Artykuły

Sakralizacja czy klerykalizacja

.

Radosław S. Czarnecki

.

Wszystkie religie Zachodu mają wspólną
cechę: chcą regulować to co jesz, co pijesz,
z kim śpisz i kiedy. Bo jeśli kontrolujesz
instynkty, to kontrolujesz człowieka.

.
Stellan SARSGÅRD (duński aktor)

.
W Polsce toczą się namiętne spory na kanwie postępującego – co jest widoczne gołym okiem – spadku znaczenia Kościoła katolickiego. Rządzące do tej p[Roy elity – obojętnie jakiej proweniencji – przez cały okres tzw. transformacji ustrojowej – wspierały, promowały i hodowały hegemonię tej instytucji w życiu publicznym. Z tym poważnym problemem, wpływającym na sytuację w naszym kraju, i to z wielu względów, wiążą się dwa pojęcia. To klerykalizacja i sakralizacja. . Rozumienie tych obu terminów jest – jak wnioskuję z szeregu dyskusji i tego co na ten temat mówi się w naszym kraju – niewłaściwe. Są to bowiem dwie różne sprawy niosące sobą różne efekty społeczne.
Klerykalizm (łac. clericalis: duchowny) to dążenie do uzyskania instytucjonalnego wpływu funkcjonariuszy Kościoła (obojętnie jakiego – w Polsce problem ten dotyczy wyłącznie Kościoła rzymsko-katolickiego) na życie społeczne, polityczne oraz kulturalne aż do podporządkowania go duchowieństwu i Kościołowi. Najwyższym stopniem klerykalizacji przestrzeni publicznej i porządku prawnego jest teokracja. Najogólniej w naszych, polskich warunkach klerykalizm jest więc permanentnym dążeniem do podporządkowania duchowieństwu i Kościołowi całości życia społecznego, tak w wymiarze duchowym jak i materialnym, praktycznym jak i teoretycznym, a nawet w przestrzeni intelektualno-mentalnej.
Natomiast pojęcie sakralizacji należy rozumieć jako proces nadawania czemuś w pewnym tylko sensie religijnego charakteru. Bo to nie tylko uświęcenie, wywyższenie, odseparowanie od tego co gorsze – czyli materialne, doczesne, ziemskie, ludzkie. Takie manichejskie i antynomiczne rozumienia ludzkiego bytu en bloc to pokłosie pierwotnej i post-judaistycznej (w wersji ortodoksyjnej) tradycji chrześcijańskiej, wzmocnione znacznie staroperskimi wierzeniami (mazdaizm, zoroastryzm, manicheizm itd.) czy tradycją kultów i filozofii epoki hellenistycznej (stoicyzm, gnoza, mitraizm itp.).
Tak chcą i tak traktują owo pojecie religianci różnych denominacji, klerykałowie i fundamentaliści religijni (inaczej – fanatycy). Ale przecież sakralizacja może wiązać się – jako termin sam w sobie – z tzw. uduchowieniem. A to nie musi nieść sobą absolutnie elementów religijnego uniesienia i takiej też wiary. Bo istnieje moim zdaniem coś takiego jak duchowość pozbawiona akcentów religijnych, odniesionych do transcendentalnego Absolutu. Wszystko, uduchowienie też, może i powinno (zgodnie z tradycja oświeceniową i późniejszymi dokonaniami w tej mierze) mieć stemple: doczesności, człowieczeństwa, humanizmu. Czyli inaczej mówiąc – sakralizacja traktowana jako uduchowienie, ale związana z afirmacją człowieka traktowanego jako osoba ludzka, jako demiurg rzeczywistości i świata doczesnego (bez jakiejkolwiek ingerencji sił nadziemskich, działających spoza „tu i teraz”) lecz nie na zasadzie starotestamentowego czynienia Ziemi sobie poddanej: „…Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi” (RDz, 1, 28).
Takie rozumienie problemu jest związane z wszechogarniająca hierarchicznością, ze strukturą wertykalną społecznej organizacji (najszerzej rozumianą) tak w wymiarze ludzkiej egzystencji wobec przyrody jak i wewnątrz samej wspólnoty. Bo uczestniczenie w jakimkolwiek procesie poddawania czegoś / kogoś, jest tego wyrazem czyli ukłonem wobec konserwatyzmu i tradycjonalizmu.
Trzeba jeszcze wspomnieć przy tych rozważaniach o czymś co nazywa się bałwochwalstwem. Teologicznie jest to oddawanie należytej czci – czyli sakralizacja w wersji religijno-wyznaniowej – przedmiotom nieożywionym. Teologia katolicka rozróżnia tu różne formy tego pojęcia. Sakralna i uniżona cześć przynależy wyłącznie poza ziemskiemu bóstwu: tu różne teologie niczym od siebie nie odbiegają i tak samo świętość i związane z nim poddanie należą się Allahowi, Buddzie, Horusowi, Jezusowi, Jahwe, Sziwie, Kali, Mzimu, Tezcatlipoce, Wirakoczy, Perunowi, Kybele, Zeusowi, Torowi i tysiącom, milionom innych bóstw o różnych nazwach, skojarzeniach, w różnych czasach i różnych przestrzeniach geograficzno-kulturowych.
Więc czy przypadkiem w naszym kraju, w chwili obecnej, nie mamy do czynienia właśnie z próbą totalnej, nadal postępującej, klerykalizacji, która jednocześnie jest właściwie de-sakralizacją i formą bałwochwalstwa ? Sądzę, że tak. Bo czyż zdjęcia z poświęcenia samochodów policyjnych, otwarcie obwodnicy np. w mieście Kępno z oczywistą oprawą religijno-klerykalną ( pokropienie wodą święconą nowego asfaltu), masową obecność duchowieństwa wyznania rzymsko-katolickiego na uroczystościach państwowych, ciągle klęczącego – przy byle okazji – aktualnego Prezydenta RP (co staje się powoli groteską) nie są tandetną i kiepskiej jakości symbolem czegoś co w zamyśle ma być intymnym wyrazem szacunku dla sacrum ? W takim przekazie staje się to wszystko marną manifestacją czynioną „na pokaz”. Manifestacją, która sama w sobie graniczy ze wspomnianym bałwochwalstwem czyli z teologicznego punktu widzenia – profanowaniem świętości w formie bałwochwalstwa. I to jest klerykalizacja, mentalna, ukłon w stronę duchowieństwa jednego (w polskim) przypadku, wyznania.
Tym samym jest np. święcenie włazów burzowych, McDonalda (Nakło nad Notecią), pojazdów z okazji św. Krzysztofa (patrona kierowców), karabinów (i innych militariów) w wojsku (to już kompletna paranoja biorąc pod uwagę anty-militarystyczny i pacyfistyczny przekaz Kazania na Górze, naczelnego punktu przekazu Mistrza z Nazaretu – wedle Biblii i jej egzegezy) , nowo-otwieranych salonów samochodowych i galerii, handlowych, dworców i urządzeń komunalnych, wind czy …… wyremontowanych / odnowionych sanitariatów w gmachach użyteczności publicznej. Z jednej strony jest to profanowanie tego co winno być święte dla katolików, ale z drugiej strony – obecność duchowieństwa jednego wyznania (w Polsce totalizm katolicyzmu i instytucji go reprezentującej jest wszechobecny) i masowy w swej skali pokropek (oczywiście związany z nieopodatkowanymi i nie księgowanymi w jakiejkolwiek formie dochodami od tej czynności) egzemplifikują właśnie klerykalizację życia publicznego i zawłaszczanie przestrzeni publicznej przez to wyznanie i jej funkcjonariuszy.
Klerykalizacja, trzeba to jednoznacznie stwierdzić, w polskim wymiarze, jaką realizują od ponad ćwierćwiecza rządzące nami elity i to bez względu na polityczną proweniencję (zastanawiać się tylko można czy owe procesy wynikały z ignorancji, niewiedzy czy były celowym ukłonem i przypodobaniem się jednej opcji religijnej i instytucji ją reprezentującej) jednocześnie jest desakralizacją. Nie wiadomo tylko czy ów proces – desakralizacja – ma wektor społecznie pozytywnie ukierunkowany czy nie. Sam, czysto materialnie, wulgarnie ukierunkowany – zgodnie z neoliberalnymi dogmatami – wymiar bytu człowieka jest tak samo szkodliwy i wrogi humanizmowi jak religijny fundamentalizm i klerykalny fanatyzm. Oświecenie traktuje człowieka całościowo; jako osobę ludzką posiadającą wymiar tak materialny jak i nie-materialny (ale bez odniesień transcendentalno-religijno-klerykalnych).
Za podsumowanie tych refleksji niech posłużą słowa rzecznika Episkopatu, który w tej sprawie stwierdził co następuje; „…..jeśli coś się święci, to wyłącza się to z użytku publicznego, a włącza do sakralnego. Gdy ktoś prosi, aby Pan Bóg pobłogosławił miejsce, gdzie ludzie będą przebywać, nawet jadalnie czy kuchnię, ksiądz może to zrobić (….) szczególnie jeśli proszą o to właściciele lub pracownicy, bo oznacza to dla nich rzeczywistość duchowej korzyści i chroni od złych rzeczywistości nadprzyrodzonych”. Aberracja.

