Z dr. Ziadem Abou Salehem – Syryjczykiem, od trzydziestu lat mieszkającym w Polsce, rozmawia red. Grzegorz Wojciechowski
.
G. Wojciechowski:
Nie wyobrażam sobie ciebie, uganiającego się po Wrocławiu z bombą schowana w torbie.
Ziad Abou Saleh:
Muszę cię uspokoić, nie noszę bomb, ani nie przechowuję ich w mieszkaniu, ani w żadnym innym miejscu. Wiem, że są w Polsce ludzie, którzy tak chcieliby widzieć i widzą Arabów, ale trzeba zdawać sobie sprawę, że ci, którzy uciekają z ogarniętego pożogą kraju, są właśnie ofiarami terroryzmu, ludźmi, którzy chcą żyć w spokoju. Część społeczeństwa polskiego próbuje utożsamiać ofiary terroru z terrorystami, to jest strasznie niesprawiedliwe.
G. Wojciechowski:
Pamiętam, jak w latach osiemdziesiątych, gdy pracowałem na Politechnice Wrocławskiej, to prawie w każdej grupie byli studenci arabscy. Ilu ich było wówczas we Wrocławiu?
Ziad Abou Saleh:
Dobrze pamiętam tamte czasy, byłem bowiem szefem Komitetu Studentów Zagranicznych Politechniki Wrocławskiej. Na wrocławskich uczelniach kształciło się wówczas około 1500 – 2000 studentów pochodzenia arabskiego, a w całej Polsce od 25 000 do 30 000. W większości byli to Irakijczycy, Syryjczycy, Tunezyjczycy, Algierczycy, Marokańczycy i Palestyńczycy. Nikt nie obawiał się ich, wielu z nich zasymilowało się z polskim społeczeństwem, pozakładali tu rodziny i dziś mieszkają i pracują w Polsce.
G. Wojciechowski:
Od lat prowadzisz badania nad zmianami świadomości, w tym religijnej, w świecie arabskim. Czy islam zmienia się z upływem lat? Czy zachodzą w społeczeństwach muzułmańskich istotne zmiany dotyczące obyczajowości i stosunku do religii? W Polsce usiłuje się dostrzegać jedynie islam ortodoksyjny i fundamentalistów islamskich. Czy tak jest naprawdę, że każdy wyznawca Allaha to religijny fanatyk?
Ziad Abou Saleh:
O, nie! Społeczeństwo arabskie i muzułmańskie jest również zróżnicowane pod tym względem, oczywiście mniej niż europejskie, ale jednak jest, i co ciekawe, obecnie te procesy zachodzą bardzo dynamicznie.
G. Wojciechowski:
Co jest tego przyczyną i jak to następuje?
Ziad Abou Saleh:
Najbardziej zlaicyzowanym państwem islamskim jest Turcja, i to właśnie ona jest w dużej mierze wzorcem do kształtowania innych zachowań, niż te muzułmańsko – ortodoksyjne. Olbrzymi wpływ na te zachowania wywierają media. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, do jakiej rewolucji w dziedzinie świadomości dochodzi w świecie arabskim, za przyczyną mediów.
G. Wojciechowski:
Jak to się dzieje?
Ziad Abou Saleh:
Dziś w Polsce popularne staja się tureckie seriale, ale niezwykle popularne stały się one w świecie arabskim.
Na Bliskim Wschodzie, podobnie jak w Polsce, czy w Ameryce Łacińskiej zapanowała moda na seriale. Rynek telewizyjny zdominowały produkcje tureckie. Turcja, która już po I Wojnie Światowej zaczęła mocno otwierać się na Europę, stanowi bez wątpienia najbardziej zlaicyzowany i zeuropeizowany kraj muzułmański tego regionu. Wielu Turków przyjęło europejskie standardy w dziedzinie świadomości społecznej, widać to szczególnie w dużych miastach takich jak Istambuł, Izmir, Konya, Bursa, czy w miejscowościach „Riviery Tureckiej”, gdzie europejscy turyści narzucili Turkom swoje standardy obyczajowe. Nic więc dziwnego, że fabuła tych filmów nosi wiele elementów europejskiej, czy amerykańskiej obyczajowości.
Począwszy od 2005 roku statystyczny mieszkaniec krajów arabskich ogląda je przez około cztery godziny dziennie, czyli spędza większość swego wolnego czasu przy telewizorze. Zjawisko to pojawiło się w 2005 roku, po wykupieniu przez saudyjską stację telewizyjną MBC, praw do emisji tureckiego serialu Alhulm al-daea (Zagubione marzenia). Wkrótce przed ekranami telewizorów zasiadało 100 milionów widzów!!! Po takim sukcesie MBC zdecydowała się na emisję kolejnych tureckich seriali, bijąc rekordy oglądalności na Bliskim Wschodzie.
