Artykuły

Zeus, Hera i Ja czyli nowe przygody Ulissesa (cz. 13)

.

Niedawno spotkałem mojego starego dobrego kumpla Ulissesa, poszliśmy razem do knajpki. Siedząc przy piwku, opowiedział mi swoją przygodę, jaka go niedawno spotkała. Poprosił mnie, abym ją spisał i upublicznił.

Tak też zrobiłem, jako że jest to opowieść dość długa, postanowiłem podzielić ją na części i co piątek publikować nowy odcinek.

Przyjemnej lektury

Grzegorz Wojciechowski

 

 

                                                                Księga XVI

 

 

 

 

                                                      Amnestia i  pierwszy dzień wolności

 

 

 

 

Już od wczesnego ranka w lochach panował nieznośny hałas, na peronkach było głośno i gwarno. To Polonowie byli wtrącani do cel.

W pewnym momencie w furcie naszej mańki zaskrzypiał klucz, otworzyły się drzwi i weszło trzech osobników. Po sandałach i skarpetach poznaliśmy kim są.

Najstarszy z nich przedstawił siebie oraz pozostałą dwójkę.

– Nazywam się Ćwiszczyńdźski, a to są – Szczebńczyk i  Ścibszczyńczyk jesteśmy więźniami politycznymi i nie zamierzamy zadawać się z wami kryminalistami.

– My nie jesteśmy kryminalistami – odpowiedziałem.

– Każdy tak mówi, nie będziemy z wami rozmawiać.

Zagospodarowali się w celi, wyjęli z toreb pieczone kurczaki, świeży chleb i zaczęli się pożywiać. Po posiłku postanowili trochę się przespać, dlatego zdjęli sandały i skarpety, które postawili w kącie celi.

Po naszym małym ciasnym pomieszczeniu rozniosła się charakterystyczna ostra woń skarpet.

Minęło kilka dni, sytuacja w celi stawała się nie do zniesienia, zapach skarpet uniemożliwiał nam sen, straciliśmy apetyt – narastał konflikt.

Pewnego dnia do celi weszli klawisze i zabrali nas do sądu.

Przed Pałacem Sprawiedliwości i Niesprawiedliwości stał olbrzymi tłum Polonów, czekali  na procesy swoich bliskich. Nas wepchnięto na siłę na korytarz,  czekaliśmy przed drzwiami sali rozpraw. Mijały godziny a nasza sprawa wciąż była przekładana na wokandzie. Z sali wychodzili co jakiś czas Polonowie, rozczapirzali palce w kształcie litery V I krzyczeli – Zwyciężymy!, Zwyciężymy!

Nagle na korytarzu rozległ się przeraźliwy krzyk.

– Dodencja !, Dodencja !

Spojrzeliśmy  w tym kierunku i ujrzeliśmy JĄ. Szła tanecznym krokiem  rozdzielając uśmiechy w każdym kierunku. Wokół niej maszerowała jej świta.

Podeszła do nas całkiem blisko. Zeus spojrzał na nią z nieukrywanym zachwytem i wyszczerzył swoje kły w uśmiechu pełnym erotycznego pożądania.

O dziwo Dodencja od razu spojrzała na niego i uśmiechnęła się , po chwili zaczepiła go słowami.

– Jesteś przestępcą Dziubasku? Co zbroiłeś, za co garujesz?

– Eee tam, od razu przestępcą – odpowiedział Zeus.

– Nie bądź taki nieśmiały, uwielbiam przestępców, dobrze się prezentują, są tacy macho i mają takie duże pindole.

Zeusowi najwyraźniej spodobały się te komplementy, więc uśmiechnął się niby zagadkowo, niby to w sposób nieśmiały.

–  Narozrabiałem trochę.

– Przyznaj się, pewnie latałeś z łomem po ciemnych uliczkach i napadałeś przechodniów, albo wyrywałeś staruszkom torebki na ulicy?

– Nie, ja z innej branży.

– O! To pewnie jesteś aferzystą, albo obrabiałeś banki.

Zeus uśmiechnął się tylko nieśmiało i znacząco.

Dodencja przyjrzała mu się uważnie, na mnie nawet nie spojrzała przez chwilę i zapytała.

– Głodny jesteś? Pewnie was źle karmią?

– Och tak, jedzenie mamy bardzo monotonne i już nie mogę na nie patrzeć.

– A co byś zjadł Dziubasku? O czym marzysz?

– Oj zjadłbym placki ziemniaczane po huńsku, marzę o tym i marzę już od długiego czasu.

– To świetnie, bo ja uwielbiam smażyć placki z ziemniaków, ale teraz nie mam jak, więc zamówię je dla ciebie i zaraz przyniosą ci z restauracji.

Dodencja wydała dyspozycję swojemu ochroniarzowi i ten szybko wybiegł z sądu.

Nowi znajomi gawędzili sobie wzajemnie i najwyraźniej przypadli sobie do gustu.

