.
Grzegorz Wojciechowski
.
Już około roku 1305 było wiadomo, że w rejonie Jeżowa Sudeckiego i pobliskiej Płoszczyny występuje złoto.
W roku 1479 pojawia się w źródłach historycznych wzmianka, iż w tych rejonach wydobywa się złoto i srebro, czynne były w tym czasie co najmniej dwie kopalnie noszące nazwy Św. Elżbiety i Zmartwychwstanie. Należały one do rodziny Ruprechtów. Zakłady te jednak popadły w zadłużenie, zalegając ze spłatami pożyczek, a na początku XVI wieku wyczerpały się też złoża.
Wiadomości o występowaniu w okolicach Jeleniej Góry złotego kruszcu i srebra, skłoniły władze tego miasta do rozpoczęcia poszukiwań tych metali w celu ich eksploatacji i udzieliły zgody na ich poszukiwanie jednemu z mieszkańców miasta nijakiemu Maksymilianowi Ersamenowi, który już w roku 1498 otrzymał specjalną koncesję od namiestnika księstwa świdnicko – jaworskiego dzięki, której mógł prowadzić prace poszukiwawcze w tym rejonie. Wydana koncesja oparta była na ordynacji górniczej z Kutnej Hory.
Do prowadzenia prac górniczych Ersman sprowadził górników ze Złotoryi, którzy mieli doświadczenie w eksploatacji tego kruszcu.
Jeden z dokumentów Rady Miejskiej w Jeleniej Górze, z roku 1569, informuje, iż w rejonie tego miasta czynna jest kopalnia złota i dwie kruszarnie czyli młyny do kruszenia rudy, z której pozyskiwano złoto.
W roku 1570 wydano kolejne dwie koncesje na poszukiwanie złota w okolicach Jeleniej Góry otrzymali Hans Alde i Sebastian Willinger.
W związku z rozwojem górnictwa w tym regionie, został też powołany w Jeżowie Sudeckim urząd górniczy, na czele którego stał urzędnik zwany górmistrzem.
Począwszy od roku 1593 pojawiają się informacje o konfliktach w związku z prowadzeniem prac górniczych w tym rejonie, w tym to roku kilkunastu górników z Jeżowa Sudeckiego wystąpiło przeciw górmistrzowi Joachimowi Schumannowi i domagało się poprawy warunków socjalnych, w szczególności chodziło o zapewnienie nieżonatym gwarkom możliwości korzystania z posiłków w gospodzie . Władze Jeleniej Góry wyszły naprzeciw tym żądaniom i uruchomiły w Jeżowie Sudeckim, aż sześć gospód, gdzie górnicy mogli spożywać posiłki. Tak duża liczba zakładów gastronomicznych świadczyła o dużym zatrudnieniu w górnictwie w tej okolicy.
Właśnie z tego okresu pochodzi jeden z najważniejszych zabytków Jeżowa Sudeckiego tzw. Dom Gwarków ( 1601 r. ).
Eksploatacja górnicza w tym rejonie powodowała wiele silnych konfliktów z miejscową ludnością.
„Już 6 września 1582 r. górmistrz o nazwisku Pardt pisał w raporcie, iż mieszkańcy dwóch wsi – Czernicy i Strzyżowca – zniszczyli urządzenia górnicze, a nawet zmusili 30 górników do wyprowadzenia się z ich miejscowości. W piśmie z 12 maja 1582 roku urzędnicy Kamery Wrocławskie domagali się od jeleniogórskich rajców pilnego dokładnego sprawozdania z z dokładnym opisem przyczyn konfliktów. A było ich wiele,. Chłopi z Jeżowa skarżyli się między innymi na zbyt małe odszkodowania za grunty zniszczone lub zajęte przez kopalnie. Na dodatek nieregularnie otrzymywali należności. Wskutek tego dochodziło do bijatyk z pobiciem śmiertelnym włącznie. Bywało, że górników po przyjściu do pracy „witały’ zniszczone budynki, a nawet zasypane wejścia do szybów.
Z początkiem XVII wieku górnictwo w tym rejonie zaczęło podupadać z powodu wyczerpania się złóż. W roku 1696 podejmowano jeszcze próby reaktywowania wydobycia, ale bez sukcesów. Ponownie próby wydobycia podjęto w latach 1850 – 1865, ale po piętnastu latach zaprzestano.
W roku 1997 przeprowadzono w tym rejonie badania archeologiczne, badając tereny pomiędzy miejscowościami Siedlęcin, Płoszczynka i Jeżów Sudecki. Na grzbiecie jednego ze wzgórz znaleziono stare wyrobiska skalne oraz 9 znaków granicznych w postaci krzyży, które zostały tu wykute na kamieniach.
.
Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Karkonoska podróż amerykańskiego prezydenta
Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Latający „Rübezahl”
Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Opowieść o krwawo stłumionym buncie czeladników krawieckich we Wrocławiu, który wybuchł wiosną 1793 roku
Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Z dziejów kłodzkiej twierdzy. Dwa serca przeciw koronie