W filmach tych silnie akcentowany jest trudny wątek miłosny, którego rozwój prowadzi do konfrontacji tradycji muzułmańskiej z nowoczesnością. Rywalizacja związanych z nimi odmiennych systemów wartości często odbywa się w obrębie rodziny. Serialowi rodzice i dzieci nie tworzą, charakterystycznych dla rodzin muzułmańskich, silnych i rozległych więzi rodzinnych, a posłuszeństwo wobec „starszyzny” nie jest konieczne. Młodzi bohaterowie sami wybierają partnerów, z którymi będą żyć, a tradycyjna rodzina nie odgrywa już tak ważnej roli w żadnym z aspektów życia społecznego.
Model typowej arabskiej rodziny opartej na tradycji, patriarchacie i wartościach kolektywistycznych ukazywany jest w negatywnych sytuacjach, poddawany krytyce jako archaiczny i opresyjny.
Romanse i zdrady stały się łatwiejsze do zaakceptowania, a możliwość wzorowania się na bohaterach seriali – pomimo swej iluzoryczności – realna. Zdarzenia i tematy do niedawna uznawane za wstydliwe nie należą już do sfery tabu. Zachowania dotychczas nie akceptowane, stały się częstsze, są też oceniane mniej krytycznie.
Na ekranach telewizorów 100 milionów Arabów widzi roznegliżowane Turczynki, paradujące w strojach kąpielowych na basenie. Są piękne, ponętne, aktywne seksualnie jeszcze przed ślubem. Co ważne te aktywne zawodowo, niezależne, często prowadzące własne firmy kobiety, dorównują mężczyznom w sprawach biznesu, wiedzą czego chcą i potrafią sobie to wywalczyć.
Postać mężczyzny też odbiega od ortodoksyjnych standardów. Jest eleganckim, ubranym po europejsku, wykształconym gentelmanem o nienagannych manierach. Przy jego boku wspaniała kobieta, bynajmniej nie będąca dodatkiem do jego eleganckiego garnituru, ale prawdziwa życiowa partnerka.
Arabskie żony umieszczają w swoich sypialniach zdjęcia jednego z najprzystojniejszych bohaterów i niestety mąż musi zaakceptować, obecność innego mężczyzny, w sypialni swojej żony. Czyż to nie rewolucja obyczajowa w arabskim społeczeństwie? Arabski mąż w, czasie aktu miłosnego ze swoją arabską żoną, musi tolerować jakiegoś Turka, który gapi się bezczelnie na ich miłosne igraszki. A o kim wówczas myśli żona? Czyż to nie jest rewolucja obyczajowa? Na pewno tak.
Arabowie, za przyczyną tychże seriali, stają często przed dramatycznym wyborem. Czy udać się do meczetu, jak przystoi prawowiernemu i religijnemu Arabowi, czy zostać w domu i śledzić losy swoich ulubionych bohaterów na szklanym ekranie? Ten pojedynek, w walce o świadomość, coraz częściej wygrywa jednak turecki serial.
Stały się więc owe, pozbawione przecież jakiś szczególnych artystycznych wartości, filmy, nośnikiem zmian świadomości społecznej. Kreują bowiem inny od tradycyjnego, muzułmańsko – ortodoksyjnego styl życia, zaczynają narzucać inne zwyczaje i standardy moralne. Pokazują, że islam może być inny, że nie musi drobiazgowo wkraczać w każdą sferę prywatnego życia Araba, iż można pogodzić wiele spraw, które wcześniej wydawały się nie do pogodzenia.
Można śmiało zaryzykować twierdzenie, że za sprawą owych mydlanych oper, następuje proces „erozji” ortodoksyjnego islamu i ukształtowanej przez niego świadomości społecznej przeciętnego Araba. Jest to proces, wszystko wskazuje na to, nieodwracalny. Jeśli raz coś dało się ludziom, to bardzo trudno jest im to zabrać. W ten sposób tureckie seriale, stały się, kto wie, czy nie najbardziej skuteczną bronią w walce z islamskim fundamentalizmem.
Dziękuję za rozmowę.
.
Jak Rosja podbiła Azję Centralną
Kaczyński nie zostanie Janem III Sobieskim
Czy Kabul będzie drugim Sajgonem?
Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Jak Rosjanie, Kozacy i Polacy maszerowali na Chiwę
Rewolucja islamska
Śmierć „polskiego” Rwandyjczyka