Minęło pół godziny i do sądu, pod sale rozpraw, przybyli kelnerzy z restauracji, przynieśli zgrabny stylowy stolik i dwa krzesła oraz wielki półmisek placków i dużą sosierkę z huńskim sosem.

Zeus pałaszował placki, a Dodencja patrzyła na niego z zachwytem.

– Jesteś taki macho Dziubasku.

Zeus pożarł cały półmisek placków, ja nie próbowałem już tym razem nawet znacząco kaszleć.

Nagle w gmachu sądu Ministerstwa Sprawiedliwości i Niesprawiedliwości, rozległ się hałas i podnieceni ludzie zaczęli coś krzyczeć radośnie. Zrazu nie wiedzieliśmy o co chodzi, co się stało? A to herold sądowy szedł korytarzem i głośno wołał.

– Z rozkazu miłościwie nam panujących cezarów Komoriusza i Donaldiusza, w dniu dzisiejszym, na obszarze całego Cesarstwa wprowadza się amnestię. Wszyscy aresztowani, z dniem dzisiejszym otrzymują wolność, umarza się wszystkie sprawy karne, które toczyły się dotąd, na terenie kraju cezarów.

Byliśmy wolni! Tak, nareszcie odzyskaliśmy wolność. Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście, stałem oszołomiony w korytarzu sądu, przed salą rozpraw, a tymczasem dwaj klawisze oswabadzali mnie z kajdan.

Zeus też był już wolny. Ucieszona Dodencja powiedziała:

– Zabieram cię Dziubasku do siebie, zaraz każę, aby odroczyli mi moja sprawę.

Dodencja złapała Zeusa pod rękę i szybko udali się w kierunku wejścia, gdzie już tłoczył się rozkrzyczany tłum Polonów, wrzeszczących ile sił w ich barbarzyńskich płucach:

– Niech żyje wolność!!! Niech żyje wolny i demokratyczny Polonostan!!! Niech żyją skarpety i sandały!!!

Stałem ogłupiały i szczęśliwy, a później ruszyłem w kierunku administracji lochów, aby odebrać swoje rzeczy z celi i depozytu.

Gdy załatwiłem już wszystkie swoje sprawy, poszedłem na Forum Główne. Panował tam nieopisany zgiełk i radość, wszędzie, przy wszystkich stolikach siedzieli Polonowie i sowicie raczyli się piwem. Przyłączyłem się więc i ja do nich. Rozmawialiśmy dużo o polityce, o ich tradycjach i historii, aż nastał wieczór, i Forum zaczęło pustoszeć.

.

ZEUS, HERA i JA, CZYLI NOWE PRZYGODY ULISSESA cz. 1

Zeus Hera i ja, czyli nowe przygody Ulissesa cz. 2

Zeus, Hera i Ja, czyli nowe przygody Ulissesa cz. 3

Zeus, Hera i Ja, czyli nowe przygody Ulissesa cz.4

Zeus, Hera i Ja, czyli nowe przygody Ulissesa, cz.5

Zeus, Hera i Ja, czyli nowe przygody Ulissesa cz. 6

Zeus, Hera i Ja, czyli nowe przygody Ulissesa cz. 7

Zeus, Hera i Ja – czyli nowe przygody Ulissesa cz. 8

Zeus, Hera i Ja, czyli nowe przygody Ulissesa (cz. 9)

Zeus, Hera i Ja czyli nowe przygody Ulissesa (cz. 10)

Zeus Hera i Ja, czyli nowe przygody Ulissesa (cz. 11)

Zeus, Hera i Ja, czyli nowe przygody Ulissesa (cz.12)

Zeus, Hera i Ja czyli nowe przygody Ulissesa (cz. 14 – ostatnia)

Inne z sekcji 

Fraszki Jana Zacharskiego: Chwila prawdy

. Jan Zacharski . Szanse Trzaskowski ma szanse duże, Aby wygrać w drugiej turze, Słowo jest jego orężem, Dlatego mówi zwyciężę. . Do urny Do urny obywatele, Ważne osiągniemy cele, I dlatego Polska cała Niech głosuje na Rafała. . Języki Nawrocki dozna klęski, Trzaskowski będzie zwycięski, Z jego postawy sukces wynika, On to zaświadczy w […]

Opowieści Wojciecha Macha. Wyborczy biznes z zaświatami

. Wojciech Mach . Uwaga: nadchodzi czas jasnowidzenia i przepowiedni! Na finiszu kampanii przedwyborczej, przemęczone sztaby wyborcze usiłują niekonwencjonalnymi metodami przewidzieć względnie „załatwić” wynik korzystny dla swego kandydata. Niezależnie od partyjnej przynależności, licząc także na przychylność zaświatów, obiecują siłom nadprzyrodzonym intensywne modły i pielgrzymki. A po udanym wyborze dopiero zrobią niejeden show! Również ukradkiem angażują […]