.
Jan Chudy
.
Amerykański mistrz dowcipu i celnej obserwacji ( 1902 – 1971 ) . Pochodził z bogatej i wpływowej rodziny z południa , jego pradziadek był gubernatorem Północnej Karoliny . Dziś zapoznany , był uznawany za najbitniejszego autora tekstów satyrycznych . Jak sam powiedział : „ Specjalizuję się w pomniejszych idiotyzmach , popełnianych przez ludzkość”. Najlepszy wydaje się w krótkich formach , np. :
Kawa
się nadawa ,
lecz gorzała
szybciej działa .
Niemniej dziś zaprezentuję tasiemiec , w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka . Wydaje mi się , że warto przez niego przebrnąć bo podjęta przez autora kwestia jest bardzo istotna . Niekoniecznie w sferze etyki czy też relatywizmu moralnego , a bardziej pragmatycznie , po prostu w naszej życiowej aktywności . Podpisuję się bezwarunkowo za działaniem , obarczonym nawet największym ryzykiem . Przecież wręcz perspektywę klęski może przykryć satysfakcja z tego , że się przynajmniej próbowało …
Ogden Nash
.
PORTRET ARTYSTY JAKO CZŁOWIEKA PRZEDWCZEŚNIE ZGRZYBIAŁEGO
Wie każdy sztubak i każda sztubaczka ( choć nie jestem pewien,
czy można to powiedzieć o każdej magister i każdym magistrze ) ,
Że w obrębie pojęcia grzechu dwie jego odmiany rysują się
jako stosunkowo najwyrazistsze .
Jedna odmiana to tak zwany grzech uczynku , którego to grzechu
należy się strzec i rozbijać go w proch oraz pył ,
Jest to mianowicie coś , co uczyniłem , uczyniwszy coś , czego
uczynić nie powinien bym był .
Druga odmiana to dokładne przeciwieństwo pierwszej i na –
zywa się ją grzechem zaniechania , a grzech ten w oczach
wszystkich osób o słusznych poglądach , od Billi Grahama
do Buddy , jest czymś równie niedopuszczalnym i złym ,
Polega zaś na tym , że nie uczyniłem czegoś , co uczynić po –
winien bym był .
Druga odmiana to dokładne przeciwieństwo pierwszej i na –
zywa się ją grzechem zaniechania , a grzech ten w oczach
wszystkich osób o słusznych poglądach , od Billi Grahama
do Buddy , jest czymś równie niedopuszczalnym i złym ,
Polega zaś na tym , że nie uczyniłem czegoś , co uczynić po –
winien był bym .
Mogę od razu , czemu nie , powiedzieć , co sądzę o tych dwu
odmianach grzechu , w tej przynajmniej mierze , w jakiej
określa je ich wzajemna relacja ,
A sądzę rzecz następującą : nie przejmujmy się grzechami
uczynku , jako że przy całej ich grzeszności musi być
w nich też coś przyjemnego , bo inaczej byśmy ich nie po –
pełniali – racja ?
To raczej grzech zaniechania , pozostała odmiana grzechu
( w sumie jest ich , przypominam , dwie ) ,
Siedzi nam jak pasożyt pod skórą i żre nas przez noce i dnie .
Tak , to , co nas kłuje od środka w sposób naprawdę ostro koń –
czysty ,
To te wszystkie nie przedłużone na czas ubezpieczenia i nie
uporządkowane papiery i nie dotrzymane terminy i nie
zapłacone rachunki i nie pokwitowane ani słowem odpo –
wiedzi listy .
Jeszcze jedna właściwość grzechów zaniechania , nadająca im
powab i urok uwięzłej w gardle rybiej ości :
Nie jest bynajmniej tak , że ma się przez cały dzień huczne
święto i ubaw po pachy , ilekroć zaniedba się dopełnić po –
winności ;
Nie , nie czuje się wcale perwersyjnego dreszczu płynącego ze
złamania odwiecznego zakazu ,
Kiedy nie przedłuża się w porę polisy albo zapomina o zapła –
ceniu rachunku za zużycie gazu ;
Nie wali się w plecy podochoconych kompanów przy barze
z okrzykiem : „ Ha ,
Przyjaciele , zanim pójdziemy do domów , jeszcze raz nie od –
piszmy na jakiś list , już tylko ten jeden , a tę ostatnią kolej –
kę listów bez odpowiedzi stawiam wszystkim ja „ .
Naprawdę , nie jest wcale miło
Nie robić rzeczy , które byłoby lepiej , żeby się było zrobiło ;
Ja sam wśród takich rzeczy staram się obracać mało ,
Albowiem stosowne uczynki , których się nie ma na swoim
koncie , są o wiele trudniejsze do zniesienia niż niestosow –
ne postępki , które się w życiu popełniało .
Morał : lepiej pewnie wcale nie grzeszyć , ale jeśli już jakimś
grzechem chcesz koniecznie zbrukać sumienie ,
Cóż – staraj się przynajmniej osiągnąć ów cel , przyjmując jako
metodę raczej robienie czegoś niż nierobienie .
.