
.
Niedawno spotkałem mojego starego dobrego kumpla Ulissesa, poszliśmy razem do knajpki. Siedząc przy piwku, opowiedział mi swoją przygodę, jaka go niedawno spotkała. Poprosił mnie, abym ją spisał i upublicznił.
Tak też zrobiłem, jako że jest to opowieść dość długa, postanowiłem podzielić ją na części i co piątek publikować nowy odcinek.
Przyjemnej lektury
Grzegorz Wojciechowski
.
KSIEGA III
W której zaczyna się początek naszych kłopotów
Zeus ruszył drogą, wiodącą z Olimpu na nizinę. Z początku jechaliśmy szybko, lecz stosowaliśmy się do znaków ograniczających prędkość, jednakże po zjechaniu z góry Zeus pogonił rumaki. Teraz nie bacząc na znaki drogowe pędziliśmy ile można było wycisnąć z naszych dwóch koni. Zaniepokoiłem się tym, bowiem podążając na Olimp, widziałem liczne posterunki drogowe PISuarian. Rzekłem więc do Zeusa:
– O Gromowładny ! Jedź wolniej, mogą nas złapać na radar.
– Nie martw się Ulissesie, mam specjalne prawo jazdy dla VIP-ów, nic mi nie mogą zrobić.
Kiedy skończył wymawiać te słowa , nagle na drodze pojawił się patrol, dając nam znak, abyśmy zatrzymali rydwan. Zeus zjechał na pobocze drogi i zatrzymał pojazd.
Podeszli do nas dwaj rośli PIS-uarianie, Starszy stopniem rozkazał nam:
– Dokumenty do kontroli, prawo jazdy i ubezpieczenie OC proszę! Nie widzieliście znaku ograniczenia prędkości do kłusu, a wy pędziliście galopem.
– Przepraszam bardzo, ale się bardzo spieszymy, mam prawo jazdy dla VIP-ów rzekł pewny siebie Zeus.
– A dla VIP-ów, to proszę je okazać.
Zeus sięgnął do kieszeni swojej bluzy, ale była ona pusta, sprawdził zawartość wszystkich kieszeni, ale niestety one również były puste.
– O cholera, zapomniałem chyba zabrać, ale przecież musicie mnie znać jestem Zeusem.
– Może Jowiszem , co ? Bez prawa jazdy bez dokumentów, i jeszcze jedzie od was jak z winiarni. Co może powiecie, że nie piliście ?
– Nieee, nie piłem – skłamał już bardzo speszony mój przyjaciel.
– Dmuchniecie w alkomat.
– Ale dlaczego, jestem przecież VIP – em , mam immunitet, mogę jeździć nawet po pijaku.
– To pokażcie ten wasz immmunnittet, bo ja go jakoś nie widzę – drwił dowódca patrolu – Ustawić alkomat – wydał rozkaz.
Na głos komendy , przybiegło dziesięciu ludzi i ustawiło się w szeregu wzdłuż drogi. Dowódca patrolu ustawił nieszczęsnego Zeusa przy pierwszym żołnierzu prostopadle do szeregu, a następnie krzyknął do niego:
– Chuchnij, ale mocno, bo jak nie to popamiętasz.
Nieszczęsny chuchnął z całych sił.
– Odczytać wynik badania – wydał rozkaz dowódca.
Zaledwie dwóch, ostatnich w szeregu żołnierzy, uniosło do góry rękę.
– O na Jowisza, tylko dwóch ostatnich nie czuło alkoholowego smrodu jaki wydzielasz – 8 promili. Teraz Ty – dowódca wskazał ręką na mnie
Podszedłem bliżej niego.
– Jak się nazywasz?
– Ulisses.
– Pokaż swoje dokumenty – rozkazał dowódca patrolu.
– Niestety zapomniałem zabrać z domu portfela z dokumentami.
– Acha zapomniałeś zabrać, tak samo jak ten twój kompan, tak
– No tak mi się przytrafiło.
– Nie gadaj tyle tylko dmuchaj w alkomat.
– Ja? – spytałem – Przecież ja nie prowadziłem.
– To się jeszcze okaże, nie ty będziesz decydował o tym, kto prowadził ten pojazd – powiedział PISuarianin.
– Nie rozumiem ?.
