenia. A w najszczęśliwszym PRL-owskim ustroju, społeczeństwo uparcie zadawało sobie pytanie: dlaczego ludowa władza strzelała do ludzi? Chciałoby się odpowiedzieć: ponieważ robotnik zawsze był głównym celem socjalizmu…

Niedawno prowadziłem wesele nowożeńców w wieku ponad średnim. Już przy wkraczaniu do sali balowej, przy Marszu Weselnym, ujawniły się różnice charakterów państwa młodych. Potem było tylko gorzej i późnym wieczorem postrzelali się… po buziach. Zrobiła się weselna draka i wybuchła dyskusja o formalnościach rozwodowych. Zatem praktyczny wniosek: niczym kapitan na statku muszę jako renomowany wodzirej, mieć uprawnienia do udzielania rozwodu jeszcze przed ślubem. A dodatkowo – także chrzcić.  Natomiast od lat, wraz ze swoimi balowymi asystentkami, mam opanowane skuteczne doradzanie w sprawach sercowo – miłosnych!

.

Czy jaja mają płeć?

Opowieści Wojtka Macha: „Bujamy się”

Opowieści Wojtka Macha: „Nowe obyczaje”

Kryzys, ale i otucha

Inne z sekcji 

Nieco historii o jazzie nad Odrą

. W rozmowie z Izabellą Starzec rozmawia red. Bogusław Klimsa, dziennikarz telewizyjny, dokumentalista i muzyk Izabella Starzec: Przed laty podjął się pan udokumentowania historii Jazzu nad Odrą od jego pierwszej edycji w 1964 roku i tak powstała wspólna z śp. Wojciechem Siwkiem publikacja, która opisała 50 lat tej imprezy. Jak wyglądała praca nad książką? – […]

Z podróży Zeppelina nad Atlantykiem

. „Goniec Wielkopolski” nr 241 z 18 października 1928 roku. Z podróży Zeppelina nad Atlantykiem Do stałej komunikacji transatlantyckiej potrzebny jest większy sterowiec.    Nowy York,  17.10. Sterowiec hr. Zeppelin został dopiero dziś o godzinie 3-ciej ( czas amerykański ) wprowadzono do hangaru na lotnisku w Lakehurst. Po wylądowania załogi sterowca, zwróciło się przeszło pięćdziesięciu […]