Artykuły

Wiara w amerykańską obronę wolności

.

Radosław S. Czarnecki

.

Na kanwie polskich zagrożeń w przedmiocie ograniczania wolności mediów, które są solą demokracji liberalnej i wolności obywatelskich obserwuje się histerię nadwiślańskiego mainstreamu różnej proweniencji w obliczu szykowanej ustawy tzw. „TVN-lex”. Wołanie o pomoc Ameryki w tej mierze, zdaniem owych elit i mainstreamu, uchodzącej za uniwersalną krynicę zasad charakterystycznych dla tej formy rządów „ludu przez lud dla ludu” (jak w słynnej mowie getysburskiej określił Abraham Lincoln demokrację przedstawicielską) są naiwne, dziecinne i absolutnie infantylne. Jeśli nawet Amerykanie cokolwiek w tej sprawie zadziałają to będzie wynik nie predylekcji do obrony demokracji i wolności w jakimś dalekim, egzotycznym i z punktu widzenia geopolityki mało znaczącym kraju w ich globalnych interesach, a przede wszystkim z punktu widzenia ich prestiżu i interesów ich rodzimego, mega-kapitału. Bo ograniczyć owa ustawa w proponowanej formie może jego zyski i monopolistyczną – w pewnym segmencie – pozycję jaką sobie w wynik serwilizmu i krótkowzroczności wszystkich dotychczasowych rządów w Polsce zyskał kapitał amerykański. Więc może warto nie tyle mówić o wartościach, zasadach, uniwersalizmie i ideach niesionych przez Amerykę interweniująca ewentualnie w tej sprawie, a o globalnych interesach hegemona zza oceanu. A że w jakimś sensie to ograniczyć może autorytarne i zamordystyczne zapędy jednego z członów rządzącej od 15 lat w Polsce po-solidarnościowej prawicy, której pro-amerykanizm jest jednoznaczny i wyjątkowo czołobitny, to już zupełnie inna inszość.

Dla przejrzystości narracji i intencji oraz istoty geopolityki warto jest mówić jasno i wyraźnie o co w tym wszystkim chodzi; interesy globalne imperium są zawsze interesami tego imperium, a zyski kapitału (którego interesy owo imperium przede wszystkim broni) podstawowym kierunkiem jego działania i patrzenia na rzeczywistość. Kapitalistyczne i imperialne państwo broni interesów swego kapitału którego jest wytworem i emanacją. 

Jacob Jeremiah (Jake) Sullivan od lat działa w strukturach Partii Demokratycznej w przedmiocie sytuacji międzynarodowej i umiejscowienia w niej interesów USA. Pracował w dyplomacji zarówno u boku Baracka Obamy jak i Hilary Clinton. Jest profesorem Uniwersytetu Yale. Prezydent Joe Biden mianował go z początkiem tego roku głównym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego. Jest to więc znacząca persona w polityce i strukturach Białego Domu.    

5.08.2021 r. Sullivan odwiedził Brazylię i spotkał się z prezydentem tego kraju, skrajnie prawicowym – by nie rzec o faszystowskich ciągotach – prezydentem tego kraju Jairem Bolsonaro. Jak podają nie mainstreamowi media – także amerykańskie – Sullivan przywiózł Bolsonaro „dobrą nowinę”, pozytywne posłanie, od Joe Bidena. Wielu uważało, iż poparcie  oraz bliskie stosunki łączące w niedalekiej jeszcze przeszłości Bolsonaro i Trumpa wykluczą lub przynajmniej ochłodzą znacząco relacje Waszyngtonu i Brasilii. Zwłaszcza po ostrej krytyce polityki Bolsonaro przez establishment Partii Demokratycznej i związanych z nią mediów amerykańskich w czasie poprzedniej prezydentury. Krytyka dot. właśnie drastycznego łamania praw człowieka w Brazylii, pętania wolności słowa opozycji poprzez określone i niekonstytucyjne działania rządu z nadania Bolsonaro, politycznych i sfingowanych procesów oponentów politycznych (np. b. prezydenta Brazylii Luli da Silvy ostatecznie sądownie uwolnionego od spreparowanych na polityczne zamówienie dowodów) czy nawet przemocy i morderstw z politycznych pobudek. Postawa naszych, nadwiślańskich zamordystów i zwolenników autorytarnych, prawicowo-faszystowskich rozwiązań wobec tego co w Brazylii zaprowadził Bolsonaro jest zefirkiem i delikatnością. A jednak rządzący dziś w Białym Domu establishment nie razi, nie brzydzi się, nie jest zniesmaczony proponowaniem bliskiej współpracy politykowi jawiącemu się jako terrorysta, zdecydowany zamordysta, by nie rzec – quasi-faszysta. Czyli diametralne odejście od tego co mówiono podczas prezydentury Trumpa i w kampanii wyborczej (Partia Demokratyczna zapowiadała powrót USA do polityki obrony standardów demokratycznych na świecie).             

