
.
Jan Chudy .
.
Niekoniecznie dosłownie musimy za Gombrowiczem sądzić , że przed formą nie ma ucieczki i ludzie są wobec siebie upozowani i nieautentyczni . Niemniej trudno zaprzeczyć , że każdy z nas gra jakieś role , nieważne czy narzucone czy samo przyjęte niejako w nadziei na większą akceptację . Nawet prawdziwi buntownicy tak naprawdę często całkowicie bądź w znacznej części świadomie kreują się pragnąc umocnić i utrwalić swój kontestatorski wizerunek . Takim też w jakiejś mierze się wydaje się tragiczny bohater dzisiejszej odsłony – Edward Stachura …
Urodził się w 1937 r. we Francji , w rodzinie zarobkowych robotniczych emigrantów . W 1948 r. wrócili do Polski gdzie Steda ( jego artystyczny pseudonim ) czekała niełatwa i konfliktowa adaptacja . Wcześnie próbuje pisania choć początkowo jego utwory przechodzą bez większego echa . Uznanie Henryka Berezy i Jarosława Iwaszkiewicza , publikowanie w redagowanej przez niego „Twórczości” przynosi mu rozgłos i pozycję pokoleniowego barda . Sted kreował się na wagabundę , człowieka niezależnego i wolnego którym niewątpliwie był acz jednocześnie nie przeszkadzało mu to w systematycznych zabiegach o przeróżne stypendia twórcze . Taki tryb życia cieszył go ale i służył do zbierania materiałów do pisania . Jak to określali Bereza, kierował się zasadą „ życio-pisania” czyli wierności osobistemu doświadczeniu . Na przykład przed napisaniem „ Siekierezady „ pracował jako drwal, aczkolwiek należy zaznaczyć że nie był dokumentalistą tylko swobodnie przetwarzał rzeczywistość . W trakcie spotkań autorskich świadomy swych ograniczeń ( jąkanie się ) wolał śpiewać niż mówić , a choć nie miał dobrego głosu potrafił doskonale nawiązywać prawdziwą więź ze słuchaczami . Zresztą – jego piosenki to przecież najprawdziwsza poezja . Z biegiem lat pogłębiały się u niego stany depresyjne , w kwietniu 1979 r. rzucił się pod pociąg ( stracił prawą dłoń ) zaś 24 lipca tego roku zażył ogromną dawkę leków psychotropowych i się powiesił . Śmierć utrwaliła jego legendę a lata osiemdziesiąte przyniosły prawdziwy kult jego twórczość . Jego dorobek może być różnorodnie oceniany , najważniejsze że przynosił i wciąż budzi autentyczne i prawdziwe wzruszenia ….
Edward Stachura
Życie to nie teatr
Życie to jest teatr , mówisz ciągle , opowiadasz ;
Maski coraz inne , coraz mylne się nakłada ;
Wszystko to zabawa , wszystko to jest jedna gra
Przy otwartych i zamkniętych drzwiach .
To jest gra !
Życie to nie teatr , ja ci na to odpowiadam ;
Życie to nie tylko kolorowa maskarada ;
Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest ;
Wszystko przy nim blednie , blednie nawet sama śmierć !
Ty i ja – teatry to są dwa .
Ty i ja !
Ty – ty prawdziwej nie uronisz łzy .
Ty najwyżej w górę wznosisz brwi .
Nawet kiedy źle ci jest , to nie jest źle
Bo ty grasz !
Ja , duszę na ramieniu wiecznie mam .
Cały jestem zbudowany z ran .
Lecz kaleką nie ja jestem , tylko ty !
Dzisiaj bankiet u artystów , ty się tam wybierasz ;
Gości będzie dużo , nieodstępna tyraliera ;
Flirt i alkohole , może tańce będą też ,
Drzwi otwarte zamkną potem się .
No i cześć !
Wpadnę tam na chwilę , zanim spuchnie atmosfera ;
Wódki dwie wypiję , potem cicho się pozbieram ;
Wyjdę na ulicę , przy fontannie zmoczę łeb ;
Wyjdę na przestworza , przecudowny stworzę wiersz .
Ty i ja – teatry to są dwa .
Ty i ja !
Ty – ty prawdziwej nie uronisz łzy .
Ty najwyżej w górę wznosisz brwi .
I niezaraźliwy wcale jest twój śmiech .
Bo ty grasz !
Ja – duszę na ramieniu wiecznie mam .
Cały jestem zbudowany z ran .
Lecz gdy śmieję się , to w krąg się śmieje świat !
.
Chwila liryki. Odsłona dwudziesta pierwsza – Tadeusz Różewicz
Chwila liryki. Odsłona trzydziesta pierwsza: Frantisek Halas