
.
Jan Chudy
.
Pochylmy się dziś nad wierszem Andrzeja Mandaliana .
.
Był raczej zapoznanym w powszechnej świadomości poetą , prozaikiem , tłumaczem i scenarzystą filmowym . Język polski był właściwie jego trzecim – po ormiańskim i rosyjskim . Urodził się w 1926 r. w Szanghaju gdzie jego rodzice prowadzili rewolucyjną agitację z ramienia Kominternu , od 1927 mieszkał w ZSRR skąd repatriował się z matką w 1947 r. ( w czasie Wielkiej Czystki oboje rodziców aresztowano , ojca rozstrzelano a matka wyszła z obozu po wojnie ) . Studiował medycynę w Moskwie zdobywając dyplom już w Warszawie w 1951 r. Pisał wiersze jeszcze w ZSRR po rosyjsku i w duchu epoki . W Polsce został czołowym „pryszczatym” poetą polskiego socrealizmu . Do jego najbardziej znanych wtedy utworów należą „ Pieśń o walce klasowej” czy wiersz „ Towarzyszom z bezpieczeństwa”. Po październiku przeżył otrzeźwienie polityczne , zaniemówił jako poeta i zajął się tłumaczeniami i pisaniem scenariuszy filmowych. W latach 70-tych działał już w opozycji publikował też w obu obiegach prozę . Wrócił też do poezji wydając w 1976 r. tomik „Krajobraz z kometą” , w 1981 r. „ Egzorcyzmy „ a w 2002 r. „ Strzęp całunu”. Uprawiał lirykę głęboko osobistą , refleksyjną , wyciszoną i egzystencjalną . Wiersz który zaprezentuję pochodzi z wydanego w 2007 r. tomiku ” Poemat odjazdu „ który był nominowany do nagrody literackiej „ Nike „ w 2008 r.
Andrzej Mandalian zmarł 24 listopada 2011 r.
.
Andrzej Mandalian
MODLITWA ZA UPADŁYCH ANIOŁÓW
.
Czy ktoś mi to wreszcie powie ?
Ktoś mi powie , co się stało z tymi
dziewczynkami od pierwszej komunii
umajonymi tak kwietnie ?
Gdzie się podziały jasne czoła ich rojeń ?
i ten chmurny blask oczu
znad stromych łuków policzków ?
W jaką stopiła się smołę łagodna słodycz ich rysów –
i terakotowe barwy
z których rzeźbiono anioły ?
Czyżby zaprawdę
wystarczyło tych paru zaledwie lat
żeby utracić wiarę ?
Tak całkiem ?
A wraz z nią i to wszystko
co nas z nią jednało ?
Czyżby było już po nas ? …
*
Nie , nie płaczmy za niewinnością ,
jeszcze nam wróci na starość ,
przed samym zejściem w ciemność .
Jeszcze się da nam we znaki …
Nie , nie pytajmy życia ,
wierne było nam , czy niewierne ,
nie zbywajmy się złudzeń …
Bądźmy dobrej myśli i –
bądźmy …
Bądźmy dobrzy dla aniołów ,
tych przydrożnych i polnych .
aniołów śmiechu i smutku ,
aniołów mocy i pustki ,
aniołów wszystkich czterech wymiarów .
Bądźmy dobrzy dla bytów czystych .
Tak , padają pod naszym ciężarem ,
tak , padają zawsze wraz z nami –
bądźmy …
.
Chwila liryki: Odsłona dwudziesta siódma – Władysław Szlengel