.
Jan Chudy
.
Znów przyszedł maj …
.
Miesiąc chyba najbardziej utożsamiany z czasem miłości . Miłości z kolei poświęcono z pewnością najwięcej utworów . Wybór więc jest niesłychanie trudny . Darujemy sobie jednak te – sympatyczne skądinąd – obrazy bzowo-słowikowe na rzecz wizji lekko drapieżnej i mroczniejszej . Na szczęście miłość jest ponadczasowa i niepoddająca się wszelkim definicjom , stąd też nie zabraknie dla niej miejsca w wielu jeszcze bardzo różnorodnych prezentacjach .
Stanisław Grochowiak ( 1934 – 1976 ) jeden z najwybitniejszych przedstawicieli pokolenia „ Współczesności „ , w którego twórczości widoczne są inspiracje kulturą francuską , barokiem i średniowieczem . Jako redaktor współpracował z wieloma pismami , miał też swój epizod dolnośląski ( 1953 – 1955 ) we wrocławskim Tygodniku Katolickim gdzie go ściągnął Tadeusz Mazowiecki . Jego debiut w 1956 r. ( tomik pt „ Ballada rycerska „ ) uznano za najważniejszy w tym czasie (obok Zbigniewa Herberta i Mirona Białoszewskiego) Został w ostatnich latach swojego niedługiego życia , a i po śmierci – właściwie aż do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia – praktycznie zapomniany . Przyczyniły się do tego i jego wieloletni alkoholizm jak i nagonka części młodego pokolenia poetów za rzekomo manifestacyjne popieranie władzy ( nie krytykowanie jej uznano wręcz za zdradę ) i przestarzałą ich zdaniem formę . Ta tragiczna biografia na szczęście nie wpływa na rzetelną ocenę istotnego wkładu poety w powojenną polską poezję jak i na nieustającą popularność jego pełnych wielobarwnego piękna strof .
.
Stanisław Grochowiak
.
Upojenie
.
Jest wiatr , co nozdrza mężczyzny rozchyla ;
Jest taki wiatr .
Jest mróz , co szczęki mężczyzny zmarmurzał ;
Jest taki mróz .
Nie jesteś dla mnie tymianek ni róża ,
Ani też „ czuła pod miesiącem chwila „ –
Lecz ciemny wiatr ,
Lecz biały mróz .
.
Jest deszcz , co wargi kobiece odmienia ;
Jest taki deszcz .
Jest blask , co uda kobiety odsłania ;
Jest taki blask .
Nie szukasz we mnie silnego ramienia ,
Ani ci w myśli „ klejnot zaufania „ ,
Lecz słony deszcz ,
Lecz złoty blask .
.
Jest skwar , co ciała kochanków spopiela ;
Jest taki skwar .
Jest śmierć , co oczy kochanków rozszerza ;
Jest taka śmierć .
Oto na rośnych polanach Wesela
Z kości słoniowej unosi się wieża
Czysta jak skwar ,
Gładka jak śmierć .
.
Chwila liryki. Odsłona dwudziesta pierwsza – Tadeusz Różewicz