Artykuły

Chwila liryki. Odsłona szesnasta – Felicja Kruszewska

.

Jan Chudy

.

W przededniu lata cieszymy się  nadchodzącą możliwością delektowania i opychania owocami . Nawet , jeśli  przy dzisiejszych ich cenach  przyjemność ta okupiona jest głębokim drenażem naszego budżetu . Ale też przecież owoce mogą się nam kojarzyć z inną konsumpcją , ze specyficznym  pożądaniem … Oczywiście tu na pierwszym miejscu przychodzą nam na myśl maliny . Pisali o nich  Adam Mickiewicz , Juliusz Słowacki , Franciszek Karpiński , nie mówiąc już o  ich najsłynniejszym piewcy – Bolesławie Leśmianie. Przywołam dziś jednak inne owoce – brzoskwinie – o których wieloznacznych zaletach napisała dawno temu, umożliwiając nam urokliwe i klimatyczne wędrówki wyobraźni ,  utalentowana wyzwolona kobieta Felicja Kruszewska .

Pochodząca z Podola zapoznana poetka i dramatopisarka urodziła się w 1897 roku . Studiowała w Petersburgu , a następnie na Uniwersytecie Warszawskim ( Wydział Polonistyki i Anglistyki ) oraz dziennikarstwo w Szkole Nauk politycznych . Debiutowała w 1921 roku w piśmie „ Skamander „ . Wydała kilka tomików poetyckich zbliżonych do poetyki Skamandra , acz wypełnionych także elementami filozoficznych refleksji. Jest też autorką  ekspresjonistycznego dramatu „ Sen „ oraz paru tomów opowiadań . Politycznie najbliżej jej było do PPS . Podczas okupacji hitlerowskiej działała w konspiracji . Aresztowana w łapance zmarła tragicznie w   Radomiu 19 marca 1943 r.

 

Felicja Kruszewska

 

Brzoskwinie

 

Pijemy dziś herbatę w obrosłej winem altanie .

Ja jestem bardzo poważna , mówię ci grzecznie : Panie .

 

Siedzisz niedbale w fotelu i palisz papierosa .

Brzęczy gdzieś w cukiernicy łakoma duża osa .

 

Słońce się stacza ukośnie . Za chwilę topole minie .

Podsuwam ci na paterze duże złotawe brzoskwinie .

 

Brzoskwinie świecą w krysztale , jak ciepłe różowe latarki ,

pokryte są lekkim puszkiem , jak moja skóra na karku .

 

Lecz najpiękniejsza jest chyba ta , która leży na wierzchu ,

różowi się i złoci w łagodnym błękitnym zmierzchu .

 

Okrągła , duża , pachnąca , wygląda jak zapłoniona .

Jest pewno miła w dotknięciu , jak moje nagie ramiona .

 

Bierzesz ją lekko w palce , przymrużasz trochę oczy ,

rozrywasz ją ostrożnie , sok ci po palcach broczy .

 

Wyjmujesz serce-pestkę ( sok w niej upojny chlusta )

różowe , słodkie mięso wkładasz w najdroższe usta .

 

Nagle pochylasz ku mnie młode , wysmukłe ciało

i pytasz bardzo serdecznie : Mój Boże ! Co pani się stało ?

 

Nie umiem odpowiedzieć , a łzy mi płyną , płyną …

chciałabym … Tak ! Właśnie bym chciała być tą różową brzoskwinią !

.

Chwila liryki. Odsłona dziewiętnasta – Bolesław Taborski

Chwila liryki. Odsłona dwudziesta ósma: Anna Piwkowska

Chwila liryki: Odsłona 34 – Grzegorz Ciechowski

Chwila liryki. Odsłona trzydziesta druga – Edward Stachura

Chwila liryki: Odsłona dwudziesta druga – Bolesław Leśmian

Chwila liryki. Odsłona szósta – Czesław Miłosz

Inne z sekcji 

Czy wałbrzyszanin pan Antoni Hyczka był dowódcą Adolfa Hitlera?

Adolf Hitler wśród kolegów na froncie I wojny światowej . W numerze 244 „Słowa Polskiego” z 5 września 1947 roku, ukazał się wywiad przeprowadzony przez red. Zbigniewa Mosingiewicza z mieszkającym w Wałbrzychu  panem Antonim Hyczką. Rozmówca dziennikarza utrzymywał, że w okresie I wojny światowej był przełożonym samego Adolfa Hitlera i przez kilka miesięcy razem z […]

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Hrabina z Bukowca. Opowieść o niezwykłej kobiecie, pięknej miłości i Karkonoszach

. Grzegorz Wojciechowski .       Pewnej hrabinie  dedykuję tę opowieść   Niedaleko Karpacza, na przedmieściu Kowar, leży  wioska Bukowiec, znana głównie ze szpitala, gdzie składa się połamane kończyny miłośnikom białego szaleństwa. W wiosce mieści się niewielki pałacyk z dużym dobrze urządzonym ogrodem. Ta niepozorna budowla miała bardzo duże znaczenie dla dziewiętnastowiecznych dziejów Karkonoszy. Pałacyk był […]