.
Był okres w dziejach baloniarstwa, że zdominowali je różnego rodzaju artyści cyrkowi, a do swych sztuczek wykorzystywali zwierzęta, dla wielu widzów była to doskonała zabawa. Nikt wówczas nie przejmował się losem zestresowanych i przerażonych zwierząt, toteż ten proceder kwitł w najlepsze, aż kiedyś miarka się przebrała…
.
AERONAUCI PRZED SADEM POLICYI
.
Pani Poitevin, znana żeglarka napowietrzna, pierwsza wymyśliła puszczać się w obłoki na rozmaitych żywych zwierzętach; nasyciwszy Paryż widokiem swych polotów na koniach, osłach, w kabriolecie zaprzężonym dwoma końmi: i t. p. pojechała do Londynu, gdzie w tej chwili publiczność podziwia podobnież jej wystąpienia. Ale w Anglii są prawa przeciw okrutnemu obchodzeniu się ze zwierzętami i towarzystwa, których celem jest dopingowanie wykonania tych praw. Po jednym z ostatnich polotów Pani Poitevin, Sekretarz Towarzystwa Królewskiego do poskramiania złego obchodzenia się ze zwierzętami, P. Thomas, stawił się u Sądu Policji poprawczej przed Panem Beadon, prosząc o pozwolenie zapozwania Pana Simpson, właściciela ogrodu Cremorne Gardens, (z którego balon był puszczony) oraz Pana i Pani Poitevin, za okrucieństwo wywarte na koniu z rasy Poney, który 23 Sierpnia był przywiązany do balonu i gwałtem wyniesiony na powietrze. Pani Poitevin, (mówi skarżący), siedziała na grzbiecie konia. Ciężar taki na zwierzęciu zawieszonym i samo urządzenie bandażów, którymi był przymocowany do balonu, stanowią czyn okrucieństwa. Jeden z członków Towarzystwa Królewskiego i weterynarz byli przytomni wyniesieniu się, i zdaniem ich, czyn ten miał pomieniony charakter.
» P. Beadon, Sędzia. «Spodziewałem się iż Pan i Pani Poitevin będą pozwani. Jest to kwestia bardzo ważna, potrzebująca sądowego rozstrzygnienia. Zapytuję tylko stronę powodową, w czym jest przedmiot skargi: w wyniesieniu się, czy w spuszczeniu balonu?
– Thomas. «Jużci chodzi o wyniesienie się.
– Beadon. «Jeżeli tak, nie jestem sędzią właściwym.
Cremorne Gardens leży w obrębie Sądu Westminsterskiego.
– Thomas. «Bardzo przepraszam, nie pomyślałem o tym.
– Beadon. «Wielka szkoda że to nie stało się w moim w ład/.okręgu; z miłą chęcią dałbym upoważnienie zapozwania tych państwa.
– Thomas. «Dowiedziałem się że Pani Poitevin ma latać dziś wieczorem na byku, udając porwanie Europy przez Jowisza.
– Beadon. «Najlepiej Pan zrobisz, kiedy się udasz do Sądu Westminsterskiego.
– Thomas. «Nie omieszkam pójść za Pańską radą.»
Tymczasem obżałowana, tegoż wieczora, rzeczywiście wyleciała na Byku. Gazeta Daily News tak o tym mówi: «Wczoraj Pani Poitevin odbyła nową podróż napowietrzną na zwierzęciu czworonożnym. Tą razą ofiarą jej był Byk. Rycerz w przepysznej zbroi wprowadził damę do cyrku. Miała ona wieniec z róż i tunikę szkarłatną; strój prawdziwie klasyczny. Po obejściu dokoła cyrku przez te osoby, Byk był przedstawiony Publiczności. Biedne bydlę, niewielkiej tuszy i wzrostu, miało pozłocone rogi i szkarłatną oponę, skrywającą popręgi, podobne tym, jakimi torturowany jest jego nieszczęsny towarzysz, mały poney. Byk zresztą mało okazywał ochoty do podróży; trzeba było względem debiutanta użyć przymusu. Lubo miał zawiązane oczy, zm\sł jakiś zdawał się go ostrzegać o łosie który go czeka. Na koniec przymocowano go do balonu za pomocą grubych sznurów,
zamaskowanych girlandami z kwiatów, i piękna Europa usadowiła się na grzbiecie Jowisza. Balon szybko wyniósł się. Zrazu widziano jak byk gwałtownie uderzał powietrze wszystkimi nogami, w wyższych warstwach, kiedy już wydawał się nie większym od szczura, uważano iż gwałtownie wierzgał. Dalsze jego cierpienia skryły się w obłokach.»
Dalej Gazeta Morning Post, z dnia 1 września pisze:
»P. Thomas, Sekretarz Towarz. Król. do poskromienia złego obchodzenia się ze zwierzętami, prosił w Sądzie Policji poprawczej okręgu Westminster o upoważnienie zapozwania właścicieli ogrodu Cremorne, za to iż pozwolili Panu Poitevin, 23 Sierpnia, wynieść swym balonem na powietrze konia, i tańcować fandango na grzbiecie tego zwierzęcia, oraz samego Pana Poitevin, za dokonanie tego czynu okrucieństwa.
Po sprawdzeniu faktu, Sędzia, P. Arnold, zapytuje Weterynarza, P. Daws: «Czy sądzisz W Pan iż koń cierpiał na tern, co z nim robiono?
– Daws: «Jest to jedno z największych okrucieństw, jakie popełnić można. Zwierze, zawieszone na sznurach, prócz ciężaru, dźwigało jeszcze jeźdźca. Koń wiszący cierpi więcej, niż człowiek w podobnym położeniu; w chwili kiedy nogi jego opuszczają ziemię, cały ciężar spada na części zewnętrzne brzucha i na wnętrzności. Sędzia daje należyte upoważnienie do zapozwania obżałowanych. (Te szczegóły pokazują jak są różne punkty,
z których Paryż i Londyn zapatrują się na jeden i ten sam przedmiot. W Paryżu mówiono tylko o effekcie jaki Pan i Pani Poitevin czynili na koniu; w Londynie zwrócono uwagę na cierpienia zwierząt i na wykonanie Prawa, które się niemi opiekuje.)
„Tygodnik Petersburski” nr 67 – 68 z 5 / 17 września 1852 r.
.
Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Balonem ponad Mont Blanc