Historia

Stefan Żeromski podczas rewolucji 1905 roku

.

Jan Krzesławski

[ Wspomnienie ]

.

O. Żeromskim po upływie dziesięciu lat od jego śmierci dużo pisano – nie tyle o jego twórczości, co o życiu. Niektórzy usiłują zeń uczynić reakcjonistę ! twierdzą, że ewolucja jego poglądów szła ku nacjonalizmowi. Przeczy temu „Przedwiośnie”, ostatni akord jego twórczości, ostatnie
’Ostrzeżenie przed zbliżającą się może burzą.
Niewątpliwie Żeromski podczas wojny światowej przeciwstawiał się „aktywizmowi” w formach, nadanych mu przez pruso- i austrofilów. Ale wypływało to z jego organicznej niechęci do oportunizmu i ugody i z sympatii do Francji. Nigdy Żeromski nie czuł się bliskim narodowej demokracji.
Najmniej może w 1905 roku, w najpiękniejszym okresie dla wszystkich burzycieli dawnego porządku.
Żeromski z rodziną mieszkał w Nałęczowie w tym samym domu, co i Gustaw Daniłowski. Tam było ognisko ruchu P. P. S.-” owego, promieniującego na całą okolicę. Żeromski założył tajną szkołę, był twórcą wszystkich poczynań społecznych, był przede wszystkim człowiekiem czynu.
Był koniec października. Koleje stanęły. Ale nagle gruchnęła wieść o manifeście październikowym – o upadku absolutyzmu. Żeromski promieniał cały. Dzielił się z przyjaciółmi marzeniami o tym, co najbliższa przyszłość Polsce przyniesie. Przyjaciele nie chcieli sączyć zwątpienia do jego duszy.
l listopada 1905 roku zaimprowizowano zebranie na wzgórzu. Przyszli socjaliści, przyszła i narodowa demokracja, z inteligencją miejscową i starym działaczem, chłopem Poniatowskim, na czele. Endecy przemawiali hamująco, przestrzegali przed rozpętaniem ruchu. Prawili dużo o jedności narodowej. świetnie się rozprawił z nimi Daniłowski, który dowodził, że jedność działania rewolucyjnego jest najlepszą formą jedności narodowej. „Patrzcie – mówił – jak wszystko w kraju stanęło na jedno skinienie, Gotowe do walki z caratem. Do takiej jedności czynu was wzywamy”.
 A potem przemawiał Żeromski. Jak dziś, pamiętam jego postać na wzgórzu z rozwianym włosem. Oczy jego rzucały błyskawice, a słowa padały mocne, ważkie i ciężkie. Gromił ugodę i słabość, nawoływał do ofiarnego czynu. Przypomniał, że masy pracujące – robotnicze i chłopskie – są narodem, a poza tym narodem pozostanie tylko garstka zdrajców i zaprzańców. „Kto chce walki o niepodległość i lepszą przyszłość narodu, ten pójdzie z nami – za czerwonym sztandarem!”.
I tłum za przewodem Żeromskiego opuścił wzgórze, śpiewając „Czerwony Sztandar” i wznosząc go. Na wzgórzu pozostała mała garstka zwolenników narodowej demokracji. W niedzielę 5 listopada odbył się w Nałęczowie ogromny wiec. Znowu przemawiał Żeromski. Nie słyszałem go jednak, gdyż wyjechałem w sprawach partyjnych do Lublina, gdzie jednymi ulicami kroczył pochód socjalistyczny, drugimi – tak zwany „pochód narodowy”. (Wówczas zatrzymałem się u tow. Kratowskich – ich mieszkanie przy ulicy Gubernatorskiej było ośrodkiem ruchu. Przemawiał między innymi
tow. W. Trzciński Kiejstut, którego na parę dni przedtem poznałem w Nałęczowie u Daniłowskich).
Już 12 listopada rozklejono ogłoszenia o stanie wojennym. Zaczęła się reakcja. Od czasu wpadał do Nałęczowa oddział kozacki, przeprowadzając rewizje. Pamiętam, jak w tym czasie chodziłem po parku dokoła stawu z drem Przemysławem Rudzkim ( nie trzeba go mieszać z dr. Stefanem
Rudzkim, przywódcą P. P. S. w Lublinie ). Dr. R. od czasu do czasu przystawał, wyrzucał z kieszeni i z za poły płaszcza butelki i wrzucał do stawu. Byłem tern zdziwiony. Za chwilę sprawa się wyjaśniła. Nałęczowscy robotnicy, należący do P. P. S., rozbili monopol w okolicy. Niektórzy, zamiast rozbić butelki na miejscu, jak to się zwykle czyniło, zabrali je sobie, a tu z dnia na dzień oczekiwano rewizji, butelki zaś stanowiły dowód winy. Dr Przemysław Rudzki podczas wizyt lekarskich, aby ochronić towarzyszy, zabierał od nich butelki i niepostrzeżenie wrzucał do stawu.
Do Żeromskiego ludność odnosiła się z pietyzmem, a endecy psy na nim wieszali.

