.
Niedawno spotkałem mojego starego dobrego kumpla Ulissesa, poszliśmy razem do knajpki. Siedząc przy piwku, opowiedział mi swoją przygodę, jaka go niedawno spotkała. Poprosił mnie, abym ją spisał i upublicznił.
Tak też zrobiłem, jako że jest to opowieść dość długa, postanowiłem podzielić ją na części i co piątek publikować nowy odcinek.
Przyjemnej lektury
Grzegorz Wojciechowski
.
ZEUS HERA I JA, CZYLI NOWE PRZYGODY ULISSESA.
W SZPONACH SPRAWIEDLIWOŚCI
Księga IV
Opisuję w niej nasze spotkanie z pewną natrętną muchą i jej zaloty do Zeusa.
.
Przez niewielkie okienko, znajdujące się pod sufitem naszej obskurnej celi, wdzierały się, ostatnie tego dnia, promienie słońca. Dzień, tak tragiczny dla nas, dobiegał kresu. Spojrzałem w stronę okna, w więziennej gwarze zwanego lipo, poczułem ból jaki ogarnia człowieka pozbawionego wolności i wielką tęsknotę za zapachem łąk i piniowych lasów.
Nagle, gdy tak cierpiałem siedząc na brzegu więziennego kojo, usłyszałem jakieś natarczywe bzykanie. Spojrzałem wokoło. Odgłosy wydawane przez natrętnego owada nasilały się z każdą chwilą. Rozejrzałem się po celi i nagle ją spostrzegłem, to była mucha. Najzwyczajniej starała się zainteresować sobą załamanego Zeusa. Ten jednak siedział skulony w kącie celi i najwyraźniej nie zwracał na nią uwagi.
Ignorancja Zeusa drażniła muchę, im bardziej mój przyjaciel wykazywał brak zainteresowania jej muszą osobą, tym bardziej starała się być natrętna, by za wszelką cenę zwrócić na siebie spojrzenie Gromowładnego.
Przelatywała koło jego ucha, brzęcząc niemiłosiernie, siadała mu na nosie, gotowa była posunąć się do ostateczności i nawet zrobić w celi strip – teapse, oczywiście muszy.
Na mnie nawet nie raczyła dokładniej spojrzeć, lekceważąc mnie ostentacyjnie, całe swoje zainteresowanie okazując Zeusowi. Skąd ją znam? Gdzieś przecież ją widziałem? Tak, ale gdzie to było… zaraz .., zaraz niech sobie przypomnę, o już wiem. Widziałem ją, gdy udałem się do Varsovi, To Przecież jest Annencja Muchencja. Jakże mogłem jej nie poznać. To przecież najbardziej znana celebrytka spośród wszystkich much. Trzeba przyznać, że bardzo się zmieniła, znacznie schudła, zrobiła się z niej niezła musza laska.
Tymczasem mój przyjaciel najwyraźniej niezbyt zadowolony i znudzony muszą adoracją, machnął energicznie ręką w kierunku Annencji Muchencji, starając się odgonić natrętne stworzenie. Ta zaś przestraszona i rozzłoszczona podfrunęła do okna a następnie odwróciła się w naszym kierunku i pokazała nam język. Na pożegnanie krzyknęła:
– Co za smutasy, szkoda mojego czasu dla was ! – po czym wyfrunęła z celi.
Zeus spojrzał na mnie zdziwiony.
– Popatrz Ulissesie – mucha a gada jak człowiek!
– Tak Boski, bo to jest Annencja Muchencja, znana w Varsovi celebrytka.
– Cele, cele… co? – spytał Zeus.
– Celebrytka.
– A co to jakieś nowe zwierzę, czy sekta.? – zapytał Gromowładny.
– To taki zawód, dużo ich jest w Varsovi, chodzą po ulicach i starają się zwrócić uwagę na siebie, po to aby znało ich jak najwięcej znanych osób. Ci, którzy ich znają, zapraszają ich do siebie na przyjęcia, ponieważ są znani a przez to ci, co ich zapraszają czują się ważni, że znają tych co są powszechnie znani. Dzięki temu ci celebryci stają się jeszcze bardziej znani.
– Achaaa – powiedział – to znaczy, że ja też mógłbym być takim celebrytą?
– Ależ nie Zeusie, ty jesteś osobą niejako znaną z urzędu, który sprawujesz.
– Jakoś chyba mało znaną skoro nie mogę udowodnić swojej tożsamości.
– Powinieneś, moim zdaniem, bardziej udzielać się w mediach, być aktywny politycznie i towarzysko. Zgodzisz się chyba ze mną, że ostatnimi laty zaniedbałeś te sprawy, w głowie masz tylko amory. Musisz coś zmienić w swoim życiu.
– Tobie to tak łatwo powiedzieć. Zaniedbałeś się towarzysko, nie wychodzisz do ludzi. Pomyśl gdybyś miał taką żonę jak ja. Od czasu gdy przekroczyła czterdziestkę, a było to kilka tysięcy lat temu, i wstąpiła do tych.., no .. jak one się nazywają … acha Ryczących Czterdziestek, to całymi dniami tylko ryczy od rana do wieczora i ryczy. Żona mnie nie rozumie Ulissesie, dlatego szukam odskoczni, aby się potwierdzić, wyciszyć. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo czuję się zaniedbany emocjonalnie.
Zrobiło mi się żal Zeusa, stał się taki mniej boski a bardziej ludzki, podobny do nas śmiertelnych.
– Jeśli chcesz Zeusie to wrócimy jeszcze do tej rozmowy, ale teraz starajmy się zasnąć, jutro mamy podobno, jak podsłuchałem, stanąć przed obliczem samego Kaczoriusa Minori.
– Masz rację – powiedział Gromowładny – Dobranoc.
– Dobranoc odpowiedziałem.
.
© copyright by. Grzegorz Wojciechowski 2017-2023
Utwór objęty prawami autorskimi. Zabrania się bez zgody ich właściciela wykorzystywać części lub całości utworu, jak również przesyłać go w wersji elektronicznej innym osobom i instytucjom.
.
Zeus, Hera i Ja czyli nowe przygody Ulissesa (cz. 14 – ostatnia)