.

Ordo Iuris i Jan Paweł II

KATO-TALIBAN W NATARCIU

Savanarola i jego syndrom

O OSTATECZNEJ DEKONSTRUKCJI MITU

Inflacja świętych i ich upadek

Śmierć „polskiego” Rwandyjczyka

Papież i kamień

Inne z sekcji 

Przebieg zamachu majowego w relacji „Robotnika” ( cz. 1 )

. „Robotnik” nr 131 z 13 maja 1926 r. . Pierwsze wypadki. Przebieg wypadków wczorajszych był następujący: NIEPOKOJĄCE POGŁOSKI. Wczoraj od samego rana rozeszły się pogłoski z jednej strony o napadzie zbrojnym na dom Marszałka Piłsudskiego, a z drugiej — o marszu na Warszawę szeregu oddziałów wojskowych. Mówiono również o rzekomym zaaresztowaniu Marszałka Piłsudskiego; wiadomość […]

Fraszki Jana Zacharskiego|: I znów wybory

. Jan Zacharski .   Immunitet Kiedy prokuratorzy za niego się wzięli, Obajtek zamierza uciec do Brukseli, Gdy polityczną on osiągnie metę, Zamierza się schronić za immunitetem. Wstręt Darzą Unię wielkim wstrętem, Gardzą europarlamentem, Lecz sprawa dla nich doniosła, By mieć mandat europosła. Wzięcie Kamiński i Wąsik skazani przez sąd, Zdaniem wymienionych to był wielki […]