29 listopada w domu Żeromskich obchodzono rocznicę listopadową. Żeromski prosił mnie o wygłoszenie historycznego odczytu. Pokój, przedsionek, krużganki były zapełnione chłopami. Żeromski wygłosił najpierw krótkie przemówienie, następnie odczytał z namaszczeniem manifest Towarz. Demokratycznego, po czym udzielił mi głosu. Na sali zapanował nastrój rewolucyjny. Wreszcie znany działacz ludowy Kazimierz Dulęba ( brat proletariatczyka Henryka ), który z żoną i jej siostrą, Faustyną Marzycką, znaną działaczką, mieszkał w Nałęczowie, zaintonował pieśń „Armaty pad Stoczkiem”, zmieniając ją trochę. Tak np. śpiewał:

„My, chłopi, nie znamy wiedeńskich traktatów… *).
Tłum włościański, złożony z paruset P. P. S.-owców i ludowców z 'Okolicy, podchwycił tę pieśń przy pierwszej strofce. Później odśpiewano
„Czerwony Sztandar”.
Patem do późnej nocy rozmawiałem z Żeromskim. Z czasem miałem się stać przyjacielem tej rodziny ( w Krakowie i Zakopanem ) i nauczycielem przedwcześnie zmarłego Adasia Żeromskiego, który wówczas w Nałęczowie miał kilka lat zaledwie. Pasierbica Żeromskiego, Henia Rodkiewiczówna, późniejsza dromaderka Marii Paszkowskiej ( dziś z męża Witkiewiczowa ), była moją pierwszą „damą klasową”, asystowała bowiem na moich lekcjach historii w tajnej szkole, założonej przez Żeromskiego.
 Później wiele się w rodzinie Żeromskiego zmieniła. Da nałęczowskich wspomnień, związanych z wiosną rewolucji, często jednak powracam myślą.
.
„Kronika ruchu rewolucyjnego w Polsce” nr 1 z 1937 roku

Inne z sekcji 

Tacy maleńcy na łupinie orzecha stojąc. Odyseja rodzaju ludzkiego

  Grzegorz Wojciechowski Bogusław Andrzej Dębek. Europejczycy. Słowianie, seria Początki Ludów, wydawnictwo Bellona, Warszawa 2019 r., s. 295.       Rzadko się zdarza, że książka traktująca o przeszłości i to tej nawet bardzo odległej, opowiada w dużej mierze o przyszłości, tak właśnie jest z książką Bogusława Andrzeja Dębka Europejczycy. Słowianie.  Nie sposób czytając ją nie oddać […]

Działalność Związku Młodzieży Wiejskiej na wrocławskich uczelniach w latach 1968-1973

. Henryk  Bartoszewski . Lata 1968 – 1973 to okres szczególny w historii ZMW na uczelniach wyższych i bardzo dynamiczny w działalności studentów ze środowiska wiejskiego. W roku 1968 wprowadzono dodatkowe punkty przy zdawaniu na uczelnie wyższe dla młodzieży ze środowiska wiejskiego i robotniczego mające na celu wyrównać poziom nauczania ze środowiskiem miejskim. Ta premia […]