Aktualności

Listek figowy i genitalia demokracji. Kilka słów o 13 grudnia 1981 roku

.

Grzegorz  Wojciechowski

.

  Nigdy o tym jeszcze nie pisałem, ale w końcu się na to zdecydowałem.

  Sierpień 1980 roku spędziłem w Łodzi, były bowiem wakacje, studiowałem wówczas na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego. Jak wielu Polaków byłem  bardzo podekscytowany tym co się dzieje w stoczniach, myślałem, że nareszcie coś zacznie się zmieniać. Szybko jednak się rozczarowałem, do Solidarności zraziła mnie dewocja i nacjonalizm. Nie angażowałem się więc już emocjonalnie w to co się dzieje, zdając sobie sprawę również z ograniczonych warunków geopolitycznych.

    Pamiętam, jak kilka dni przed 13 grudnia, znalazłem się na Karłowicach, zauważyłem, że w tym rejonie panuje bardzo ożywiony ruch pojazdów wojskowych. Jako, że przed studiami dwa lata służyłem w jednostce liniowej, znałem więc zwyczaje tej instytucji, pomyślałem wówczas, że „coś się szykuje”. Tego dnia odwiedziłem również rodzinę na Krzykach, gdy byłem u nich w domu, przyszła sąsiadka, była przerażona, pracowała na węźle łączności Śląskiego Okręgu Wojskowego – była telefonistką, powiedziała, że Ruscy oficerowie z bronią już od dwóch dni siedzą tam i nocują.

   Na drugi dzień udałem się na uczelnię, na seminarium magisterskie, które prowadziła pewna bardzo miła i kulturalna pani dr hab., mocno zaangażowana w Solidarność. Zawsze przez pierwsze pół godziny rozmawialiśmy o polityce. Zabrałem głos i powiedziałem, że coś złego się szykuje. Niestety zostałem praktycznie wyśmiany. Pamiętam jakich argumentów używano, szczególnie ten, który przytaczany był nawet przez prominentnych działaczy „Solidarności”-  „Ruscy nie wejdą, bo weszli już do Afganistanu i maja kłopoty, nie będą pchać się w nowe”.

   Debilność tego argumentu była dla mnie oczywista. Tak, Rosjanie poświecą cały blok wschodni i Układ Warszawski, dla jakiegoś zacofanego środkowoazjatyckiego państewka, trzeba było być idiotą, aby coś takiego wymyślić, mówić i w to wierzyć, a mówili i wierzyli prawie wszyscy.

  Dobił mnie kolejny argument moich kolegów – „Jeśli wejdą to zrobimy im takie Powstanie Warszawskie, że popamiętają”. Opadły mi ręce i nie rozmawiałem już na ten temat. Jako starszy kapral rezerwy potrafiłem sobie wyobrazić jakie skutki może przynieść użycie sprzętu wojskowego do walki z cywilami i jaki byłby tego efekt. Mieliśmy już jedno Powstanie Warszawskie i niczego się wielu z nas nie nauczyło – pomyślałem.

  Gdy wyszedłem z seminarium zmieniłem jednak trochę zdanie.  Może tylko mi się tak wydaje, pewnie jestem przewrażliwiony – przyszło mi na myśl.

    Kilka dni później w niedzielę rano dowiedziałem się o stanie wojennym. Mieszkałem wówczas w Domu Studenckim „Dwudziestolatka” na placu Grunwaldzkim, w małym pokoiku razem z żoną i czteromiesięczną córką.

  Wszyscy byli zdezorientowani, nie wiedzieli co będzie dalej się działo, dowiedzieliśmy się, że nauka będzie zawieszona do odwołania.

   W poniedziałek rano, usłyszałem turkot gąsienic dochodzący z pl. Grunwaldzkiego od strony Mostu Szczytnickiego. Wyjrzałem. Jechały trzy BWP-y. W Akademiku panika – „Czołgi!, czołgi!”

  Studenci zaczęli się pakować, szczególnie że kierowniczka powiedziała, iz wszyscy maja opuścić budynek. Zauważyłem, że jako jedni z pierwszych pokoje opuszczali moi koledzy z seminarium, którzy kilka dni temu chcieli wzniecić Powstanie Warszawskie.