Amerykanie przybywając dziś do Bolsonaro proponują mu bliski sojusz, partnerstwo i pomoc w obliczu ponownego podnoszenia się czerwonych flag na kontynencie Ameryki Łac. i zarazy komunizmu jak podkreślił to Bolsonaro w stosownej enuncjacji. Po Argentynie, przyszła Boliwia, teraz Peru. Także Meksyk pod rządami Obradora powoli zdaje się porzucać serwilistyczny stosunek do swego sąsiada zza Rio Grande. O Kubie, Wenezueli czy Nikaragui nawet nie warto wspominać. We wspólnym komunikacie podkreślono, iż zachodzi pilna konieczność – w obliczu zagrożeń i procesów społecznych jakie obserwuje się u sąsiadów Brazylii – zachowania i ochrony demokracji na półkuli zachodniej. Sojusz amerykańsko-brazylijski ma być właśnie osnową tej anty-lewicowej konstrukcji. To kolejna wersja doktryny Monroe’a, funkcjonującej w różnych wymiarach od 200 lat. To druga już wizyta ważnej osobistości amerykańskiej elity w Brazylii w ostatnim czasie. W lipcu br. z Bolsonaro odwiedził także dyrektor CIA Wiliam J. Burns. Spotkał się on również z szefostwem brazylijskich spec. służb oraz przedstawicielami różnych rodzajów armii. Takie wizyty i spotkania w minionych epokach nie najlepiej zwiastowały zazwyczaj dla sytuacji w państwach i dla całego kontynentu Ameryki Łac.   

Aktualną propozycją Waszyngtonu dla Bolsonaro, wyraźnie go popierającą i admirującą go, jest uczynienie z Brazylii pod jego rządami członkiem-partnerem globalnego NATO. Prawa człowieka, wolności obywatelskie, demokracja czy swoboda słowa w takich okolicznościach muszą zamilknąć. Ingerencja ekipy Bolsonaro w brazylijski system sądowniczy bardziej brutalna niż robił i robi to w Polsce PiS, nie przeszkadza krynicy demokracji kandydującej do wzorca oraz zamierzającego szerzyć (również militarnie) te zasady na całym globie w  zalotach i umizgach. A Brazylia to aktualnie kraju będący przykładem quasi-totalitarnego zaścianka na politycznej mapie świata. Również masowe fałszerstwa wyborcze w wyniku których Bolsonaro ze swoją ekipą znalazł się u władzy nie hamują Waszyngtonu by dziś proponować Brasilii członkostwo w OECD.

Porzućcie wszelkie nadzieje którzy tu wchodzicie – taki napis widniał nad „Piekłem” wg Dantego. Naszym, rodzimym, demo-liberałom warto o tym ciągle przypominać, bo ich iluzje, naiwność , infantylizm, wiara w jakieś irracjonalne mrzonki z jednej strony m.in. przywiodła do władzy Prawo i Sprawiedliwość, a z drugiej strony – niosła w historii naszego kraju zawsze katastrofy i dramaty. Lepiej wyzbyć się fatamorgan i stawiać sprawy jasno i precyzyjnie: tak, PiS chce ograniczać wolność słowa, choć takie rozwiązania dot. udziału obcego kapitału w mediach funkcjonują w wielu krajach Zachodu. Lecz ta władza nie daje żadnej rękojmi iż nie wykorzysta się prawnych kruczków do tłumienia wolności słowa. Lewica winna tylko pytać głośno i wyraźnie czy po odsunięciu zwolenników autorytaryzmu od władzy to samo prawo nie zostanie skierowane – a może tak być znając dotychczasową praktykę –  przeciwko mediom lewicowym, nie-mainstreamowym, rachitycznym, sekowanym „w białych rękawiczkach” podczas rządów dziś protestujących przeciwko ograniczeniom wolności słowa demo-liberałów.

.

Bereza Kartuska i jej zagraniczny return

Dlaczego zwyciężają konserwatyzm i tradycjonalizm?

Wytępić całe to bydło

O Akcji „Wisła” inaczej

Czy to już faszyzm?

Rzeczywistość pożarta przez symbole

Inne z sekcji 

Wiersze Jana Zacharskiego: Bliski koniec

. Jan Zacharski .   Mam wspaniałą wiadomość panowie i panie, Duda prezydentem wkrótce być przestanie. Wy wiadomością się cieszcie radosną, Nowego prezydenta będziemy mieć wiosną. Ma społeczeństwo niepłonną nadzieję, Że wiatr pomyślny historii zawieje, Bo każdy kto podejmie prezydenckie trudy, Jest o niebo lepszy od Andrzeja Dudy, Albowiem społeczeństwo dziś go zapamięta Jako parodię […]

Opowieści Wojciecha Macha. 150 lat wrocławskiego ZOO

Wojciech Mach Wrocławski ogród zoologiczny jest najstarszy w Polsce. Po dwuletnich robotach ziemnych i parkowych na powierzchni 9 hektarów otwarto go 10 lipca 1865 roku w wiosce Dąbie, przyłączonej do Wrocławia dopiero w 1928 roku. Miejsce owo zwano także Wielkim Zielonym Dębem. Była to posiadłość miejska powstała w wyniku nabycia przez radę miejską gruntów uprzednio […]