– Nie musisz, jesteś widać mało rozgarnięty. Dokumenty
– Proszę mnie nie obrażać. Dokumentów nie mam przy sobie, ponieważ zapomniałem je zabrać ze swojego mieszkania na Itace, przecież mówiłem to już przed chwilą..
– A. nie masz, to zamknij się i dmuchaj w alkomat.
Zamknąłem usta i nie dałem się zbadać alkomatem, bowiem nie byłem w stanie dmuchać przez zamknięte usta.
– Odmawiasz wykonania badania,
Nic nie odpowiedziałem, ponieważ miałem się zamknąć, więc milczałem
Zabrać ich na wartownię do wytrzeźwiałki. Rano zostaniecie przesłuchani i zobaczymy co będzie dalej.
Legioniści wzięli nas mocno pod ręce i zawiedli do wartowni, a następnie wrzucili do ciasnej celi, do której dostawało się niewiele światła z małego zakratowanego otworu pod sufitem. Nasza sytuacja była poważna , ale przecież – myślałem – uda się jakoś ustalić tożsamość Zeusa i będą musieli puścić nas wolno. Czekała nas jednak długa noc w wilgotnej śmierdzącej celi.
– Które kojo wybierasz Boski – dolne czy górne – spytałem Zeusa.
Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i powiedział kładąc się.
– Dolne, albo nie górne, albo nie dolne.
Kilkakrotnie przymierzał się , aż w końcu krzyknął:
– Niech zadzwonią do Hery, ona przecież może potwierdzić moją tożsamość !!!
Podbiegł do furty i zaczął krzyczeć :
– Zadzwońcie do mojej żony Hery, ona powie kim jestem, dam wam numer telefonu!
W zamku furty zaskrzypiał klucz , do celi weszli dyżurni klawisze.
– Co to za wrzaski po nocy, który tak wrzeszczy!
– To ja Zeus, wiem co robić dam wam numer telefonu do Hery – mojej żony ona potwierdzi kim jestem.
– Słuchaj siwobrody, nas to nie rusza, ani kim ty jesteś, ani jak nazywa się twoja kobieta, nam to lata. My jesteśmy od tego aby tu była cisza i spokój i nikt nie zakłócał snu innym pijakom w sąsiednich celach. Pojął?
– Nie, ale…, to znaczy…
– Co nie zrozumiałeś?
– Nie chodzi o to, ale…
– Ty pragniesz wziąć prysznic, dlatego tyle gadasz.
To mówiąc wykręcili mu ręce i poprowadzili do niewielkiego pomieszczenia obok. W celi tej, pod sufitem zawieszona była ogromna beczka. Rzucili Zeusa na podłogę , a następnie przechylili beczkę, wylewając lodowatą ,zimną wodę na mojego przyjaciela.
Mój cały świat, jego porządek i wartości, które wpajane miałem od dziecka zostały w tym momencie brutalnie zgwałcone. Widok Gromowładnego stojącego bezradnie jedynie w kusej koszulince, trzęsącego się z zimna i ociekającego wodą, był dla mnie, bohatera Wojny Trojańskiej i nieustraszonego żeglarza, olbrzymim wstrząsem. Świat oszalał – pomyślałem – to wszystko musi się źle skończyć. Nie ma już wartości – bezcześci się je i gwałci.
Zeus tymczasem, próbował walczyć o swoją zdeptaną, a właściwie, olaną godność i wykrzyknął do, oddalających się już oprawców:
– To wam nie ujdzie na sucho, nie wiecie kim ja jestem, ale się dowiecie. Napiszę na was skargę!
Ci zaśmiali się tylko szyderczo.
– Już mówiliśmy ci stary co ty nam możesz. Nie podskakuj bo oberwiesz.
Wypowiedziawszy to, funkcjonariusze Służby Lochów, oddalili się.
Nie mogłem patrzyć na jego zdeptaną godność.
– Masz tu mój koc, owiń się nim będzie ci cieplej.
– Dziękuję ci – wykrztusił.
.
© copyright by. Grzegorz Wojciechowski 2017-2023
Utwór objęty prawami autorskimi. Zabrania się bez zgody ich właściciela wykorzystywać części lub całości utworu, jak również przesyłać go w wersji elektronicznej innym osobom i instytucjom.
.
Zeus, Hera i Ja czyli nowe przygody Ulissesa (cz. 14 – ostatnia)