  Tak sobie myślę, że za to co się stało odpowiedzialność ponoszą obie strony. PZPR – ponieważ sprawowała władzę, a „Solidarność”? Dlatego, że upiła się marzeniami o wolności, zupełnie nie rozumiejąc sytuacji, byli tak pewni siebie i oszołomieni poparciem społecznym, że uznali, że sami szybko zdobędą władzę. Jedyną szansą jednak było wspólne dogadanie się i rozpoczęcie stałych planowych reform, przyzwyczajenie otoczenia politycznego do tych zmian, a nie robienie rewolucji i machanie szabelką.

    Dziś zwalono całą odpowiedzialność na gen Jaruzelskiego, bo najłatwiej, nie widzieć jest swoich win i uważać się za ofiary stanu wojennego. Ale myślę, że można w rzeczywistości być ofiarą wypadku, jak i jego sprawcą lub współsprawcą, i tak uważam, że jest w sprawie stanu wojennego.

   Amerykanie wiedzieli, co się dzieje, znali datę i godzinę, a jednak nie uprzedzili działaczy „Solidarności” o tym co nastąpi.

   Dlaczego? Ponieważ są politycznie rozsądnymi ludźmi i mieli jasność, że jeśli tego nie zrobi Jaruzelski to zrobią to Rosjanie, którzy bali się, aby „polska zaraza” nie rozprzestrzeniła się po bloku wschodnim.

     Dziś wielu publicystów i tak zwanych „historyków” mówi, że Rosjanie nigdy by nie weszli do Polski, przecież Jelcyn tak sam powiedział – argumentują.

   Myślę, że niech zapytają się wilka: Czy to prawda, że chciał zjeść Czerwonego Kapturka?

Wilk im odpowie:

  • Ależ skąd, ja kocham Czerwonego Kapturka.

  Dziś stan wojenny to dla wielu ludzi jest przepustką do funkcji, zaszczytów i synekur. Rodzą się więc nowe rzesze bohaterów, najczęściej już tych z wyimaginowanymi zasługami, wielu z nich ledwo chodziło wówczas do szkoły podstawowej. Dla potrzeb własnych karier z tej dramatycznej dla Polski sytuacji, coraz bardziej robi się kabaret.

    Wierzę jednak, że znajdą się prawdziwi historycy, którzy bez emocji zaczną analizować tamte dramatyczne wydarzenia.

.

STAN WOJENNY WE WROCŁAWIU – ( cz. 1 – WSTĘP )

Grudzień 1970 roku – dokumenty ( I )

Gen. Grzegorz Korczyński o wydarzeniach w grudniu 1970 roku w Gdańsku ( II )

Odpierdolcie się od Generała

Dlaczego Reagan pozwolił zamknąć „Solidarność”?

Inne z sekcji 

Wszystkiego dobrego w dniu Święta Pracy

Dziś jest szczególny dzień, choć dla Lewicy szczególny był zawsze, nasz kraj bowiem znalazł się w wyjątkowo trudnej sytuacji.Wprawdzie wybory 15 października zmieniły w Polsce układ sił politycznych i władza przeszła w ręce partii demokratycznych, ale wiele problemów pozostało. Dalej istnieją  kłopoty, których nie da się rozwiązać, przez oportunizm obecnego prezydenta. Jego silnie destrukcyjne działania […]

Z historii robotniczego święta: „1 Maja 1892 r.”

. „NAPRZÓD” nr 9 (1 maja) 1892 r. . Szturm do Bastylii w r. 1789 rozpoczął dziewiętnaste stulecie; od międzynarodowego kongresu robotniczego w czerwcu 1889 przyszły historyk liczyć będzie początek dwudziestego stulecia. Dziewiętnaste stulecie rozpoczęło się walką miedzy feudalizmem (średniowieczne panowanie arystokracji) a burżuazją, która tej ostatniej dała władzę w ręce. Dwudzieste stulecie rozpoczyna się świadomym zespoleniem zorganizowanego, na […]